Rozdział 1 Cz. II

6K 293 26
                                    

Ashton's POV

Dowiedziałem się, że ma z nami zamieszkać córka Josha. Wiem tylko tyle, że ostatni raz widział ją 5 lat temu i była skrytą w sobie, nieśmiałą nastolatką. Zajebiście po prostu, koniec imprez z chłopakami jak ta mała będzie w domu. Słyszałem, że jest dwa lata młodsza. Mama mówiła, że zaraz przyjadą z dworca. Męczy mnie wiele pytań. Jak wygląda? Czy ma okulary i piegi, czy... Moje rozmyślania przerwał krzyk Josha, żebym zszedł na dół. No właśnie jeśli chodzi o niego to jest spoko, nie wtrąca się w moje sprawy, ale jednak czuje, że zależy mu na dobrym kontakcie. Nie żeby miał. Wracając, właśnie miałem wparować do kuchni, kiedy zauważyłem JĄ. Stanąłem ja wryty. Jedno zdanie przychodziło mi do głowy: "Kurwa czy ona musi być taka seksowna?" Skarciłem się w myślach, przecież to do cholery moja nowa 'siostra'! Ale nie mogłem, po prostu nie mogłem. Te długie nogi w tych obcisłych rurkach, specjalnie podwinięta, czarna koszula, która odkrywała jej wyrzeźbiony brzuch i srebrny kolczyk w pępku. Jeszcze chwila i zaczął bym się ślinić na jej widok. Hello ja?! Wyznaję zasadę poderwać, przelecieć, zostawić. Lecz ona jest marzeniem każdego mężczyzny! Wróciłem do rzeczywistości i zagwizdałem. Myślałem, że się zarumieni albo przynajmniej uśmiechnie. Jednak i tym mnie zdziwiła.

-Zamknij ryj- warknęła piorunując mnie wzrokiem. Ominęła mnie w drzwiach i ruszyła do przedpokoju. Odchyliłem się do tyłu, żeby zobaczyć, że wyjmuje ładowarkę. No, no zaimponowała mi. Odwróciłem się do rodziców, pewnie szczerząc się jak mysz do sera, spotykając ich zdezorientowane miny.

-Co tu się właściwie stało? - zapytała szeptem Ann.

- A co się miało stać? Mieliśmy się poznać i to zrobiliśmy. Idę.- ruszyłem w stronę salonu, zastałem tam Rose. Stała przy oknie i rozmawiała przez telefon. Nie zważając na nią usiadłem na kanapie i włączyłem telewizor. Mówiła tak cicho, że jej nie słyszałem, wyłapałem tylko kila słów... Zostawiłam... Nie!... zirytowana... a ty?... Na powrót skupiłem uwagę na programie telewizyjnym. Leciała właśnie powtórka wczorajszego meczu. Kiedy był strzał i nasi przegrywali 2:1 jęknąłem niezadowolony. Wtem usłyszałem kłótnie.

-.... Ale jak to?!... Kurwa musieli to spieprzyć?! - Dopiero jakby teraz skapła się, że nie jest sama w pokoju, odwróciła się kierując w stronę schodów. Zdążyłem jeszcze usłyszeć: "Mieli się nimi zająć!" O co mogło chodzić? Zająć się nimi? Spieprzyć coś? Nie rozumiałem, ale nie wnikałem. Kiedy miałem iść do siebie, do salonu weszła mama.

- Co to były za hałasy? - widziałem zaciekawienie w jej spojrzeniu.

- Ross rozmawiała z kimś przez telefon- mruknąłem i wzruszyłem ramionami. Ponowiłem swój zamiar, lecz Ann mnie zatrzymała.

- Pokaż jej jej pokój. A za pół godziny zejdźcie na obiad.

- Okej- teraz muszę iść na górę i w końcu zadzwonić do chłopaków umówić się na imprezę.

Rose's POV

Siedziałam na pierwszym schodku i próbowałam się uspokoić po kłótni z moim przyjacielem, Timem. Wzięłam kilka głębokich wdechów i wstałam, a wtedy zobaczyłam Ashtona. Kiedy przechodził złapał mnie za rękę, którą natychmiastowo wyrwałam.

- Ehh... Po prostu chodź za mną- mruknął i ruszył w głąb korytarza. Zatrzymaliśmy się przed jednymi z czterech par drzwi na tym piętrze. Weszliśmy do środka i zaczęłam rozglądać się po wnętrzu.

- To twój pokój, rozpakuj się czy coś. Za pół godziny obiad- zdążyłam usłyszeć, a on zamknął się w pokoju naprzeciwko. Wróciłam do oglądania. Przy ścianie stało wielkie łóżko, obok balkon (aaa kocham!) dalej dwie pary drzwi (przypuszczam, że do łazienki i garderoby), na ścianie między nimi duża plazma, a pod nią mahoniowa komoda. Koło łóżka mam szafkę nocną, na ziemi leży puszysty, biały dywan. Na kolejnej ścianie wisi obraz na całą jej powierzchnie. O nie, on ma stąd zniknąć! Ogólnie nie jest tak źle, zmienić kolory ścian z beżowego na czarno-biały (trzy ściany czarne, czwarta biała). Powiesić kilka plakatów i moja ulubioną gitarę. Tak dobrze słyszeliście gram na gitarze, śpiewam i czasami pisze piosenki. Lecz nikt o ty nie wie i nigdy nie dowie. Muszę pogadać z ojcem. Jezu... no tak będę z nim mieszkać, kiedyś będę zmuszona z nim gadać. Zeszłam na dół po torbę, szerokim łukiem omijając kuchnie. Kiedy byłam już w pokoju rozpakowałam najpotrzebniejsze rzeczy i położyłam się na łóżku. Wszystkie zmartwienia, pytania nie chciały wyjść z mojej głowy, dlatego założyłam słuchawki i starałam się nie myśleć.

Nawet nie zauważyłam, kiedy ktoś wszedł do pokoju. Dopiero jak mnie Ann szturchnęła, to wstałam z pytającym spojrzeniem.

- Wołałam Cię nie obiad, teraz wiem dlaczego nie słyszałaś- powiedziała z uśmiechem, przy czym pokazała na słuchawki. Podniosłam kąciki ust, skinęłam głową i ruszyłam do drzwi. Kiedy wchodziłam do kuchni obdarzyłam wszystkich obojętnym wyrazem twarzy i usiadłam najdalej od ojca. Wiem, że to zauważył, ale nic nie powiedział. Ann nałożyła wszystkim zapiekanki, po czym zapadła niezręczna cisza. Przerwała ją "mama".

-Podoba Ci się pokój? Możemy zmienić coś jakbyś chciała albo...

-Jest ok, tylko zmieniłabym kolory ścian i zdjęła ten obraz- powiedziałam, przerywając jej monolog. Chociaż nic do niej nie mam nie chciałam jej słuchać. Mój nastrój zniszczył Tim, a konkretnie nasi ''znajomi''.

-Jasne, możemy jutro pojechać do sklepu i wybrać farby, hmm?- wtrącił swoje trzy grosze ojciec. Skinęłam tylko na to głową i zajęłam się tym co mam na talerzu.

- Jutro przychodzą chłopaki- ciszę wykorzystał Ashton. Dopiero teraz miałam okazję mu się przyjrzeć z bliska. Lekkie blond loki opadały na jego przystojną twarz. Wcale nie wyglądał przez to mniej męsko. Przenikliwe i chłodne orzechowe oczy oraz dobrze zbudowane ciało. Widać było, że dużo ćwiczył, żeby utrzymać formę. Wysoki z około metr osiemdziesiąt, czyli jestem niższa tylko o kilka centymetrów. Ogólny wygląd bad boya. Zastanawiam się ile osób może kryć się pod słowem 'chłopacy'. Rodzice pokiwali głowami na znak, że nie mają nic przeciwko. Skończywszy mruknęłam podziękowania i poszłam do siebie. Do wieczora załatwiałam sprawy zostawione u mnie w mieście. Kiedy zdołałam się z tym uporać na zegarze wybiła godzina 22:56, dlatego szybko poszłam się wykąpać i popadłam w objęcia Morfeusza, 20 minut później.

Josh's POV

Właśnie leżeliśmy z Ann w naszej sypialni i rozmawialiśmy o zaistniałej sytuacji.

-Zdziwiłam się na jej widok- przyznała -Mówiłeś, że to nieśmiała, niewinna dziewczyna, a teraz jest taka.. - nie dokończyła, lecz nie musiała, doskonale wiedziałem o co jej chodzi.

-Bo tak było. Zmieniła się... i to bardzo. Wiem, że je zostawiłem krzywdząc przy tym, ale Boże!! Nie spodziewałem się, że będzie aż tak na mnie reagować. - nie wiedziałem co już robić. Nie przypuszczałem, że może się zmienić po tym tak bardzo. Miała babcie, początkowo matkę. Opiekowały się nią. To prawda, kiedy miała 13 lat, odszedłem od niej i El. Założyłem nową rodzinę. W wieku 15 lat jej matka zmarła. Wtedy ostatni raz się z nią kontaktowałem. Wiem, że powinienem utrzymywać z nią kontakt, kocham ją przecież, ale nie mogłem. Tak duże poczucie winy na mnie spadło.

-Powinieneś z nią szczerze porozmawiać

-Wiem to, ale myślisz, że to takie łatwe? Ona mnie nienawidzi!

-Nie przesadzaj. Kto powiedział, że życie jest łatwe? - odpowiedziała, jak zwykle mądrze, moja kochana żona. Uśmiechnąłem się do moich myśli, tak bardzo ją kocham. Wtem naszą rozmowę przerwał dzwoniący telefon, wstałem i poszedłem odebrać.

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Cześć :* W mediach macie moje wyobrażenie Ashton'a. Nudne to akurat wiem, ale pociesze was, że nudzić sie nie będziecie w dalszych rozdziałach. Mam taką nadzieję przynajmniej :)

Don't Live Past || 1D/5sosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz