Rozdział 62

2.6K 142 6
                                    


Jechali wózkiem już dobre dwadzieścia minut. Zdarzało się i tak, że zjeżdżali pionowo w dół, gdy już w końcu dojechali na miejsce ledwo stali na nogach.

- Teraz musimy iść pieszo. - powiedział goblin do ledwo kontaktujących czarodziejów. - Pospieszcie się.

W milczeniu ruszyli za nim. Szli przez długi tunel, Suzanne przypominało to odrobinę drogę do Komnaty Tajemnic.

- Jak głęboko jesteśmy? - zapytała, nie mogła się powstrzymać.

- Nikt tego nie wie, ale jest to najniżej położona krypta. Nawet skrytki innych założycieli są położone wyżej. - wytłumaczył Gryfek. - Poza tym to najlepiej strzeżona krypta w całym banku. O tym miejscu krążą legendy, bo praktycznie żaden goblin tu nie schodzi.

- Czy Riddle starał się dostać do tej krypty? - zapytał Harry.

- Chciał i prawie mu się to udało, ale zdążyliśmy się skontaktować ze Slytherin' em. - odpowiedział i uśmiechnął się przerażająco. - Dał nam szczegółowe wytyczne i wytłumaczył, że do jego skrytki mogą wejść tylko dwie osoby oprócz niego.

- Czyli my. - powiedziała Suza.

- Dokładnie. - potwierdził.

Chwilę później stanęli przed wielkimi drzwiami. Nie było w nich dziurki od klucza, ale uczniom wydało się to zbyt oczywiste. Już chcieli otworzyć wrota, gdy usłyszeli syk. Suzanne jako jedyna wiedziała z czym mają do czynienia.

- Zamknijcie oczy! - krzyknęła. Wszyscy na komendę zakryli oczy dłońmi.

- Kim jesteście? - zapytał, jak już można się domyśleć bazyliszek.

- Nazywam się Suzanne Morningstar. - ledwo jej to przeszło przez gardło. Szczerze nienawidziła tego nazwiska. Zniszczyło ono jej życie.

- Jesteś mówczynią. Kim są Ci którzy przybyli z Tobą? - zapytał wielki wąż.

- Ja jestem Harry Potter. - zasyczał Gryfon.

- Mówca? - zadziwił się bazyliszek.

- On tak jak i ja jest z krwi Salazara. - wytłumaczyła. - A ten goblin jest z nami.

- Rozumiem. W takim razie nie skrzywdzę Was, możecie spojrzeć. - powiedział wąż.

Suzanne i Harry powoli otworzyli oczy, goblin natomiast trząsł się ze strachu.

- Niesamowite... - szepnęła dziewczyna.

- Racja zapomniałem już, jak to jest stać oko w oko z bazyliszkiem.

- Świetne porównanie braciszku. - powiedziała i zaśmiała się. - Gryfku możesz otworzyć oczy. - zwróciła się do goblina. Ten posłuchał i spojrzał na wielkiego węża, po czym zemdlał.

- To musiało być dla niego za dużo. - stwierdził Potter.

- Jak Ci na imię? - zapytała bazyliszka.

- Sanguis. - odparł. - Jeśli to wszystko to udam się na spoczynek. Miło było poznać dzieci mego Pana. - zasyczał i zniknął.

- Dzieci jego Pana? - zapytał nic nie rozumiejąc.

- Chodzi o dziedziców Slytherin' a.

- Ale ja nim nie jestem. - powiedział.

- Oczywiście, że jesteś. Masz w sobie jego krew. - wytłumaczyła. - Może zajmiemy się tym po co tu jesteśmy?

- Tak, tak już. - powiedział. Podeszli do drzwi, a właściwie to wrót. - Razem? - Suzanne skinęła na zgodę.

- Otwórz się. - krypta otworzyła się, a ich oczom ukazał się stos, albo raczej góra galeonów. Wszędzie pełno było ksiąg i woluminów, jak i pojedyńczych pergaminów. Nieśmiało weszli do środka. Jedyne co ich obecnie interesowało to część skarbca w której znajdowało się mnóstwo składników na eliksiry, jak i samych eliksirów.

