nie ma mnie bez ciebie

146 21 10
                                    

*

— Jak ja nienawidzę komarów! — wrzasnął oburzony wilkołak, plaskając swoje ramię.

   Słońce aktualnie robiło sobie żarty i uznało dzień przed Ostateczną Bitwą za perfekcyjny, żeby sprowadzić sobie szare chmurzyska jako obstawę. Za to jako swoich mini żołnierzy zwerbowało sobie kilka batalionów komarzyc, a świerszcze chyba miały za zadanie zagrzewać je do walki, bo darły się w niebogłosy. Czy jakkolwiek tam one wydawały te dźwięki. Chrome nie do końca wiedział. I aktualnie niewiele go to obchodziło. Erika, słysząc jego słowa, od razu spoważniała i zmarszczyła brwi.

— Na Ziemi komary są wielkości Beriflore i zjadają ludzi w całości. Latem nie wolno wychodzić z domu wieczorem, bo wojsko jeździ po ulicach — westchnęła i usiadła na brzegu klifu. Chrome od razu usiadł obok, otwierając szeroko oczy.

— Żartujesz.

— Nie. Zobacz to — pokazała mu znamię po szczepionce, zaciskając powieki. — Jeden mnie użarł. Prawie umarłam.

— Bogowie, Erika — zaśmiał się. — Ja naprawdę nie mam dwunastu lat.

— Masz czternaście.

— Piętnaście — mruknął.

— No to widzisz, piętnaście — dziewczyna wcisnęła mu na głowę nieco brzydki wianek, który skończyła zaplatać chwilę wcześniej. — Jesteś prawie dorosły.

   Wilkołak uśmiechnął się szeroko i spojrzał na horyzont.

— Za kilka godzin koniec świata.

   Erika obrzuciła go oburzonym spojrzeniem.

— Może dla ciebie. Ani ja, ani mój świat się nigdzie nie wybieramy — parsknęła i odruchowo zmrużyła oczy, kiedy mały promyczek wyrwał się spod chmury.

Bogowie, gdyby tylko wiedziała.

*

— Chrome?

   Wilkołak siedział na klifie, wbijając wzrok w uschnięty wianek, który machinalnie obracał w dłoniach. Jego bursztynowe oczy wręcz kipiały z emocji – serce biło równie mocno, jak wtedy, kiedy odeszła, od prawie dwóch tygodni.

— Przyniosłam ci coś do zjedzenia.

   Uszy chłopaka drgnęły, kiedy trawa harmonijnie zaszeleściła, wyrażając sprzeciw ciężarowi Miiko. To była chyba jedyna część jego młodzieńczego ciała, która w ogóle zwróciła uwagę, że coś w jego otoczeniu się zmieniło. Umysł i serce, ten pierwszy raz w zgodzie, krążyły daleko stamtąd; w przeszłości.

— Pierwsze plony zebrane tutaj. Karuto już testuje nowe przepisy i udaje, że nie szuka inspiracji w ziemskich książkach kucharskich. W kuchni jest wesoło. Nevra dostał już patelnią w głowę od Twyldy, bo próbował podkraść coś z durszlaka. Wszyscy się dobrze bawią, powinieneś wrócić...

   Chrome zaczął słuchać, a nie słyszeć, dopiero w połowie wypowiedzi błękitnookiej kobiety. Z każdym jej słowem czuł, jak krew w nim niemal się gotuje, a policzki płoną. Oni wszyscy byli śmiechu warci. Poczekał jednak na jej ostatnie słowo i dopiero potem rzucił, sfrustrowany:

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 15, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

WILCZE KŁAMSTEWKA; chrome, eldaryaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz