13. Olivia - Czas dorosnąć

Start from the beginning
                                    

– Ja pierdolę co wy tak się wydzieracie – słyszymy zaspany głos Sam, która po chwili staję w salonie ze zdziwionym wzrokiem i potarganymi włosami.

– Zobacz co ta jędza napisała do Riccardo z mojego telefonu – podchodzę do niej i podaję jej mój telefon. Reakcja Sam wcale mnie nie cieszy. Ona po prosto głupkowato się uśmiecha i przybija z Evą piątkę.

– To rozumiem, że nie wrócisz na noc? – śmieje się.

– Zobaczymy czy Pan gangster wypuści cię z łóżka – nie chcę mi się już z nimi rozmawiać na ten temat. Siadam na kanapie i włączam telewizor.

Godzina dwudziesta trzydzieści

Siadam na fotelu pasażera drogiego Mustanga. Czuję jego wodę kolońską i mimowolnie się uśmiecham. Bawie się pasem, bo nie umiem znieść tej niezręcznej dla mnie ciszy. Wyjeżdżamy z miasta co mnie trochę niepokoi. Nie dotykam go i dla tego jestem spokojna. Chociaż tęsknie za jego dotykiem. Co nie jest dobre, dla tego, że mam narzeczonego, ale przy nim nie czuję aż takiego pociągu. Cholera zachowuję się jak jakaś cnotka niewydymka.

– Gdzie jedziemy? – przerywam ciaszę. Riccardo jednak w skupieniu patrzy na drogę, co bardzo mnie cieszy. Obserwuję jego uwydatnione kości policzkowe.

– Niedaleko jest fajna restauracja   - mówi. Przyznam szczerze, że nie jestem głodna i wolałabym spacer po plaży.

– Przyznam szczerze, że nie jestem głodna, ale jeśli ty jesteś to możemy tam jechać. Zresztą to twój wybór.

– Możemy jechać do mnie. Uprzedzając twoje pytanie, nie nie mam zamiaru cię wykorzystać. Czuję, że ta rozmowa nie będzie za przyjemna. Możemy coś zamówić – nie jestem przekonana do tego pomysłu, ale jakimś cudem ufam mu.

Riccardo zawraca i jedzie w kkierunku Marbellii.

– Jeśli w jakimś momencie będzieś się źle czuła to od razu mi powiedz. Odwiozę cię nie zadawając żadnych pytań.

– Dobrze – trochę się boję, ale mam dużą nadzieję, że mówi prawdę.  Po jakimś czasie jesteśmy w mieście, w spokojnych okolicach. Rick zatrzymuję się przed dużym pięknym domu. Jest naprawdę piękny. Nie widzę w jakich jest kolorach, bo zaczyna robić się ciemno. Parkujemy na dużym podjeździe, a brama zamyka się automatycznie. Riccardo wychodzi otwierając mi drzwi. Dziwi mnie tym gestem, lecz nie komentuję. Idziemy do dużych dwudrzwiowych drzwi. Mężczyzna puszcza mnie pierwszą. Znajdujemy się w dużym przestronnym, otwartym korytarzu. Rick pomaga mi zdjąć narzutę. Od razu idziemy do wielkiego salony z parkietem. Ten dom wygląda jak w filmach. Siadamy na białej sofie przed kominkiem. Na szarych ścianach jest dużo różnych obrazów. Dom jest parterowy.

– Zamawiamy coś? – pyta niosiąc z kuchni szklanki i jakiś napój.

– Może chińszczyznę? – pytam kładąc ręcę na kolanach. Jestem dość niespokojna, bo nie umiem przewidzieć jego następnego kroku. Co jakiś czas przy ścianie stoją rzeźby nagich kobiet. Jest tu bardzo klimatycznie i przejrzyście i męsko. Słyszę jak Riccardo składa zamówienie, więc postanawiam pozwiedzać dom. Na jeden długiej ścianie stoją, brązowe regały do samego sufitu. Nie widzę tu zbyt dużo zieleni. Oprócz jednego zielonego kwiata stojącego na brązowym parkiecie. Salon, kuchnie, jadalnie, korytarz oświetla tylko jedna wielka zwisająca lampa. Postanawiam wrócić na swoje miejsce. Jeśli Dutti zechcę mnie oprowadzić to sam to zrobi. Prawie na środku salonu stoi stół do grania w bilard.  Dawno w to nie grałam, a bardzo lubiłam. Wygrywałam prawie z każdym.

Riccardo siada obok mnie. Jest rozluźniony, nie to co ja. Jestem spięta.

– Nie bój się. Nie zrobię ci krzywdy – mówi swoim męskim głosem, którego mi tak bardzo brakowało.

Okiełznać Diabła [Zakończone] Where stories live. Discover now