Rozdział 4 - "Dziwne zachowanie Łucji"

83 1 3
                                    

Następnego ranka obudziło mnie monotonne uderzanie kropli deszczu o parapet. Był on tak gęsty, że nie było widać, ani lasów, ani gór, nawet strumyk płynący przez ogród stał się całkowicie niewidoczny.

— Oczywiście musiało dziś padać. — oburzyłam się siadając obok Edmunda na kanapie.

Właśnie skończyliśmy jeść śniadanie z Profesorem i byliśmy na górze w naszym przedpokoju, starając znaleźć sobie nowe zajęcie, ponieważ plan zwiedzania okolicy został skutecznie uniemożliwiony przez nagłe opady.

— Dajcie spokój. — westchnęła Zuzanna, siedząca na jednym z foteli. — Przecież mamy radio i książki. — podniosła trzymany w rękach zbiór baśni, które akurat czytała.

— Założę się, że przejaśni się w ciągu najbliższej godziny. — Piotr zajął wolne miejsce obok mnie.

Prychnęłam pod nosem nie wierząc w to, że pogoda może tak szybko się poprawić. Odwróciłam się na sofie kładąc przedramiona na jej oparciu, żeby chwilę później oprzeć o nie brodę, aby mieć lepszy widok na znajdujące się za nią okno. Wlepiłam wzrok w widok na zewnątrz, od czasu do czasu zwracając uwagę na spływające po szybie krople — w pewnym momencie upatrzyłam sobie jedną z nich robiąc wyścig z kroplą obok, a gdy wygrała nie ta, na którą liczyłam wywróciłam oczami, siadając normalnie na kanapie.

Spędzaliśmy czas w ciszy i aż sama byłam zdziwiona, że nikogo ona nie irytowała. Zdenerwowana panującym w pomieszczeniu spokojem, wstałam gwałtownie z kanapy, ruszając w stroną drzwi.

— A ty gdzie? — zapytał Edmund, zdziwiony moim nagłym zachowaniem.

Spojrzałam na rodzeństwo, których wzrok skupiony był na mnie.

— Nie mam zamiaru tak bezczynnie siedzieć.

— Więc co zamierzasz robić? — dopytała tym razem siedząca w drugim fotelu Łucja.

— Nie wiem jak was, ale mnie bardzo intryguje ten dom, dlatego idę go zwiedzić. — oznajmiłam, po czym otworzyłam drzwi. — Ktoś idzie ze mną?

Pierwszy z kanapy wstał Edmund, potem Piotr wraz z Łucją, jednie Zuzanna wahała się przez dłuższą chwilę, jednak koniec końców i tak do nas dołączyła.

Dom był pełen zakamarków i niespodzianek, a należał on do tych domów, które zdawały się nigdy nie mieć końca. Przechadzaliśmy się korytarzami otwierając pojedyncze drzwi i wcale nie zdziwiło nas to, że większość okazała się pustymi sypialniami. Wkrótce jednak weszliśmy do bardzo długiego pokoju pełnego obrazów na ścianach — jak się okazało znajdowała się tam również kompletna zbroja, która zaprezentowana była na starym manekinie. — Ekstra. — Edmund zafascynowany rycerzem podszedł do niego, oglądając z każdej strony. Zuzanna, Piotr oraz Łucja zaczęli oglądać obrazy, a ja podeszłam do, stojącego obok zbroi, kufra. Otwierając go mogłam zauważyć, iż w środku znajdują się pojedyncze elementy stojącego obok mnie manekina, sztuczne miecze, oraz kilka staromodnych sukien. — Zobaczcie to. — zwróciłam uwagę rodzeństwa na swoje znalezisko. Wszyscy od razu znaleźli się przy mnie, zaczynając wyciągać jego zawartość.



— Edmundzie, ja Król Piotr mianuję cię na rycerza. — zaczął wyniosłym tonem blondyn, dotykając końcówką miecza ramiona chłopaka. — I oddaję ci rękę mojej córki Księżniczki Anny. — dodał wskazując na mnie gestem dłoni.

The forgotten crownHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin