Elton John

85 13 1
                                    

Noah po długim dniu za ladą miał już serdecznie dość. Praca w sklepie, szczególnie w sklepie z płytami, nie jest odpowiednią opcją dla introwertyka, który nie przepada za ludzkim towarzystwem. Noah o wiele bardziej lubił koty niż ludzi – one nie zadawały pytań ani nie rzucały głupich komentarzy, jak ten napuszony grubas w żółtym T-shircie. Do zamknięcia zostało pół godziny. Przy odrobinie szczęścia nikt więcej nie wstąpi do Rock'n'Rythm tego popołudnia.

Na zewnątrz zerwał się wiatr. Chłopak przez oszklone drzwi obserwował pomarańczowe liście pędzące po szarych płytach chodnika. Zastanawiał się, w którym miejscu się zatrzymają. Pewnie część zostanie rozjechana przez samochody, gdy tylko wlecą na ulice. Inne wpadną do rynsztoka przed rzędem pięknych, jasnych domów z uroczymi balkonami. Kto wie, może jeden lub dwa dolecą pod bramę pałacu Buckingham...

Niebo przecięła błyskawica, a chwilę później po mieście przetoczył się huk grzmotu. Noah tylko czekał aż z nieba lunie deszcz. Trzy... Dwa... Jeden... Na chodnik opadły pierwsze krople, a minutę później z nieba lały się strugi wody. Noah nie lubił deszczu. Ucieszył się, że pracuje w sklepie, a nie na ulicy, rozdając ulotki salonu fryzjerskiego, jak robił to jeszcze dwa miesiące temu. Cóż, każdy medal ma dwie strony.

Z zamyślenia wybudził chłopaka odgłos dzwonka do drzwi. Noah wzdrygnął się na myśl o kolejnej niezręcznej rozmowie z klientem, który przyszedł po prezent dla wnuka i nie ma pojęcia, czego słucha dzisiejsza młodzież. Ale klient nie wyglądał na osobę, która posiadałaby wnuki. Pewnie nie miała nawet dzieci.

Noah spoglądał na blondynkę, która stała przy wejściu i przyglądała się krytycznie swojemu przemoczonemu swetrowi w kolorze pomarańczowym. Cieszył się, że na starcie nie zadała mu jakiegoś głupiego pytania, a jednak poczuł się niezręcznie, kiedy dziewczyna zachowywała się, jakby w ogóle go nie zauważyła. Odchrząknął. Wielkie, zielone oczy przesunęły się z mokrego swetra na jego skromną osobę.

– Cześć – powiedziała blondynka, uśmiechając się delikatnie. – Przytulnie tu. Nie masz nic przeciwko, żebym na chwilę została? Strasznie leje.

– Tak. Zauważyłem – mruknął Noah. Niepotrzebnie, jak sobie uświadomił.

Spojrzał na zegarek. Jeszcze dwadzieścia minut. Miał nadzieję, że do tego czasu przestanie padać.

Chłopak udał, że porządkuje płyty CD w promocyjnych cenach wystawione w koszyku na ladzie. Kątem oka przyglądał się dziewczynie. Przeglądała zawartość pudeł z używanymi winylami. Noah zastanawiał się, czy zechce coś kupić. Przynajmniej siedziała cicho.

Piętnaście minut do końca pracy. Strumienie deszczu nieprzerwanie opadały na ulicę. Chłopak dyskretnie zajrzał do portfela. Nowa książka albo taksówka. Trudny wybór.

– Nie miałam pojęcia, że jest tutaj sklep z muzyką – odezwała się blondynka.

– Działa dopiero od dwóch miesięcy. – Noah zdobył się na wyjaśnienie. – W czymś pomóc? – dodał niechętnie i tylko dlatego, że tego wymagała jego praca.

– Nie trzeba, dziękuję. Niestety akurat dzisiaj zapomniałam portfela. Wrócę jutro.

– Jutro sobota, nieczynne – oznajmił gburowato Noah.

