5 - Wszystko w porządku?

Depuis le début
                                    

Po kilkunastu minutach wróciła do pokoju owinięta w ręcznik, rozczesując swoje splątane, długie włosy, a jej wzrok spoczął na wibrującym na biurku telefonie. Podeszła do niego, unosząc brew.

Alex

Wybieram się z Katie na basen. Chcesz pójść z nami?

Rose

Nie mogę, mam plany z mamą.

Odłożyła telefon, uśmiechając się delikatnie. Zrobiło jej się miło, że o niej pomyślał. Może jednak nie był taki zły?

Alex

Twoja strata.

Przewróciła oczami, szybko wyrzucając z głowy to, o czym przed sekundą pomyślała. Włożyła sukienkę i zabrała się za przeszukiwanie swojej kosmetyczki. Było gorąco, więc zdecydowała się jedynie na pomalowanie rzęs i nawilżenie ust pomadką. Przełożyła włosy na jeden bok i biorąc w dłoń swoje białe trampki, wyszła z pokoju.

- Gotowa? - usłyszała głos swojej matki, dobiegający z korytarza.

- Tak, właśnie schodzę. Mamy idealne wyczucie czasu - zaśmiała się Rose.

Elizabeth stała przy drzwiach, trzymając w dłoniach ciasto. Uśmiechnęła się na odpowiedź córki i wspólnie ruszyły w kierunku domu sąsiadów.

- Elizabeth! Wieki cię nie widziałam! Dobrze wyglądasz - krzyknęła radośnie Kim Collins, która otworzyła drzwi. - Wchodźcie!

- Cześć Kim. Ostatnio miałam trochę więcej pracy. Proszę, zrobiłyśmy z Rose ciasto - odpowiedziała kobieta, podając sąsiadce talerz z pięknie pachnącym wypiekiem.

- Jak będziesz mi za każdym razem przynosić ciasto, to możesz mnie odwiedzać raz na jakiś czas - zażartowała Kim, kierując się w stronę pokoju dziennego. - Lucas! Alice! Chodźcie na dół! - krzyknęła.

Salon rodziny Collins połączony był z jadalnią. Na dużym narożniku wylegiwał się Trevor Collins, popijając lemoniadę.

- Wstawaj i przynieś szklanki i talerzyki dla wszystkich - rzuciła do męża, nie przestając się uśmiechać. Ten, nie chcąc się sprzeciwiać żonie, przywitał się radośnie z gośćmi i ruszył do kuchni. Po chwili wrócił, niosąc na srebrnej tacce to, o co poprosiła kobieta i dużą karafkę, pełną zimnej lemoniady. Cała reszta siedziała już przy stole i wesoło rozmawiała.

- Słyszałaś o wycieczce do Waszyngtonu? - spytała pani Collins.

- Tak, dzisiaj rano Rose mnie ubłagała, żeby pojechać - zaśmiała się Elizabeth, kręcąc głową.

- A niech jadą i korzystają, są przecież młodzi. Sami tacy byliśmy - odpowiedział Trevor.

Nastolatkowie po pewnym czasie siedzenia przy stole z dorosłymi stwierdzili, że pójdą na górę. Siedzieli grupką w kółku na dywanie oraz rozmawiali o wszystkim i o niczym, ale głównym tematem ich rozmów były nadchodzące wakacje.

- Jedziemy gdzieś? - zapytała blondynka

Słowa dziewczyny wyrwały Rose z myślenia o projekcie z biologii i zaczęła zastanawiać się nad zadanym pytaniem. Czy oprócz wyjazdu z przyjaciółmi miała inne plany? Jej matka zapewne nadal będzie zapracowana i będzie często wyjeżdżać, a ona będzie siedzieć pomiędzy czterema ścianami swojego pokoju i czytać książki.

- Przecież wyjeżdżamy ekipą do naszego domku za miastem. Pamiętacie? - odezwał się Lucas.

- No tak! Już sobie wyobrażam, co będziemy tam robić.

(NOT) NORMAL LIFE [Zawieszone]Où les histoires vivent. Découvrez maintenant