Nim się spostrzegła przestała na niego warczeć, a kiedy poczuła przyjemny dotyk na barku, przy szyi spięła się na sekundę, ale od razu zaprzestała temu.

Nie zdawała sobie sprawę, że mruczy.

~~~

Katsuki podchodził do zadania bardzo poważnie i powoli. Pracował u dziadków z końmi, wymagających delikatnej ręki i łagodnego podejścia. Zawsze miał łatwy kontakt za zwierzętami, z trudem się przyznawał ale z ludźmi szło mu gorzej.

Wiedział w jaki sposób potraktować także rannego smoka, nie mógł się przecież aż tak różnić od innych gatunków.

Jego celem było siedzenie przy niej tyle czasu, aż się oswoi z jego obecnością i zapachem. Kiedy za pierwszym razem i na szczęście jedynym, chciała go udrapać to udało mu się na czas wycofać rękę. Jednak nie przerywał kontaktu wzrokowego i również nie przysunął swojej dłoni do ciała.

Musiał jej pokazać, że ponowi próbę oraz to że to on jest tutaj władcą tego miejsca. To jego dom. Wyciągał w jej kierunku dłoń powoli, bardzo powoli i za każdym razem jak jej warczenie zmieniało ton na bardziej ostrzegawczy, zatrzymywał się. Nie łamiąc nadal kontaktu wzrokowego ponawiał próby, aż dała mu się dotknąć.

Nie zdawał sobie nawet sprawy ale zajęło mu to aż dwie godziny.

Przejechał delikatnie palcami po jej łuskach. Nie był to pierwszy raz kiedy ją dotykał, ale za każdym razem zachwycał się nad ich twardością.

Zaklną w myślach kiedy nieumyślnie dotknął zranionego skrzydła, a kiedy odsunęła się od niego przestraszona to odezwał się łagodnie.

Widział jak wiele robi miękki ton głosu na zranione zwierzęta.

Uśmiechnął się kiedy zauważył że się rozluźnia pod jego dotykiem, a kiedy zaczęła mruczeć jak kot, otworzył szerzej oczy z zaskoczenia. Tego akurat się nie spodziewał, że smok poczuje się tak szybko komfortowo.

Należało to wykorzystać i zabrać do zmiany opatrunku na łapie. Przejechał delikatnie do jej rannej łapy i się zatrzymał. Smoczyca przestała mruczeć i wpatrywała się w niego ostrzegawczo. Kiedy złapał w pace koniec materiału, zawarczała w jego stronę krótko.

Trzymał nadal z nią kontakt wzrokowy, pokazując że się nie boi i to on tu rządzi. Nie przestawał również do niej spokojnie przemawiać, zdania nie miały większego sensu, ale nie to było ważne. Dzięki temu mogło ją to uspokajać.

Powoli zaczął rozwiązywać bandaż, trzymając delikatnie jej łapę w swojej ogromnej dłoni. Nie spuszczał z niej wzroku szukając jakikolwiek oznak agresji czy bólu.

Odłożył lekko zakrwawiony materiał na podłogę obok i wyciągnął już wcześniej przygotowaną mokrą szmatkę, wymytą w gorącej wodzie. Smoczyca się nie ruszała z miejsce.

Przyłożył mokry materiał do rany i zaczął przemywać, gadzina co jakiś czas wydawała z siebie pojedyncze syki i powarkiwania. Odłożył go i sprawnie nałożył małą warstwę maści, rozsmarował i następnie zawinął wszystko nowym bandażem.

Odstawił jej łapę na posłanie i żeby nagle nie przerywać kontaktu cielesnego, przesunął dłonią znowu po jej grzbiecie. Tym razem smok już się nie odprężył i nie mruczał, patrzył jednak na Katsukiego cały czas.

Chłopak przestał ją głaskać i równie powoli zaczął się odsuwać, zabierając ze sobą zużyty bandaż i maść. Kiedy dzieliła ich spora odległość i Katsuki i smoczyca odetchnęli z ulgą.

Gad pochylił tylko jeszcze łeb nad nowy opatrunkiem i to polizał, a chłopak zaśmiał się cicho na ciche kichnięcie z jej strony. Ułożyła głowę na łapach i ponownie zamknęła oczy, zmęczona.

W tym czasie młody Bakugou wyszedł z pokoju i skierował się na schody, miał zamiar zabrać z lodówki mięso dla smoka. Odkąd u niego była, a już 3 dni to nic nie jadła. Wyciągnął dwa filety kurczaka, po czym wyłożył deskę do krojenia z szuflady oraz nóż do mięsa ze stojaka.

