×R.3. •Zakupy•×

287 20 6
                                    

28.04.
Hejo! Pisałam Ci ostatnio o tej dzisiejszej imprezie... Tak. To dalej aktualne.. Nie chce tam iść. Wiem jak to będzie. Chcę raz w życiu iść na taką imprezę gdzie ja i Freja byśmy się dobrze razem bawiły. Um... Ja nawet nie wiem co na siebie włożyć. Mam tylko dwie sukienki i to czarne... Może powinnam iść na zakupy? Ale co kupić? Sama nie wiem... Może jak wezmę ze sobą Becky to mi pomoże! No to drogi zeszycie, żegnam się z tobą. Napiszę potem :)

Zamknęłam zeszyt i włożyłam sobie do poszewki poduszki. Wzięłam do ręki telefon i wykręciłam do Beck. Po dwuch sygnałach odebrała.

- Hay! - krzyknęła mi do słuchawki aż odsunęłam telefon od ucha. - Co tam?

- Dziś impreza.. Chcę wyglądać ładnie ale nic nie mam takiego... - zrobiłam pauzę a ona tylko zamruczała. - Pójdziesz ze mną na zakupy?

Zaczęła mi piszczeć do słuchawki. Mogę ją sobie też ją wyobrazić/
Stoi w kuchni parzy kawę. Dzwonię ja, chce sięgnąć jedną ręką do komody ale się nie udaje. Kładzie z powrotem czajnik i idzie po telefon. Gdy słyszy, że ide z Freją na impreze, przewraca oczami i wzdycha. Potem jak jej proponuje zakupy, piszczy i skacze z radości. Tsaaaa... Taka jest. Zakupy - jej życie.

- Jeszcze pytasz... Gdzie i o której. - zapytała.

- Jak najszybciej. Za 15 min w centrum? - mam jakieś 5 minut drogi z naszego mieszkania do centrum. Z resztą ona też.

- Ja będe za 5. Właśnie się tam wybierałam. - szczerzy się do słuchawki. Czuję to.

- Okej. Bądź przed wejściem. - ostrzegłam ją i się rozłączyłam.

No to teraz czas zacząć. Wstałam z łóżka biorąc swoją kosmetyczke z szafki nocnej. Ruszyłam leniwym krokiem do łazienki. Stanęłam przed lustrem i spojrzałam na siebie. Mimo, że spię do godziny 12 to dalej mam worki pod oczami od niewyspania. Wzięłam potrzebne mi rzeczy z kosmetyczki i poprawiłam swoją urodę. Po około 3 minutach byłam już jak normalny człowiek, a nie zombie. Wyszłam z łazienki czesząc swoje długie włosy. Podeszłam do swojej komody i stopą otworzyłam przed ostatnią szufladę i wyjęłam bialą koszukę na ramiączkach i koszule w czerwoną karte. Potem jak uczesałam włosy, rzuciłam gdzieś szczotke i otworzyłam pierwszą szufladę. Wyjęłam z niej krótkie spodenki z dziurami na pośladkach. Wyglądają trochę jak poszarpane ale mi się takie podobają. Zrzuciłam z siebie piżamę i zaczęłam ubierać się. Nasówając na swoje pupsko spodenki, zaczął wibrować mi telefon. Odebrałam po chwili.

- Hallo? - zapytałam, bo nie zerknęłam kto dzwoni. Przyłożyłam telefon do ramienia i zaczęłam zapinać swoje spodenki.

- No, haloo. Nie odzywasz się i nic. - usłyszałam dobrze znany mi głos. - Idziesz na dzisiejszą imprezę do nas?

- Luke, nie widzieliśmy się zaledwie kilka godzin. Nie przesadzaj. - zaśmiał mi się do słuchawki. - Taak.. Na swoje nieszczęście wybieram się. I mam ochotę upić się do nieprzytomności. - zażartowałam.

- No, jasne, jasne. - powiedział cos pod nosem ale nie zrozumiałam. - Przynajmniej będziesz miała z kim.

- Co mam w tym rozumieć? - wzięłam swoją skórzaną torebkę, włożyłam do niej portwel, słuchawki i gumy do rzucia. Popatrzyłam jeszcze raz do lustra koło drzwi wyjściowych, poprawiłam włosy i wyszłam.

- Wybierasz się gdzieś? - zapytał, jakby nie słyszał mojego pytania.

- Taak. Na zakupy z Becky. Odpowiedz na moje pytanie, a nie zmieniaj temat. - wyszłam z naszej klatki i skierowałam się w kierunku centrum.

Black blood raped // •Michael •Clifford×ZAWIESZONE×Where stories live. Discover now