1

111 2 0
                                    

 rozdziały  w każdy wtorek ( z czasem może będą dwa tygodniowo) Miłego czytania!




- Jest godzina ósma rano, temperatura na zewnątrz wynosi piętnaście stopni, w pomieszczeniu dziewiętnaście i pan Stark prosi abyś zeszła na dół bo zrobił śniadanie. – jak co dzień o tej porze w pokoju Mii roznosił się znajomy, przyjazny głos SI.

- Dzięki J.A.R.V.I.S, ale myślę że tata wie ze to na próżno. – dziewczyna owinęła się mocniej kołdrą i próbowała kontynuować sen pomimo wpadających przez okna promieni słonecznych. Kwiecień to już ten miesiąc kiedy nasze ukochane ciało niebieskie kończy nasz sen zdecydowanie za wcześnie. Po paru minutach dziewczyna zrezygnowała z jakiejkolwiek szansy na dalszy sen więc udała się do łazienki. Lustro znajdowało się naprzeciw drzwi więc Mia szybko ujrzała swoje ogromne wory pod oczami. Jej sylwetka była jeszcze bardziej drobna niż wcześniej, oczy były opuchnięte i przeszklone od płaczu a włosy pozbawione jakiegokolwiek życia. Od śmierci mamy szesnastolatka straciła cały sens życia. Przestała jeść, chodzić do szkoły, rozmawiać z bliskimi. Była córką miliardera co oznaczało że powinna być jedną ze szczęśliwszych nastolatek, jednak ona zaliczała się do grona tych najmniej szczęśliwych. Bo pieniądze to nie wszystko. One nie zwrócą jej mamy.

Po ocenie swojego już naprawdę tragicznego wyglądu Mia poszła pod prysznic. Było jej przykro że tata się stara zrobić wszystko tylko po to żeby wyszła z pokoju a ona i tak ciągle w nim siedziała, ale prawda jest taka że nie ma już żadnej siły, która ją z niego wyciągnie. Założyła na siebie jakiś duży T-shirt, który kiedyś pewnie należał do Tonego lub innego z Avengersów i czarne dresy. Twarz przemyła tylko wodą, a włosy zostawiła w koku. Po wyjściu z łazienki zabrała laptopa, odpaliła swoją playlistę na spotify, a następnie położyła się na podłodze i wsłuchiwała się w melodię jednocześnie wystukując rytm palcami. Było to jedyne co robiła od paru tygodni poza oglądaniem netflixa i ostatecznie wychodzeniem na balkon. Odpowiadał jej taki spokój od ludzi i innych czynności. Wolała nie widywać się z bliskimi bo wtedy czuła podwójny ból. Mia wiedziała że Tony wcale nie zniósł tej straty lepiej od niej. Chciał udawać że wszystko jest jak dawniej, robił śniadania, uśmiechał się do wszystkich ale jak był sam to pewnie wcale nie było tak kolorowo. Na samą myśl o zobaczeniu go w stanie w jakim ona sama się znajduje jej serce pękało na kolejne części. Mia miała pare wad ale jej główną zaletą była empatia i duża umiejętność postawienia się w sytuacji drugiej osoby oraz okazywanie szczerego współczucia. Bolało ją kiedy widziała ból innych nawet nieznajomych, a ból jaki widziała za każdym razem w oczach ojca lub kogokolwiek z jej bliskich sprawiał że miała ochotę skoczyć z dachu.

- Mia, kochanie? – drzwi od pokoju otworzyły się. Stał w nich sam Tony. – Mogę? – wzkazał na laptopa co oznaczało by dziewczyna wyłączyła muzykę. Tak zrobiła. Usiadła na łóżku i poklepała miejsce obok siebie. Tony zroumiał gest i chwilę później jego kolana stykały się z jej.

- To...masz jakiś konkretny cel? Jeżeli chcesz żebym wyszła to od razu możesz sobie odpuścić. Nie mam zamiaru się stąd ruszać w najbliższej przyszłości. – założyła ręce na piersi.

- Niestety właśnie takiej odpowiedzi się spodziewałem....- mężczyzna spuścił wzrok a Mia nie mogła uwierzyć że w ogóle brał pod uwagę jej inną reakcję – Ale nie ukrywam że bardzo mi zależy abyś wróciła do szkoły. – nalegał.

- Nie.

- Ale....

- Nie ma takiej opcji. – nastolatka była zdeterminowana i pewna swojego zdania. Tony popatrzył na córkę zrezygnowanym wzrokiem, ale upartość odziedziczyła właśnie po nim. Nie było żadnego argumentu, który sprawił by że zmieni zdanie. Nie wróci do szkoły. Nie jest gotowa. Nie może zobaczyć tych wszystkich szczęśliwych ludzi. Nie dopóki ona cierpi. Dopóki cierpią jej bliscy.