Płynnymi ruchami pokroił mięso na drobne kawałki, tak żeby gad się nie zadławił, po czym wrzucił je do miski. Następnie pokroił jeszcze kawałek brokuły i dodał żółtko jajka. Wszystko wymieszał, a następnie wychodząc z kuchni złapał po drodze butelkę z wodą.

- Później pozmywam – mruknął pod nosem zostawiając za sobą brudny blat. W końcu i tak tu wróci za chwilę.

Wchodząc ponownie do pokoju, tym razem smoczyca podniosła łeb patrząc na przybysza. Kiedy rozpoznała znajomą postać położyła się z powrotem.

Katsuki podszedł do niej powoli, standardowo utrzymując kontakt wzrokowy i uklęknął przy niej. Postawił miskę przed nią i podsunął pod jej pysk. Gad wyczuwając zapach mięsa od razu się podniósł, a raczej jego głowa i zanurzył ją w misce.

Kiedy ona była zajęta pałaszowaniem jedzenia, Katsuki odkręcił butelkę z wodą i nalał do pustej miski obok. Nalał do połowy, w razie czego mógł dolać więcej. Nie chciał żeby zaczęła się dławić.

Odstawił plastik obok i usiadł na pośladkach, opierając się wygodnie o łóżko. Ze spokojem przyglądał się smoczycy, podziwiając to cudowne stworzenie. Było coś magicznego we sposobie jak oddychała czy jak jadła.

Miał niebywałe szczęście móc obserwować takie stworzenie, był pewien że nie każdy miał taką okazje.

Wykorzystywał wiedzę jaką zdobył bytując wśród koni. Przysiadając obok niej, nie za blisko ale jednak w jej zasięgu, zapewniał jej ciągłą swoją obecność. Logicznie myśląc powinna szybko się do niego przyzwyczaić, szczególnie że będzie mieć z nim ciągły kontakt. Musie jej zmieniać opatrunek, będzie ją karmić, a kiedyś może spróbuje karmienia z ręki.

Jednak na razie było to ogromne ryzyko, nie wiedział czy zwierzę nie pomyli sobie mięsa z jego dłonią i nie odgryzie jej. Pomyślał o zakładaniu bandażu, jak bardzo było to nieodpowiedzialne z jego strony i ogólnie niebezpieczne.

Jej rana była już zasklepiona, powstał strup, ale musi na nią uważać bo obrażenia mogą się na nowo otworzyć. Raczej tego nikt by nie chciał, a do weterynarza wracać nie chciał. Wystarczy że będą musieli tam wrócić na zdjęcie gipsu.

Zdawał sobie również sprawę, że zanim w ogóle smoczyca zacznie latać będą musieli ogarnąć rehabilitację na jej skrzydło. Powinni odnowić i wzmocnić na nowo mięśnie.

Westchnął myśląc o tym wszystkim, a szczególnie jak zadeklarował że jest ona jego darem. Powinien powiedzieć to jego rodzicom, kiedyś na pewno to zrobi ale będzie chciał utrzymać to w tajemnicy jak najdłużej. Niech ludzie najpierw zapomną o aferze ze smokiem i policją.

Patrząc na to jak ludzie biegają wokół tych tematów w intrenecie i telewizji, to długo to zajmie.

Smok skończył jeść mięso, miskę pozostawił czystą, wylizaną po brzegi, po czym zabrał się za wodę. Katsuki uniósł jedną brew w grymasie na widok jaki zobaczył. Gadzina zanurzyła prawie cały pysk do wody pijąc ją pośpiesznie, przy okazji wypuszczając bąbelki powietrza na powierzchnie.

Młodzieniec ucieszył się że nalał tylko połowę miski.

Opróżniła równie szybko tą miskę jak i poprzednią. Sapnęła głośno, wyraźnie zadowolona i ułożyła łeb na posłaniu. Dzięki temu, że miski miała zaraz przy zawiniętych kocach, nie musiała się przesuwać nigdzie.

Spojrzała prosto na niego i wolno mrugnęła, a Katsuki przypomniał sobie artykuł o kotach, który mówił, że jeżeli kot mruga wolno to okazuje wdzięczność. Chciałby w to wierzyć i tym przypadku.

Zamknęła oczy i zwinęła się w ciaśniejszą kulkę, zapewne z zamiarem pójścia spać. Młody Bakugou posiedział jeszcze przy niej, poczym wstał z myślą o powrocie do kuchni, zanim go matka zabije za burdel jaki tam zostawił.

Waleczne Serce | Bakugou KatsukiWhere stories live. Discover now