- A myślałam, że w Komnacie jest tego sporo. - mruknęła pod nosem Gryfonka przyglądając się rzeczą na regałach. W rogu stała szafka, w której znajdowało się pełno małych fiolek.

- Sal nie kłamał. Naprawdę mu się nudziło. - stwierdził z uśmiechem.

- Weź jedną dla siebie. - powiedziała Suza. - Ja mam jeszcze swoją od Slughorn' a. Przyznaj, że trochę szczęścia nam się przyda, szczególnie, jak chcemy wydobyć od niego to wspomnienie.

- Racja. - przyznał i zabrał jedną fiolkę Felix Felicis. - Kiedy Cię nie było, profesor zorganizował mały bankiet. Próbowałem coś zdziałać, ale nic nie wskórałem.

- To nie twoja wina. Od niego trudno cokolwiek wyciągnąć, więc się nie przejmuj. - po chwili skończyła pakować potrzebne eliksiry. - Zdajesz sobie sprawę, że większość tego złota Salazar zgarną w zakładach. Głównie tych związanych ze mną. - powiedziała, a Harremu humor się poprawił. - Dobra zbieramy się. Nie mam najmniejszego zamiaru użerać się z pytaniami mojej babki, o to dlaczego tak późno wróciliśmy, jeszcze jak dziadek się przyczepi to będzie koniec.

Chwilę potem opuścili kryptę i zapieczętowali  ją. Próbowali ocucić Gryfka, ale udało się to im dopiero po użyciu zaklęcia. Gdy goblin doszedł już do siebie ruszyli w drogę powrotną. Zaraz po wyjściu z banku Gringotta Suzanne aportowała ich do Hogwartu. Od razu ruszyli do gabinetu dyrektora. Chimera ukazała im przejście bez podania hasła, chwilę później siedzieli już na wygodnych fotelach w gabinecie Dumbledore, popijając wyśmienitą herbatę.

- Tak właściwie, to co wy robiliście na Ulicy Pokątnej? - zapytał ciekawy dyrektor.

- Nic ważnego. - odpowiedzieli równo. Było to jasne, że Dumbledore nie może nic wiedzieć o ich wizycie u Gringotta, a tym bardziej o tym czego się tam dowiedzieli.

- Jasne... - mruknął z miną obrażonego pięciolatka. - Ach! Muszę Wam o czymś powiedzieć. Jutro w Norze będziemy obchodzić Sylwestra. Wszyscy członkowie Zakonu Feniksa się zjawią, a wy macie tam być obowiązkowo. - powiedział z uśmiechem, na co Suzanne i Harry jękneli w duchu. Wspaniale jest obchodzi Sylwestra ze znajomymi, ale Gryfoni mieli trochę inne plany na ten dzień. Niestety, jak się można było spodziewać nic z tego nie wyszło.

Właściwie przydałoby się wytłumaczyć o co konkretnie chodziło. Suzanne napisała kilka dni wcześniej list do Alexandra God' a. Zrobiła to dość niechętnie, ale nie miała innego wyboru. Alex jest obecnie jedynym posiadaczem Kamienia Filozoficznego, który jest im potrzebny do stworzenia Eliksiru Życia. Zaledwie dwa dni temu przyszła odpowiedź. Uwaga, cytuję:
Nie pisz do mnie, nie szukaj innego sposobu i nawet nie próbuj tu przyjeżdżać!
Z pozdrowieniami Alexander Cholerny God.
No właśnie tak ma się sprawa. Oczywiście, jak to Suzanne zawsze robiła, olała "grzeczną" prośbę tego ignoranta i udała się w odwiedziny do Alexa jeszcze tego samego dnia. Z "lekkim" trudem zdobyła Kamień, jednocześnie dostając dożywotni zakaz wstępu do domu God' a. Ale jak to ona i tak pewnie go złamie. Razem z Harrym planowali zabrać się za warzenie, ale jak wiadomo wyskoczyła im impreza na którą z bólem serca musieli iść.

Suzanne Dumbledore: Zapomniane Dziedzictwo  || OCxSnape || ZAWIESZONEWhere stories live. Discover now