DZIAL 1

2.2K 50 15
                                    

24 LISTOPAD 1985 ROKU

Eleven'
26 listopada jest dniem na który czekałam od wyprowadzki z Hawkins, wreszcie będę mogła zobaczyć moich przyjaciół, Max, Dustina, Lucasa, Nancy i Mike. Nie mogę się doczekać, jestem podekscytowana.

Mike'

Ciekawe jak to będzie jak się spotkamy, 4 miesiące minęły, a ja i El skontaktowaliśmy się tylko raz i jeszcze do tego 2 dni po wyprowadzce, ciekawe co u niej. Chciałbym ją przeprosić za wszystkie moje kłamstwa i do niej wrócić. Nie mogę się doczekać jak już tam będziemy, chyba tak samo jak wszyscy.

- Mike! - słyszę krzyk dobiegający z salonu.
To tylko moja mama.
- Kochanie, niestety Pani Byers nie będzie miała wolnego wtedy kiedy jest wolne od szkoły (27,28,29 itd.).
Myślę że w tym roku się nie spotkacie.
- Nawet na Święta?
- Zobaczymy.

Niestety tak jak powiedziała, tak się stało, nie spotkaliśmy się już w tym roku, lecz za dwa dni Max będzie mieć urodziny i może uda nam się pojechać.

26 LUTY 1986 ROKU HAWKINS
(Chyba są wtedy ferie świąteczne, a jak nie to załóżmy że są)

Mike'
Dzwonek do drzwi budzi mnie wręcz z idealnego snu, no cóż, tak bywa.
Zbiegam na dół, zawijając wokół siebie szlafrok, wtedy już po krzykach słyszałem że to oni, moi przyjaciele

- Mike otwieraj - krzyczy Lucas.
- dziś jest ten dzień, dziś jest ten dzień - woła uradowany Dustin.
Otwieram drzwi, a wszyscy rzucają się na mnie.
- tak faktycznie zapomniałem. - odpowiadam sarkastycznie.
- spakowany? - pyta się Max.
- tak jasne - odpowiadam.
- A Nancy gdzie? - Mówi Zaniepokojony Dustin.
- pojechała do sklepu po żarcie na drogę.
I nagle z za pleców przyjaciół
- Już jestem! - krzyknęła Nancy
- A ty czemu tak wyglądasz masz 5 minut na ogarniecie się. - Nancy.
- daj spokój jestem zmęczony, wczoraj cały dzień ćwiczyłem z tymi ciężarkami których używania doradziła mi nasza mamusia - Mike mówiąc o Stevie.
Bo tak serio mówiąc dorośliśmy, Lucasowi wyrosły pierwsze włoski na brodzie, a Dustin jest od niego wyższy. Za to Max jest bardziej wkurzająca.
- Ja to wszystko słyszę Mike! - Max
- Stwierdzam fakty - Mike
I dalej mówiąc, nie żebym się przechwalał, troszkę mi się przypakowało i już nie jestem taką chudzinką, mam troszkę bardziej zakręcone włosy i wypuklone rysy twarzy. A Nancy wygląda jak zawsze dorośle.
- Idz się ubrać! - krzyczy Nancy.

Eleven'
Dzisiaj w końcu przyjeżdżają moi przyjaciele, z okazji tego że Max ma urodziny jutro, kupiłam jej tort. Bardzo się za nimi stęskniłam. Szczególnie za...

- el - krzyczy Joyce.
- posprzątałaś swój pokój, wiesz że mają dziś przyjechać więc musisz pomóc willowi w rozłożeniu materaców na podłodze.
- a w końcu jak śpimy? - pyta się Will właśnie przechodzący.
- El z Max, a Lucas, Dustin i Mike z tobą. Nancy jedzie z Jonathanem do Chicago.
- Dobra już się biorę do roboty - El

U nas się dużo zmieniło. Jonathan jedzie z Nancy do Chicago, wreszcie udało mu się uzbierać na tą wymarzoną wycieczkę. Will i ja nie zdobyliśmy nadal nowych przyjaciół, ale nasi kochani prawdziwi przyjaciele których nie widzieliśmy prawie 7 miesięcy właśnie do nas jadą.

Mike'
Wyjechaliśmy z Hawkins, siedziałem cicho w samochodzie musiałem przemyśleć pewne sprawy. Boże moi przyjaciele, a raczej już moja rodzina nie daje mi spokojnie pomysleć.
- staniemy na stacji - mówi Nancy.

--------------------------------------------------------

Trochę powiedzmy że słabe ale to się dopiero rozkręca. I na pewno czegoś takiego w nowym sezonie nie będzię.

Stranger Things 4: BeginningWhere stories live. Discover now