Rozdział 1

8.7K 318 29
                                    

Leżałam w wannie. Moje nagie ciało było ukryte pod grubą warstwą intensywnie pachnącej piany. Gorąca woda sprawiła, że policzki były rozgrzane do czerwoności.

– Scarlett, pora wychodzić. Za godzinę kolacja. – Ponagliła mnie Dasha.

Wstałam więc, pozwalając jej otulić moje mokre ciało puszystym, białym ręcznikiem.

Dasha była ze mną od kiedy pamiętam. Towarzyszyła mi na każdym etapie życia. Zastępowała matkę, nauczycielkę, opiekunkę oraz... strażnika. Była moją guwernantką. Kilka miesięcy temu przekroczyła pięćdziesiąty rok życia, ale wyglądała na znacznie mniej. Bardzo o siebie dbała. Zawsze prezentowała się nieskazitelnie. Była kobietą szczupłą, o brzoskwiniowej cerze i ciemnorudych, idealnie ułożonych włosach do ramion. Jej twarz zawsze pokrywał perfekcyjny makijaż, a ciało odziewał elegancki strój. Dla wielu uchodziła za wzór kobiecości.

Osuszyłam swoje ciało kilkoma delikatnymi ruchami, a potem odebrałam z rąk Dashy krótki, jedwabny szlafrok. Zarzuciłam go na ramiona.

– Siadaj – poleciła, wskazując ruchem głowy toaletkę.

Rozczesała, a następnie wysuszyła moje jasne włosy. Ułożyła je w grube loki, które rozsypały się na plecach.

– Jutro podetniemy końcówki – zarządziła.

Wolałabym ściąć więcej, ale Wiktor nigdy by się na to nie zgodził. Uważał, że prawdziwa kobieta powinna mieć włosy długie do pasa. Miałam odmienne zdanie. W tej i wielu innych kwestiach, ale w tym domu niewiele ono znaczyło. Owszem, mogłam je mieć, ale nie powinnam go wygłaszać. I przestałam to robić. Dawno.

Dasha uniosła mój podbródek.

– Co ci jest, kochanie? Jesteś dziś jakaś milcząca.

– Nie czuję się najlepiej.

Kobieta zmarszczyła idealnie wydepilowane brwi.

– Coś cię boli? – spytała, sięgając po podkład.

– Znowu migrena.

– Ach. Zaraz przyniosę ci coś przeciwbólowego. Najpierw jednak musimy przywrócić kolor twojej skórze. Zbladłaś. – Po grymasie na jej zazwyczaj gładkiej twarzy mogłam wnioskować, że nie była tym faktem zachwycona.

Nałożyła na moją skórę kilka różnych kosmetyków, a potem wykonała resztę makijażu.

– Gotowe. Zaraz wracam – oznajmiła po kilku minutach, a potem opuściła moją sypialnię.

Podniosłam się z krzesła i podeszłam do okna. Uchyliłam je, aby wpuścić do środka nieco świeżego powietrza.

Dasha wróciła, nim zdążyłam się obejrzeć.

– Proszę, wypij. – Wcisnęła w moją dłoń szklankę z musującym, przezroczystym płynem.

Opróżniłam jej zawartość małymi łykami. Na języku czułam metaliczny posmak, gdy oddawałam puste naczynie. Dasha odłożyła je na stolik, po czym skierowała się do garderoby, skąd wróciła ze srebrną, satynową sukienką na cienkich ramiączkach.

– Proszę, nie dziś. – Westchnęłam, przykładając palce do pulsującej skroni.

– Wiktor prosił, abyś ją dziś założyła.

Spojrzałam ponownie na cienki skrawek połyskującej tkaniny. Skoro Wiktor Petrov "prosił", to decyzja zapadła. Dalsza dyskusja nie miałaby na nią żadnego wpływu. Zdjęłam szlafrok i ubrałam przygotowaną wcześniej, koronkową bieliznę.

Gdy mnie ukradniesz - WYDANA!Where stories live. Discover now