— Nic, po prostu. Niektórym wszystko przychodzi tak łatwo, podczas gdy drudzy muszą wybierać i czasami poświęcać to, co kochają, żeby zyskać coś lepszego w życiu. To nie sprawiedliwe — mruknęła Ramirez.

— O czym Ty mówisz, kochana? — Russell uniosła obie brwi ku górze.

Zaintrygowało ją to. Nie miała pojęcia, co ma na myśli przyjaciółka, mówiąc o poświęceniu. Vanessa chciała wiedzieć, co trapi Alex i dlaczego ta w ogóle mówi o czymś takim, jak poświęcenie. Owszem, rozumiała, że biedni ludzie czasami muszą zmagać się z różnymi wyrzeczeniami, ale przyjaciółka nie brzmiała, jakby mówiła o tym, a zupełnie o czymś innym, szczególnie że użyła słów o poświęceniu tego, co się kocha. Właśnie to nie było zrozumiałe dla panny Russell i tym zamierzała z nią porozmawiać.

— O niczym. I tak nie zrozumiesz. — Alexandra ponownie wzruszyła ramionami.

Nie zamierzała się tłumaczyć, choć była świadoma tego, że Vanessa może nie odpuścić. Tylko dlatego zaczęła już układać w głowie, to co jej powie i oczywiście, w jaki sposób obróci wszystko na swoją korzyść. Tak w razie potrzeby, gdyby kiedyś jednak musiała zmienić zdanie. Alexandra bowiem, mimo ogólnego zdecydowania, co do danej Davidowi szansy, musiała się też jakoś zabezpieczyć. Tak na wszelki wypadek. Nadal nie wiedziała tylko, jak to zrobić. Nie mogła jednak tak całkowicie stracić Louisa. Co to, to nie. Dlatego musiała obmyślić dobry plan strategiczny i chyba miała już nawet pewien pomysł.

— Alex... Przecież wiesz, że możesz mi powiedzieć. — Brązowooka nie zamierzała odpuszczać.

— Nie tutaj. Chociaż w przedziale też chyba nie pogadamy, bo siedzimy z kimś jeszcze — odpowiedziała Ramirez.

Najchętniej odwlekłaby ten wywiad, jak najdłużej się dało, a przynajmniej do momentu, aż znajdą się na miejscu i będą w swoim pokoju. Chociaż tam też mogły nie mieć okazji, by porozmawiać. W każdym pokoju pensjonatu, który został przydzielony uczniom, były z tego, co wiedziała, po trzy łóżka, więc naturalną koleją rzeczy szło za tym rozumowanie, że będą w nim jeszcze z kimś. Alexandra miała jednak nadzieję, że będzie to ktoś, kogo w miarę toleruje. Chociaż jeśli lista faktycznie szła nazwiskami, to nie powinno być tak źle.

— To chodź! — zawołała Vanessa i zanim Alex się zorientowała, została wciągnięta do pobliskiej toalety.

— Idealne miejsce na rozmowy, kochana, idealne — mruknęła z rozbawieniem.

Jak na pociąg średniej klasy, nie było to takie najgorsze miejsce. No może prócz zielonego koloru ścian, wszystko inne wyglądało dość znośnie. Było miejsce także na umywalkę, a przestrzeń między kabiną i pozostałymi elementami mogła śmiało pomieścić cztery do pięciu osób, także one dwie mogły stać tu w miarę swobodnie, bez większego ścisku.

— Ważne, że możemy być same. Mów, o co chodzi! — nalegała ta druga.

— W porządku. — Ramirez wzięła głęboki oddech i zaczęła. — Widzisz... Chodzi o to, że poznałam kogoś i David może tego nie zrozumieć.

— Mów dalej, mów — zachęciła Vanessa.

Teraz tym bardziej chciała wiedzieć, szczególnie że Alex wspomniała o poznaniu kogoś innego i widoczne było, że nie kwapi się jakoś specjalnie, do powiedzenia, o co dokładnie chodzi. Miała kogoś na boku, czy co? Chociaż akurat o to, Russell nie podejrzewałaby przyjaciółki, ale mimo to, miała wrażenie, że coś jest na rzeczy. Dziewczyna skrzyżowała ręce na wysokości klatki piersiowej i zaczęła intensywnie wpatrywać się w tą drugą, zupełnie, jakby żądała od niej konkretnych wyjaśnień, a tak w gruncie rzeczy właśnie było.

Póki śmierć nas nie rozłączy. Tom IDonde viven las historias. Descúbrelo ahora