II 5. Trzeba wierzyć

350 27 4
                                    

          -Lottie! Tutaj!

Brunetka odwróciła się i zobaczyła machającego do niej Remusa. Podeszła do niego i uśmiechnęła się, gdy zobaczyła butelkę Piwa Kremowego w jego ręce. Lupin wziął kolejną i podał przyjaciółce.

   -Dziękuję- powiedziała Lotte.

   -Długo Cię nie było- zauważył- Stało się coś po drodze?

   -Tak szczerze to rozmawiałam z Regulusem- westchnęła- A właśnie. Gdzie Syriusz? Podobno odwołali ten szlaban.

Remus pokiwał głową.

   -Jest w dormitorium z Jamesem. Rozmawiali o czymś i to chyba na poważnie, tak mówił Peter. Ale Peter wyszedł jakieś pięć minut temu i poszedł do dziewczyn, a zanim to właśnie mi powiedział o Syriuszu.

  -Yhm- dziewczyna wzięła łyka napoju.

Spojrzała na wszystkich ludzi zgromadzonych w Pokoju Wspólnym. Większość Gryfonów, kilku Krukonów i Puchonów. Wszyscy dobrze się bawili i głośno się śmiali. Lotte oparła głowę o ramię Remusa i cicho westchnęła, myśląc nad tym co powiedział jej Regulus. Wierzyła Syriuszowi i była pewna jego wierności, ale słowa młodszego Blacka znacznie ją poruszyły. Remus najwyraźniej zauważył zamyślenie przyjaciółki.

   -Co Cię trapi?- spytał.

   -Regulus i ta cała sytuacja między nim a Syriuszem. Myślałam, że akurat Regulus jest inny.

   -Wyjdźmy i porozmawiajmy. Ta rozmowa to nie na klimat imprezy- Remus wypił do końca piwo i złapał Lotte za rękę. 

Wyszli z Pokoju Wspólnego, przeciskając się przez uczniów. Oboje udali się na Wieże Astronomiczną. 

         -Syriusz nigdy nie będzie lubił Regulusa- zaczął Remus, kiedy stali przy barierkach. Spojrzał na Lotte i kontynuował- Ma do niego wyraźny uraz.

   -Dlatego, że ma inne poglądy?

   -Rodzice terroryzowali obu, ale Syriusz spojrzał na oczy i dlatego teraz jest z nami, a nie ze Ślizgonami. I zauważyli to jego rodzice i momentalnie na pierwsze miejsce dali Regulusa, którego zawsze wywyższali, zawsze to on był tym najważniejszym...

   -A Syriusz był dla nich śmieciem- dokończyła.

Remus westchnął głośno i spojrzał w rozgwieżdżone niebo. Przymknął na chwilę oczy, zastanawiając się nad czymś.

   -Mimo tego wszystkiego, dla Syriusza najważniejsze są wartości rodzinne. Przez to jest ciągle załamany, chociaż czasami nie widać. Zachwiała się jego hierarchia wartości, i to dość dawno, dlatego po prostu jest czasami arogancki i szybko się denerwuje. Szkoda, że inni widzą to jako, że jest po prostu zwykłym agresorem.

   -Jak myślisz? Czy gdyby Regulus przeprosił i przyznał się do błędu to Syr by mu wybaczył.

   -Chyba tak. W głębi serca wie, że to nie jest wina Regulusa tylko ich rodziców. 

   -Chciałabym, żeby było już dobrze.

   -Zawsze wszystko się dobrze kończy- powiedział patrząc nadal prosto w zielone oczy Charlotte.

   -Wierzysz w takie coś?

   -Trzeba wierzyć.

          Remus z Charlotte przegadali tak jeszcze kolejną godziną, po czym oboje stwierdzili, że będą już wracać. Podczas drogi powrotnej nie odzywali się zbyt wiele. Kiedy doszli do Pokoju Wspólnego to wiele osób już zrezygnowało z imprezy i albo poszli albo siedzieli teraz po kątach Salony Gryffindoru. Ani Remus, ani Charlotte nie zauważyli reszty Huncwotów, więc stwierdzili, że muszą być w dormitorium. Stojąc już przed drzwiami usłyszeli jakieś krzyki, więc od razu otworzyli drzwi.

   -Znowu przegrałeś, frajerze!- krzyknął Syriusz, po czym wstał i zaczął latać uradowany po pokoju.

   -Oczukiwałeś, na pewno! Już drugą kolejkę! To nie możliwe!- zaprotestował James i rzucił kartami do Eksplodującego Durnia.

   -Do trzech razy sztuka, słońce- czarnowłosy puścił oczko Jamesowi.

Gdy Black zauważył Lottę z Remusem, od razu do niej podbiegł i wziął na ręce. Pocałował ją przelotnie w usta i nosił przez pokój. 

   -Masz brata frajera- powiedział rozbawiony Syriusz.

   -Ty też- mruknął niezadowolony James, ale po chwili już się uśmiechnął i podszedł do Remusa, aby się z nim przywitać.

Black odstawił dziewczynę na podłogę i z uśmiechem popatrzył w oczy. Ułożył dłoń na jej policzku i powoli zaczął całować.

   -Fuj!- krzyknął od razu Peter, przez co wszyscy oprócz Syriusza zaczęli się śmiać.

Czarnowłosy tylko wywrócił oczami i rzucił się na łóżko. W tym momencie Remus do niego podszedł i położył się obok, zaczęli o czymś cicho rozmawiać, co chwila się śmiejąc. Peter w tym czasie z zniesmaczoną miną odrabiał zadania domowe. James podszedł do siostry i zarzucił jej rękę na ramiona.

   -Mamy jutro trening Quidditcha- zaczął- Może spróbowałabyś wziąć ze sobą Lily?

   -Skąd wiesz, że przyjdę?- brunetka uniosła jedną brew, ale widząc smutną twarz brata roześmiała się- Oczywiście, że przyjdę, głuptasie! Muszę Cię wspierać, jako dobra siostra.

   -Aw- zaśmiał się i przytulił mocno siostrę- Kocham Cię, wiesz o tym, co nie?

   -Ale James- wtrącił się Lupin- Wiesz, że nie możesz teraz naciskać, ani nic? W sensie rozumiesz, prawda?

   -Spokojnie, Remus. Wiem. Chcę tylko jakoś minimalnie się zbliżyć, ale jako kolega- westchnął- Mam nadzieję jednak, że kiedyś coś z tego wyjdzie.

   -Na pewno- zapewniła Lotte- Trzeba wierzyć- powiedziała patrząc na Remusa, który teraz posłał jej ciepły uśmiech.

   -Ja wierzę, że jeszcze będziecie razem z Lily- wskazał Syriusz na Jamesa- Chyba zjedliście dużo magnezu, bo tak was ciągnie. Na szczęście teraz nie ma tej cholernej ściany co was dzieliła- wszyscy popatrzyli na niego zdziwieni- No Severusa. Teraz droga wolna, powolutku bez pośpiechu, wszystko zrobisz sam.

   

Przepraszam, że taki krótki, ale się staram. Pozdrawiam was cieplutko i życzę miłych wakacji wszystkim. Powodzenia tym co teraz składali podania do szkoł.

The MaraudersWhere stories live. Discover now