– To w poniedziałek. – Dziewczyna zdawała się nie zauważać nieuprzejmego zachowania sprzedawcy. – Znalazłam kilka cudownych płyt. Może... Może byłby pan tak miły i odłożył je dla mnie? Zapewniam, wrócę po nie w przyszłym tygodniu.

Noah zastanowił się krótko, po czym wzruszył ramionami. Właściwie było mu wszystko jedno. W dodatku stare winyle to nie był najlepiej sprzedający się towar.

– Niech będzie – odparł.

Dziewczyna uśmiechnęła się promiennie i wyciągnęła z pudeł trzy płyty. Ostrożnie położyła je na ladzie. Noah spojrzał na okładkę, pierwszą z góry.

– Elton John – mruknął pod nosem. 21 at 33. Nawet nie wiedział, że mają w sklepie ten album.

– Świetna muzyka, prawda? – Ucieszyła się dziewczyna.

Noah zaczerwienił się mimowolnie. Nie miał zamiaru wchodzić w dyskusje z klientką. Sam się wkopał, powinien być ostrożniejszy. Przeklął głupi nawyk wypowiadania niektórych myśli na głos.

– Mhm – mruknął w odpowiedzi. Uświadomił sobie, że nie było to szczególnie kulturalne. – Tak, dobra muzyka. Piękna.

– Długo szukałam tego albumu – powiedziała dziewczyna, a Noah przestraszył się, że należała do tych gaduł, które nawet niepytane gotowe są opowiedzieć całą historię swojego życia. – Słuchał pan?

– Nie pamiętam – odparł chłopak zgodnie z prawdą. – To stare dzieje. Gust muzyczny szybko się zmienia.

– Nie mój. – Blondynka roześmiała się uroczo. Noah pomyślał, że wygląda ślicznie, gdy się tak śmieje. Przyjrzał jej się dokładniej.

Mokry sweter podkreślał kształtną sylwetkę, a jego pomarańczowy odcień rozświetlał postać dziewczyny. Włosy schły powoli, tworząc łagodne fale wokół okrągłej twarzy przyozdobionej uśmiechem. Mógłbym się w niej zakochać – pomyślał Noah, za co sekundę później ostro skarcił się w myślach.

– Przestało padać – oznajmiła blondynka. – Idę. Przechowa je pan do poniedziałku?

Chłopak pokiwał głową, chowając płyty pod ladą. Dziewczyna pożegnała się i wyszła ze sklepu wyraźnie w dobrym humorze. Kto by pomyślał, że słucha Eltona Johna? Noah zwyzwał się od głupców. Nie powinien się dziwić. Wszystkie kobiety w jego życiu słuchały Eltona Johna. Matka przed śmiercią bez przerwy wspominała swoją szaloną młodość i opowiadała o dziesiątkach koncertów Eltona, na których była. Ciotka Jenine trzymała w oszklonej szafce wszystkie płyty od pierwszej do ostatniej i nigdy nie pozwalała ich dotykać. Mały Noah podsłuchiwał zza drzwi, gdy wieczorami w niedziele włączała Madman across the water. Z jakiegoś powodu nigdy nie słuchała pozostałych. Mandy Jones, wielka niespełniona miłość Noah z czasów gimnazjum, mawiała, że Candle in the wind to soundtrack jej życia. A teraz piękna blondynka w przemoczonym swetrze poprosiła, żeby odłożyć dla niej 21 at 33. Noah nie należał do ludzi przesądnych, ale tym razem nie mógł wyzbyć się wrażenie, że to, co przed chwilą zaszło, nie stało się przypadkiem.

Wybiła osiemnasta. Chłopak ucieszył się, że to koniec rozmów z ludźmi na dzisiaj. Zamiótł podłogę w sklepie i upewnił się, że drzwi zostały zamknięte na klucz. Wyszedł na ulicę od strony zaplecza. Nie myślał już o Eltonie Johnie ani o dziewczynie w mokrym swetrze. Słońce przebijało się przez ciemne, burzowe chmury, a Noah spokojnym krokiem wracał do domu. 

Jesień w Notting HillOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz