59

10.7K 317 286
                                    

Nie docierało do mnie nic. Zaczęłam ryczeć jak idiotka, nie miałam siły nawet czymś rzucać, tak jak uprzednio zrobił to Max.. Wszystko sie rozjebalo.
Dopiero kiedy mama dala mi leki na uspokojenie i zaprowadziła do pokoju, uświadomiłam sobie jedną rzecz.
Nie wiem czy to była miłość, ale zakochałam się w Parkerze. Dopiero teraz to do mnie dotarło i być może dlatego tak bardzo jego śmierć mną wstrząsnęła.
I to nie tak, że to się stało tak nagle. Sięgnęłam myślą wstecz i stwierdzilam, że zadziało się już coś podczas świąt, kiedy musiałam dać mu prezent. Podobał mi sie z wyglądu, potem zaczęłam lubić przebywać w jego towarzystwie.. A rozmawialiśmy tak mało.
A nasza ostatnia rozmowa? To była głupia kłótnia.

Przejechałam obok miejsca zdarzenia, nie pomyślałam.. Mogłam go nie wypierdalać z domku, on chciał mi pomóc, a jedyne co robiłam to próbowałam wrócić do nienawiści, której już dawno temu między nami nie było. I co będzie teraz? Wróciłam do nałogu, znowu mam problemy psychiczne, słysze głosy, autodestrukcja, samobójcze myśli, gwałt i teraz to. Wszystko mi sie rozjebalo. Wszystko sie posypało.
A Annette? Straciła córkę, teraz syna, a jej mąż siedzi od kilku lat za granicą i ma na wszystko wyjebane.. Pewnie ją zdradza, przynajmniej tak podejrzewa mama. Właśnie mama.. Jest teraz z Ann, moja rodzicielka ledwo co przeżyła strate taty, boi się, że jej przyjaciółka może coś sobie zrobić.. Zresztą nie dziwię się, Annette  dopiero ledwo wyleczyła się z depresji i straty córki.
Max tez nie miał się za dobrze, od naszej rozmowy siedzi w pokoju, a minęło kilka godzin.

No tak, ale ja tez siedze u siebie..

Nie wiem co z Nancy, bo nie odbiera.. Mie miałam siły nawet płakać, jedyne co zrobiłam to owinęłam sie szczelniej kocem, skuliłam i słuchałam muzyki.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Czy wkoncu to do mnie dotarło? Nie. Jutro pogrzeb, dziś ma być jakieś pożegnanie w szkole. Nie mam ochoty nigdzie iść, ale mama stwierdziła, że powinnam.. Tak naprawdę chyba nie chce abym popadła w depresje.
Nigdy nie miałam depresji.. Problemy psychiczne, owszem, ale nie depresje. Nigdy nie było tak źle. A ona mowi, że mam Stany depresyjne. Oczywiście wydaje mi się, że nie, ale..
Ustalam przed lustrem i spojrzałam w nie. Miałam na sobie zwykłą czarną sukienkę z dekoltem i skórzana kurtkę tego samego koloru.
Usłyszałam pukanie do drzwi. Nie odpowiedziałam, ale mama i tak weszła.
Ustala za mną i spojrzała w lustro.

- Wyglądasz pięknie, ale.. Ta sukienka była przecież dla ciebie idealna.. Jest dużo za luźna. Wisi na tobie jak worek..

- Widze.

Podeszłam do szafy i wyciagnelam czarne jeansy i koszule w tym kolorze.

- A może jakaś inna sukienka..

- Nie - mruknęłam.

- Poczekam na dole.. - westchnela. Spojrzała na mnie jeszcze raz, uśmiechnęła sie lekko i wyszła, a ja zaczęłam się przebierac.

**

Weszlam na sale, gdzie było już większość osób. Były jakieś czarne balony, totalnie kurwa zjebane ozdobienie, co to impreza? Przy ścianach były rzędy krzeseł a na środku jakis podest, na którym pewnie będzie stał dyrektor i pierdolil jaka to wielka strata.
Zobaczyłam na końcu sali, że siedzą tam moi przyjaciele. Zaczelam iść w ich stronę, kiedy dosłownie przede mną pojawił sie Chris.

A ten co z ziemi wyrósł?

- No witam... - powiedział, a ja się odsunelam. - Co nie przywitasz sie? Taka cicha jesteś.. Nie widziałem cie tak długo.. No twój obrońca zdechl, ale chyba mu sie należało prawda?

- Spierdalaj - warknęłam i spojrzałam na jego twarz.

Fuj wygląda okropnie, czemu ja z nim byłam.

- Wróć do mnie.. Przecież było tak cudownie, zabawa, dragi..

- Powiedziała spierdalaj. - spojrzałam w bok i zobaczyłam, że ktoś podszedł.

Niemożliwe czy to..

Parker. Will Parker podszedł do nas i-

Niemożliwe on nie żyje..

- Mads wszystko okej? - o rzasnęłam sie i spojrzałam na osobę, która podeszla. To Oliver.

Japierdole już mam zwidy..

- Tak.. - przeniosłam wzrok na Chrisa. - A ty masz mnie zostawić w spokoju.

- Oj skarbie..

- Mowi kurwa, że.. - wtrącił się Baker, ale mu przerwałam.

Większość osób już patrzyła w nasza stronę i wiedziałam o tym.

- Myślisz, że jesteś zajebisty bo masz pieniądze. Ale nie każdej lasce robi się na ich widok mokro. Myślisz, że każda będzie mówić "och jesteś taki gorący, zabierz mnie do apartamentu i wyruchaj", ale sie kurwa mylisz. Nie jesteś jebanym alfonsem, tylko gwałcicielem. - gdzieś z tyłu usłyszałam gwizdy. Tylko na tyle was wszystkich kurwa stać? Wyminęłam tego idiote i zaczęłam iść w kierunku dziewczyn. Oliver szedł obok bez słowa.
Wkocnu już dotarliśmy. Spojrzałam kto siedzi obok Lucy i teraz już totalnie nic nie rozumiałam.

- A ona co tu robi? - patrzyłam na Amande z totalnym niezrozumieniem na twarzy.

- Amanda jest.. - zaczęła Lucy.

Wszystko mnie wkurwiało, wszyscy i wszystko. Nie chciało mi sie jej słuchać.

Jebane zmiany humoru

Pojebana jesteś

Spierdalaj

- Dobra nieważne.. - usiadlam obok Nancy, miejsce obok mnie zajął Oliver.

Zaczęło się to całe przedstawienie. Napoczątku słuchałam, ale później znowu jebane głosy zaczęły mieć do mnie problem.

Idź skocz z dachu.

Pierdol sie!

No mowie ci, to najlepsze co możesz zrobić w tej sytuacji..

Wypierdalaj.

Nie wiem czemu tego nie chcesz.. Zaznałbysmy wszystkie spokoju.

Jakie kurwa wszystkie?

Jesteś głupia czy udajesz? Dołącz do Willa, napewno miło mu będzie cie znowu zobaczyć..

- Powiedziałam wypierdalaj - zacisnęłam powieki.

- Co? - otworzyłam oczy i spojrzałam w bok. - Wszystko gra? - zapytał Oliver.

- No.. No tak, jest okej.

Jesteś taką idiotka Madelaine Morgan.

I tak Cię nienawidzę || ZAKONCZONEWhere stories live. Discover now