- Em... tato? Nie zostawiłem w aucie żadnej... książki? - oczywiście, że starszym też nie powiedziałem o tej głupiej książce, bo to już by była dla mnie całkowita śmierć. Ja jestem pewny, że oni wtedy sami inicjowaliby pogadanki o tym, że to się robi tak, to tak, no ogólnie chcieliby ze mną gadać o seksie i o tym, czego się dowiedziałem czytając ten niejako poradnik. Nie chciałem sobie nawet wyobrażać tych wszyskich niezręcznie jedzonych posiłków w akompaniamencie słów o następnej pozycji, czy rodzaju lubrykantu. Wystarczyło mi, że ja wciąż czytałem mac'n'cheese, w jakiś sposób z własnej woli.

- Raczej nie, a co, nie ma w samochodzie? - pokręciłem głową na nie. - To wybacz synu, ale ja żadnej książki nie widziałem, ani tym bardziej nie brałem. A jak wyglądała?

Cholera, spieprzyło się. Chyba szło się domyślić, że zapyta co to za książka i o czym jest, prawda? I znając mojego ojca, zapewne będzie jeszcze chciał pomóc ją znaleźć. Myśl, Taehyung, myśl.

- Aa, eee... taka w kształcie prostopadłościanu. - uśmiechnąłem się. I już wtedy wiedziałem, że w poszukiwaniach musiałem liczyć na siebie. Wstyd tutaj był dla mnie zbyt dużą barierą, proszę mnie nie oceniać. - Ale właściwie to już chyba wiem, nieważne. Jestem jakiś rozkojarzony dzisiaj. - głupio się trochę czułem, kłamiąc tacie w żywe oczy, jednak tutaj innej opcji nie było.

Zanim zdążył mi jakoś odpowiedzieć wbiegłem szybko na górę, do swojego pokoju, żeby ostatni raz przeszukać powierzchnię biurka, podłogi i wnętrze plecaka. Wszystko na nic.

Wtedy usiadłem na skraju łóżka, opierając się łokciami o kolana, przy czym zagryzłem wargę z nerwów.

Gdzie do cholery była ta książka?!



#Jimin

Przeglądałem tę książkę Taehyunga już dobre 20 minut, nie tyle czytając dokładnie treść, co jedynie odczytujące zapisane wytłuszczonym drukiem słowa, przy czym oczywiście oglądałem obrazki. Dalej głowiłem się co taki kawałek literatury robił w zbiorze podręczników Kima, nie mogąc zupełnie zrozumieć po co mu książka o seksie.

Z czasem co prawda pojawiały się myśli o tym, że Taehyung podobno był prawiczkiem, przez co mógł interesować się takimi rzeczami. Później do głowy wpadła mi myśl, że może go takie coś podnieca. Nie jestem świętoszkiem i nie mam zamiaru oceniać niczyich preferencji seksualnych, woląc zwyczajnie machnąć dłonią na te, których sam nie rozumiem, niż kinkshame'ować, bo to brud. Na koniec jednak zastanowiłem się nad samą istotą tego właśnie podręcznika.

Czekając aż herbata mi się zaparzy przygryzałem czerwony paznokieć, wpatrując się w widok miasta za oknem, cały czas rozpatrując w myślach tą jedną, bardzo prawdopodobną wtedy opcję całego tego zajścia, czy też fakt posiadania takiej książki w plecaku Kima. I tutaj znaczącą kwestią było właśnie nie to, że ona traktowała o seksie, ale to, że o nim uczyła. Uczyła wszystkiego co z seksem [oczywiście teoretycznie] związane, przy czym niejako pomagała odkryć swoją tożsamość seksualną, nawiazując niekiedy porównaniami do jedzenia. Taki poradnik o bara bara dla amatorów, tak bym to po swojemu określił.

Więc może to jednak była jakaś szansa dla mnie. Może mogłem to jakoś wykorzystać, nie dla siebie, ale dla tego co chciałem z nim mieć, bo może ten pocałunek faktycznie pokazywał, że Kim chciał czegoś cielesnego, ale zwyczajnie nie wiedział czego, czy też bał się lub nie potrafił. I tutaj pojawiałem się ja, hojnie zdolny przekazać mu chociaż część swojej wiedzy i doświadczenia, jakie zdobyłem podczas własnych przygód. Byłem bowiem żywą wersją tego całego mac'n'cheese, a po co ktoś miałby czytać książkę, jeśli inna osoba mogłaby przekazać zawarte w niej informacje w zwyczajnie lepszy sposób.

mac 'n' cheese                                        [kth x pjm]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz