二 wherever I go, please always be with me 二

Start from the beginning
                                        

— Czy myślałeś nad tym dlaczego jest teraz tak deszczowo? — zapytał, a Wei uśmiechnął się szeroko.

— Jasne, że tak. Obawy panienki Xu są słuszne. Deszczowe dni, ponura pogoda, to wszystko zwiastuny tego, że ciemność nadchodziła wielkimi krokami.

— Chodźmy — Lan Zhan położył na stole pieniądze i ruszył do pokoju, aby zabrać drobne rzeczy, które tam zostawił.

Wei Wuxian tym czasem podszedł do stolika, przy którym siedzieli pięciu mężczyzn w seledynowych szatach.

— Witam, panowie. Chciałem zapytać czy wy także przybyliście rozprawić się z ciemnością? — wszyscy popatrzyli na kultywatora w czarnej szacie.

— A kim ty tak właściwie jesteś?

— Jestem... Lan Ying.

— Lan Ying? Lan?

— Z GusuLan?

— Nie wygląda jak człowiek z tej sekty — panowie szeptali między sobą, a Wei Wuxian powstrzymywał swój śmiech.

Lan Ying, gdyby tylko Lan Zhan to usłyszał. Nawet tacy ludzie jak oni nie wierzyli w to, że Patriarcha Yiling nie pasował do noszenia takiego nazwiska.

Jeden z młodych chłopców wyróżniał się spośród grupy starszych wojowników. Miał może około 15 lub 16 lat, ale wydawał się najbardziej rozsądny.

— Byliśmy przy ciemnej ziemi, ale kiedy zaczęła ona pożerać naszych towarzyszy musieliśmy się wycofać. Sekta QingFei nie może utracić wszystkich wojowników.

— Qing Yao! Milcz! — pouczył go jeden z wojowników. Sądząc po tonie głosu i niewielkim podobieństwie byli oni braćmi.

Wei Wuxian nigdy nie słyszał o sekcie QingFei, pewnie nie była ona zbyt wielka, a na świecie istniało mnóstwo podrzędnych rodów.

— Czemu, bracie? Ten mężczyzna wygląda na prawego męża, więc czemu miałbym się z nim nie podzielić informacjami.

— Qing Yao... Musisz się jeszcze wiele nauczyć, a przede wszystkim przestać być tak naiwnym dzieciakiem.

Tutaj musiałem przyznać rację starszemu bratu. Ufanie komuś ot tak nie było dobrym wyjściem. Wiedziałem, że byłem przystojny i wyglądałem na osobę jaką można było obdarzyć zaufaniem, ale byłem przecież Patriarchą Yiling o czym nikt z tej sekty nie wiedział.

Wei Wuxian ponownie popatrzył na młodego chłopca, który miał wplecione we włosy za uszami spinki przypominające gałązki drzew. Jego seledynowa szata wyróżniała się zapewne na polu bitwy, a także świetnie mogłaby się kamuflować na Nocnych Łowach.

— Panicz także bada tę sprawę? — zapytał Qing Yao nie zważając na ostrzeżenia brata.

— Tak, razem ze swoim partnerem — czy ja to powiedziałem na głos? Wei Wuxian po chwili zaśmiał się nerwowo i dodał. — Z partnerem kultywacyjnym.

Po tych słowach każdy zwrócił się w stronę schodów, po których zszedł dostojny mężczyzna dzierżący w dłoni miecz. Członkowie sekty QingFei spoglądali na Lan Zhana z zachwytem, a Wei Ying skrzyżował swoje ręce na klatce piersiowej będąc zazdrosny o całą piątkę. Nie lubił on, gdy ktoś inny patrzył na Wangji'ego.

— Ta wstążka na czole...

— Ten miecz. Czyżby to był Bichen?

— To Hanguang-jun! — wykrzyknął młodzieniec. Jego usta się uchyliły i patrzył dalej na przystojnego mężczyzny, który stanął u boku Wei Wuxiana.

Kultywator w czarnej szacie prychnął, po czym uśmiechnął się zwycięsko, ponieważ Lan Zhan należał tylko do niego.

Młody Qing Yao podszedł bliżej dwójki mężczyzn, ale przyglądał się tylko temu w białej szacie. Zachwycał się wstążką na czole, a także tym, że mógł w końcu ujrzeć prawdziwego Lan Zhana, jednego z Jadeitowych Braci GusuLan.

Chłopiec ubrany w seledynowe szaty wyciągnął ręce w przód i ukłonił się przed paniczem.

— Jestem Qing Yao z sekty QingFei. To zaszczyt poznać i zobaczyć na własne oczy szanownego Hanguang-juna — Wei Wuxian myślał, że zwymiotuje od tej całej słodyczy i grzeczności młodego chłopca.

Lan Zhan skinął delikatnie głową i zaczął odchodzić bez słowa. Wei Wuxian szybko dołączył do niego mierząc wzrokiem Qing Yao.

— Stójcie! — oboje stanęli w miejscu, gdy usłyszeli głos jednego ze starszych mężczyzn.

Wei Ying popatrzył na starszego brata A Yao - Qing Yinga.

— Bracie...

— Milcz Qing Yao! Albo za chwilę odeślę cię do Pałacu.

Jakbym słyszał świętej pamięci Nie Mingjue.

Młodzieniec na słowa o powrocie wreszcie zamilkł, jakby bardziej bał się życia w Pałacu niż w ciemności, z której była znana Dolina Końca i Początku.

— Słyszałem wiele dobrego o Panie Niosącym Światło — Qing Ying zbliżył się do dwójki kultywatorów i spojrzał wrogo na Lan Zhana. — Ale także o tym jak haniebnie postąpił porzucając wszystko dla Patriarchy Yiling, Wei Wuxiana — przeniósł swój wzrok na kultywatora w czarnej szacie.

— Wei Wuxian... — szepnął młodzieniec.

— Wei Ying, chodźmy — Lan Wangji złapał za rękę swojego towarzysza i zaczęli oni kierować się do wyjścia z gospody.

— Obcinacze rękawów.

— Lan Zhan dopuścił się takiej hańby.

— Słyszałem, że był jednym z najlepszych uczniów w swojej sekcie.

— Nawet w Gusu Wei Wuxian rozpętał chaos.

Szepty nie ustawały, Lan Zhan i Wei Wuxian opuścili gospodę w wiosce, a na środku pomieszczenia młody Qing Yao stał w miejscu spoglądając przez okno na człowieka, którego wcale nie uważał za złoczyńcę. Chłopiec w seledynowej szacie wyszedł na schody i patrzył jak dwoje mężczyzn z odchodziło w deszczu wraz z osiołkiem. Kierowali się oni na północ, o której powiedziała im Xu Li.

Qing Yao wiedział, co wydarzyło się w latach, w których jeszcze nie było go na świecie. Znał różne opowieści o Wei Wuxianie, ale bardziej skupiał się na postaci Hanguang-juna, którego darzył ogromnym respektem. Usłyszał o nim tak wiele dobrych słów, gdy spotkał Mrocznego Generała, a także chłopca z sekty GusuLan - Lan Sizhui'a.

Wu JiWhere stories live. Discover now