130.

388 34 3
                                    

Wyszłam wcześniej z pracy, żeby zajechać do mieszkania Zayn'a i zabrać stamtąd ostatnie swoje rzeczy. Chciałam to zrobić szybko i tak żeby nie spotkać się właśnie z nim. W pracy także go unikałam i wcale nie rozmawialiśmy. A jeżeli dochodziło do jakiejś dyskusji to tylko czysto zawodowej. Sama się sobie dziwie jak udało mi się zachować taki spokój. I to, że tak świetnie zaczęłam udawać. Te kilka miesięcy w udawanym związku dodało mi tylko praktyki. Może kiedyś przyda to mi się w życiu.

Przekręciłam klucz w zamku i pchenęłam delikatnie szare drzwi. Czułam się tak, jakbym wkradała się do czyjegoś domu. A przecież pare dni temu jeszcze tu mieszkałam.

Przeszłam po cichu, sama nie wiem dlaczego przez korytarz do sypialni. Z szafki nocnej wyciągnęłam kilka dokumentów. I spod okna wzięłam do ręki torbę sportową. Spojrzałam ostatni raz na podwójne łóżko i uśmiechnęłam się sama do siebie. Przymknęłam drzwi i skierowałam się do wyjścia.

— Selena!

Na dźwięk swojego imienia wręcz podskoczyłam. Upuściłam kartki, ale zaraz zaczęłam je w pośpiechu zbierać. Tuż przy moim prawym boku pojawił się Zayn i zaczął mi pomagać. Przypadkiem nasze dłonie dotknęły się, spojrzeliśmy sobie w oczy przez sekundę. Natychmiast wyrwałam mu z rąk moje dokumenty i wstałam.

— Hey, spokojnie! Nie zabiorę Ci tego – powiedział z lekkim uśmiechem. Zapewne on też był fałszywy.

— Liczyłam na to, że będziesz w pracy – poprawiłam swoje włosy i odsapnęłam — Ale to nie ma znaczenia. Już wychodzę. A tu masz klucze – podałam mu do ręki pęk kluczy, a on je delikatnie ścisnął.

— Nie musimy się rozstawać – oznajmił spokojnym głosem. — Zostały nam dwa miesiące.

— Masz przepis? – uniósłam brew – Wątpię. Więc po co dalej ciągnąć tę szopkę? Im szybciej się do Ciebie uwolnię tym lepiej. Będziemy mogli robić co chcemy – zatrzymałam się w pół-zdaniu unosząc przy tym brew — Choć co niektórzy i tak to robią.

— Selena, ty też nie byłaś święta – prychnęłam wywracając oczami.

Przełknęłam ślinę ściskając mocniej dokumenty które trzymałam w ręku. Zayn chce zrzucić na mnie całą winę? O nie nie. Tak łatwo mu to nie wyjdzie.

— Nie spałam z innymi w porównaniu do Ciebie – zgryzłam wargę — Myślałam, że zbliżyliśmy się do siebie po tym co wydarzyło się w ciągu ostatnich kilku tygodni, ale cóż... tym razem też byłam naiwna.

Brunet złapał mnie za ramię, ale ja szybko odsunęłam się. Nie lubię litości, a wiem, że w tym przypadku Zayn udaje, żeby wciąż mieć szanse na zdobycie przepisu. Szkoda, że będzie musiał się rozczarować.

— Muszę już iść. W ciągu kilku dni spodziewaj się papierów rozwodowych – powiedziałam i złapałam za klamkę, ale jeszcze odwróciłam się — Aha, możesz być spokojny. Nic od ciebie nie chce. Rozwód będzie bez orzekania o winę.

Chłopak złapał mnie za biceps i odciągnął lekko w tył. Pogłaskał mnie po włosach, kończąc na mojej brodzie. Aktorska gra rozpoczęta.

— Przepraszam, Sel. Byłem naćpany.

Odchrząknęłam.

— No i? To nie usprawiedliwienie, że zastałam Cię w mieszkaniu posuwającego jakąś laskę.

— No weź - widzę jak przystaje z nogi na nogę, podejrzewam, że jest zdenerwowany. — Wytrzyma jeszcze dla mnie dwa miesiące.

Odsunęłam się od niego na bezpieczną dla mnie odległość. Przełknęłam ślinę i wcisnęłam na usta sztuczny uśmiech.

— Zaynie - zaczęłam miło — Nie jesteś nikim ważnym, bym musiała się dla Ciebie poświęcać. A uważam, że już wystarczająco dużo zrobiłam. Teraz, kochany musisz radzić sobie sam – uśmiecham się lekko, dotykając jego ramienia. — Jesteś już dużym chłopcem. A jak Ci nie pójdzie, zawsze możesz znaleźć kolejną naiwną dziewczynę i się z nią ożenić. Oplątać wokół palca, wykorzystać i rzucić. Jesteś w tym dobry, prawda? – wzięłam głębowki oddech i cały czas się uśmiechałam — Mój czas się kończy, a i tak sporo mi go zmarnowałeś. No cóż. Życzę dobrej zabawy.

— Selena, mi naprawdę na tobie zależy.

Usłyszałam kiedy byłam już poza jego mieszkaniem. Pierwszą czynnością którą zrobiłam był śmiech. Odwróciłam się jeszcze na chwilę, by ostatni raz spojrzeć jak świetnie gra.

— Miałem się nie zakochiwać, bo to tylko umowa, ale sprawy się trochę skomplikowały. Sam nie wiem co czuje, ale wiem, że to cholernie poplątane.

— Nie pogrążaj się, dobrze? – zaśmiałam się — I tak ci nie uwierzę.

— Sel, ja niczego nie udaje. Teraz mówię prawdę. Zostań ze mną jeszcze, proszę.

Zdjęłam z palca obrączkę, podeszłam do niego i mu ją oddałam. To wszystko zaszło za daleko. Wiem, że sama naważyłam tego piwa, więc sama go wypiję.

— Sel.

— Na koniec powiem ci tylko tyle, że mam coś, czego ty nigdy nie będziesz miał. I teraz, skarbie to ja jestem góra - powiedziałam i odeszłam.

— Co? – usłyszałam jeszcze za plecami, podniosłam rękę do góry i pomachałam.

— Baaaaj!

Z uśmiechem na ustach opuściłam jego mieszkanie, okolice i wsiadłam do taksówki, która już na mnie czekała pod jego wieżowcem.

CHOCOLATE GIRL || TEXTING MALIKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz