rozdział 1

108 15 6
                                    

Osbourne się nie bał walki z Jarkiem. Czy jak mu tam było. On po prostu mógł. Bo Ozzy to Ozzy, Ozzy może nie chcieć brać udziału w walkach na ręce. Nie chciał też zrobić krzywdy... Greckiemu? Nie, on na pewno nie był Grecki. Duński. Na pewno był Duński. Ewentualnie Norweski. Ozzy to Ozzy, Ozzy może nie być pewny co do nazwiska. On po prostu na nie chuja.

W czasie, gdy Osbourne się namyślał co do sensu życia, to Juliusz się zamartwiał, że coś się mogło mu stać. No bo przecież miał przyjść, na walkę na ręce, która skończyłaby się zamknięciem Ozzy'ego w piwnicy.

W końcu wieszcz postanowił iść na poszukiwanie muzyka. Zaczął od poszukiwania czarnoczarnej willi Osbourne'a o odcieniu ciemnej czerni. Były tam białe kwiaty, oczywiście będące w odcieniu czarnym, oraz różowe firanki. Co dziwne, nie były one w odcieniu czarnym.

Słowacki wszedł na dach domu satanisty. Zaczął się zastanawiać, jak ma tam wejść. No bo przecież przez komin nie wejdzie, nie chce być jak skośny murzyn. Po chwili siedzenia na dachu, dach się zarwał, i Słowacki sukcesywnie dostał się do środka. Nakrył Osbourne'a na oglądaniu My Little Pony. Juliusz założył worek na jego głowę, i spierdolił z wokalistą do swojej piwnicy.

JohnLennon2000 dedykuję to tobie na urodziny

I WAS BORN TO LOVE YOU  | Osbourne x SłowackiOnde as histórias ganham vida. Descobre agora