- Wszystko okej? - zapytał z troską w głosie. Spojrzałam na niego.

- Tak, tak. Wszystko super. Trochę tylko popłynęłam z myślami haha.

- O czym myślałaś? - zapytał dalej z troską. Nie odpowiedziałam, ale znał odpowiedź. - Skoro jest w twoim sercu, znaczy, że żyje w tobie. Jest obecny i czuwa. Tak samo jak James, Lily, Dorcas, Marlena. Są w naszej głowie, sercu i pamięci. I zawsze będą. - chwycił mnie za dłoń, która oplótł swoimi dłońmi. Spojrzałam mu w oczy i... Przepadłam. Zawsze myślałam, że ma zielone oczy, jednak... Są złote, miodowe, z zielonkawymi plamkami sprawiającymi, że wydają się całkowicie zielone na pierwszy rzut oka. Jego oczy były zmęczone, zatroskane. Jednak teraz widać było w nich blask rozjaśniający tęczówkę. Były przepiękne.

Oderwałam wzrok. To było zbyt dziwne uczucie, żebym mogła utrzymać kontakt wzrokowy. Zbyt... Intymne? Nie wiem. Czułam coś takiego po raz pierwszy.
Szybko upilam łyk piwa kremowego, żeby ta cisza, która teraz nastała, nie była aż tak dziwna.

- Rozmawiałeś z Harrym? - zapytałam, na co kiwnął głową.

- Tak, chciał się nauczyć patronusa. Sam widzi, że dementorzy źle na niego działają i prosił o pomoc.

- Rozmawiałeś z nim o Jamesie i Lily? - zapytałam. Pokręcił głową.

- Nie, jeszcze nie, ale wiem, że niedługo o to zapyta.

- To zrozumiałe - mruknęłam.

- Zamierzasz mu powiedzieć o sobie? - zapytał Remus, na co spuściłam wzrok.

- Kiedyś będę musiała, ale czy w najbliższym czasie? To nie wiem. Ostatnio już nic nie wiem. - schowałam twarz w dłoniach. Poklepał mnie po ramieniu.

- Będzie dobrze, zaufaj mi. Ufasz mi, prawda, Lizzy?

- Ufam Ci, jesteś jedyną osobą, której ufam bezgranicznie. - uśmiechnął się lekko. Zeszliśmy w końcu na inne tematy już nie związane z przeszłością. Cały czas, miałam wrażenie, że ktoś nas obserwuje, jednak nie mogłam znaleźć tej pary oczu, która śledzi naszą rozmowę. W końcu to uczucie przeszło.

Wyszliśmy od Trzech Mioteł i skierowaliśmy się już w stronę zamku. Miałam plan siedzieć dzisiaj przy kominku i coś poczytać, ewentualnie pogapić się w ogień. Remus zaproponował, że dotrzyma mi towarzystwa do końca dnia, więc te kilka godzin przesiedzieliśmy gapiąc się w kominek i rozmawiając. Był to wspaniały dzień dwunastego lutego jak i niestety koniec ferii zimowych.

***

Dwa dni później Święto Zakochanych. Cała Wielka Sala udekorowana była na czerwono i różowo. Na każdym kroku było widać zakochane pary, które niestety nie mogły spędzić razem całego dnia, ponieważ był to dzień lekcyjny.

Zasiadłam do stołu nauczycielskiego, gdzie siedzialo już kilka osób. Przywitałam się z profesor Sinistrą i Pomoną oraz pocałowałam w policzek siedzącego miejsce dalej Snape'a z wielkim uśmiechem.

- Hejo, Severusie. Wszystkiego najlepszego z okazji Święta Zakochanych! Gdzie twoja druga połówka? - wykrzyczałam radośnie. Jak zawsze twarz Snape'a wyrażała tę przepiękną mieszankę uczuć: chęć mordu i zażenowanie moją osobą.

- Miewa się dobrze moja ukochana, jest ciągle w tym samym miejscu. - warknął.

- Kociołek to rodzaj męski, więc raczej ukochany. No chyba, że chodziło Ci o komórkę na składniki. Zmienia to postać rzeczy. - uśmiechnęłam się do niego, on jedynie warknął niezadowolony. Chwilę później miejsce obok mnie zajął Remus, którego również powitałam buziakiem w policzek.

Naiwna // Remus LupinWhere stories live. Discover now