二 wherever I go, please always be with me 二

Start from the beginning
                                        

Naprawdę jesteś Panem Niosącym Światło - pomyślał.

— Powinniśmy się pobrać — powiedział głosem pełnym przekonania i żadnej wątpliwości.

— Lan Zhan...

— Tak długo na ciebie czekałem. Chcę mieć pewność, że już nigdy nikt mi cię nie odbierze. Chcę podążać tymi ścieżkami, co ty. Trwać u twego boku, bronić cię i szanować.

Wei Wuxian miał wrażenie, że jego serce za chwilę eksploduje, przygryzł dolną wargę, mając obawy, głębokie obawy, które ciągle mieszały mu w głowie.

— Hanguang-jun, chyba dobrze tego nie przemyślałeś. Jak wielu rzeczy. Bycie ze mną sprawi, że powrót do Gusu nie będzie możliwy. Twój wuj nigdy nie wybaczy ci wyboru ścieżki, którą zacząłeś.

— Wei Ying... — Wangji spojrzał głęboko w oczy Patriarchy Yiling. — Wybrałem tę ścieżkę już wiele lat temu — powiedział, a słowa te sprawiły, że Wei Wuxian uśmiechnął się jak nigdy dotąd.

Lan Zhan postarał się o lekkie drgnięcie warg, które uniosły się w górę i nadal czekał na odpowiedź, której pragnął już od lat.

Wei Wuxian niespodziewanie wstał na równe nogi i wylądował na drewnianych schodkach. Wangji także podniósł się ze strzechy, ale postanowił zaczekać, nie wykonywać żadnych niepotrzebnych kroków. Musiał dać mu trochę czasu, aby przemyśleć tak wielką nowinę. Lan Zhan spoglądał nadal na mężczyznę ubranego w czarną szatę, a ten powoli zaczął się odwracać w kierunku jednego z Jadeitowych Braci z GusuLan. Uniósł swoje spojrzenie i uśmiechając się szeroko w końcu przemówił :

— Chciałem zobaczyć czy znów poczuje te same uczucia, gdy znów cię zobaczę. Wtedy na wzgórzu w Gusu, gdy do mnie wróciłeś... Poczułem niebywałe szczęście, tak samo było i tym razem, i wiem, że... To zawsze byłeś ty. Od samego początku... — Hanguang-jun stał nadal na dachu, a Wuxiana przepełniała radość, bo tylko będąc u boku Wangji'ego będzie mógł odnaleźć szczęście w tym życiu. — Lan Zhan, chcę byś podążał ze mną wszystkimi ścieżkami na Ziemi.

Wei Ying nie pozostawił Lan Zhanowi żadnej wątpliwości i kultywator w końcu dołączył do Patriarchy. Stanął przed mężczyzną, na którego tak długo czekał, ujął dłoń panicza Wei i skierował ją w górę tak, by Wei Wuxian dotknął jego wstążki z motywem chmur.

Mężczyzna w czarnej szacie najpierw się zdziwił, lecz po chwili uśmiechnął, nie spuszczając wzroku ze swego przyszłego męża.

Romantyczną chwilę przerwał im właściciel gospody, który z impetem otworzył drzwi od swego domostwa. Ukłonił się przed dwoma kultywatorami, a potem ponownie zniknął w środku pomieszczenia.

— Zjedzmy coś i ruszajmy dalej — zaproponował Wei Ying, który schował swój flet za pasem, a Lan Zhan tylko skinął głową, zgadzając się na jego słowa.

Oboje usiedli przy jednym ze stolików, bo mieli zamiar zjeść na parterze, a nie w pokoju, jaki wynajmowali do dziś. Gospodyni wraz z jej córką przyniosły pierwsze dania, a mężczyźni nie mogli przestać patrzeć na siebie aż do chwili, w której na blacie nie postawiono dzbanka z winem.

— Tego mi było trzeba — Wei od razu sięgnął po alkohol, natomiast Lan Zhan otrzymał swoją zieloną herbatę.

— Nie pij zbyt wiele — pouczył go Wangji, a Patriarcha Yiling przechylił dzbanek i ulał się nieco jego zawartością.

— Muszę teraz korzystać z życia, bo po ceremonii będę uwiązany. Nigdy nie sądziłem, że zwiążę się z kimś z GusuLan, zawsze uważałem, że to równie przykre jak więzienna cela — Wangji bez żadnej reakcji nalał ze spokojem swoją herbatę do czarki, a Wei Wuxian sięgnął po pałeczki, którymi od razu złapał spory kawałek wołowego mięsa. Lan Zhan zwrócił na to uwagę i zerknął niepewnie na Patriarchę, który trzymał posiłek przed swymi ustami. — Zjem więcej, nie będę wiele pił, nie martw się — powiedział i szybko zaczął rozkoszować się smakiem mięsa.

Wu JiWhere stories live. Discover now