- Kochanie ja wiem że może być dla Ciebie trudne żeby znowu...

- Słyszałam że do Avengers dołączył nowy bohater. Chciałbyś mi o nim opowiedzieć?

- Nie zmieniaj tematu... - Tony wiedział że dla Mii to bardzo ciężkie ale właśnie dlatego powinni o tym porozmawiać. Inaczej utkną w tym martwym punkcie i nie ruszą się dalej, a przed jego córką jeszcze całe życie z którego powinna czerpać garściami w końcu to Stark.

- Serio nie mam ochoty o tym rozmawiać...to jak? – po raz pierwszy od kilku tygodnii na ustach Mii pojawiło się coś na wzór uśmiechu.

- Tak...zrekrutowałem jednego dzieciaka. Jest w twoim wieku więc jeszcze sporo przed nim ale jest dobry w tym co robi. Na razie musi podjąć decyzję o dołączeniu do grupy ale jeżeli się zgodzi wszyscy na tym zyskamy. – uśmiechnął się.

- Aaa jak się nazywa? Ma jakieś imię? Czy ksywkę? – biorąc pod uwagę stan psychiczny dziewczyny fakt że naprawdę ją to interesuje jest bardzo pozytywny.

- Spiderman. Tożsamośc nie ujawniona ale może kiedyś go poznasz. – Tony wstał, dał córce buziaka w czoło i wyszedł z pokoju. Nie chciał jej przemęczać rozmową, po za tym sam nie bardzo miał nastrój na dłuższą rozmowę. Mia położyła się na łóżku. Myślała o słowach mężczyzny. Czy on naprawdę myślał że ona wróci do szkoły? Przecież ona ledwo wychodziła z pokoju. Raczej wątpliwe żeby jeszcze w tym roku szkolnym postawiła tam nogę. A Mia i tak jest geniuszem bez tej całej nauki. Spojrzała na ścianę, na której wisiały zdjęcia. Ostatnie było z koncertu. Była tam z nią...i tatą, MJ i Betty oraz paroma znajomymi rodziny w tym Happy. Wszyscy byli wtedy tacy szczęśliwi...Nikt nie spodziewał się że nie długo później...Do oczu dziewczyny zeszły się łzy. Podbiegła do łazienki po chusteczkę, ale przed drzwiami zakręciło jej się w głowie...to pewnie dlatego że nic nie jadła. Odczekała chwilę, wstała i wzięła chusteczkę.

- J.A.R.V.I.S, która już godzina? - spytała

- Jest godzina piętnasta trzydzieści sześć, temperatura na zewnątrz wyno...

- Wystarczy, dziękuję. – cisnęła mokrą chusteczkę do kosza. Usiadła na łożku, przykryła się kocem i włączyła netflixa. W ten sposób miała zamiar spędzić resztę dnia.

PETER

- Ciociu? Jesteś?

- W kuchni! – od razu po otrzymaniu odpowiedzi chłopak ruszył w danym kierunku. May krzątała się po pomieszczeniu, najwyraźniej testowała jakiś nowy przepis, którego Peter nie koniecznie miał ochotę próbować.

- Jak w szkole? – objęła chłopaka na powitanie i rozczochrała jego włosy palcami.

- W porządku, jak zwykle – wzruszył ramionami – Ale mam wieści. – uśmiechnął się szeroko a ciocia zamarła. Kiwnęła zachęcająco aby mówił dalej – Pan Stark zaproponował mi zostanie Avengersem! Prawdziwym członkiem drużyny!

- Wow...to...to naprawdę niesamowite Peter! Nie mogę ukrywać że mnie zaskoczyłeś...Więc zgodziłeś się? – May była kompletnie wybita z rytmu, ale też niesamowicie dumna z osiągnięć chłopaka. W końcu nie każdy nastolatek w Queens dostaje propozycję o zostaniu boheterem na światową skalę.

- Nie do końca... - jeszcze większy szok na twarzy kobiety sprawił że Peter od razu wytłumaczył swoją pozycję - Powiedziałem że to zaszczyt i bardzo mi tym schlebia ale muszę się zastanowić czy jestem gotowy... No i musiałem porozmawiać o tym z Tobą.... - chłopak usiadł na kanapie i spojrzał wymownie na opiekunkę.

- Tak tak jasne...rozumiem. Więc jeżeli potrzebujesz mojego zdania w tej kwestii to wiec że nie mam nic przeciwko...Jestem z Ciebie bardzo dumna i nie wyobrażam sobie odebrać Ci takiej szansy... - kobiecie przerwał Peter, który poderwał się z kanapy i ścisnął ją tak mocno jak chyba nigdy do tej pory – Tak kochanie, ja Ciebie też bardzo kocham – May odwzajemniła gest i pocałowała podopiecznego w policzek.  

BROKEN - spider-man fanfictionWhere stories live. Discover now