Drugie Posiedzenie

13K 405 319
                                    

Robert Biedroń nie palił już tak długo, że nawet nie pamiętał jakie to uczucie trzymać w dłoni papierosa. Nie opłacałoby się to wizerunkowo, a dziennikarze pojawiają się zawsze tam gdzie się ich najmniej spodziewasz. Musiał być ostrożny, wizerunek łatwo było sobie zszargać, a odbudowywanie zaufania mogło czasem trwać lata, a i tak skończyć się fiaskiem.

Ale w dni takie jak ten... ''Kiedy krzyż ciężki i złorzeczę mu łzami, jak Boga kocham, tęsknię wtedy za papierosami'' Lider Lewicy uśmiechnął się kącikiem ust i w końcu ruszył przed siebie, przypominając sobie coraz to kolejne słowa utworu, co powodowało wyraźne zadowolenie na jego twarzy. Czuł, że dziś wprost tonie w nostalgii. Ostatnio to u siebie zauważył. Im dalej od domu, tym lepiej. Kochał swojego partnera Krzysztofa Śmiszka, naprawdę go kochał. Czasem miał jednak wrażenie, że jest z nim z nie do końca zdrowych powodów.

Jest z nim, bo tak było prościej.
Jest z nim, bo tyle lat są już razem.
Jest z nim, bo nie wracał do pustych ścian w mieszkaniu, nawet jeśli bywał tam, przy dobrych wiatrach, tylko na pół niedzieli w tygodniu.

Aż w końcu, był z nim, bo bał się publicznego rozstania w mediach. Miał o wiele za dużo na głowie i jakkolwiek lubił ten styl życia, kiedy na wywiady umawiał się czasem na lotnisku żeby wyskrobać dla reportera godzinę, a nie dwadzieścia minut, to przerażała go myśl jak huczały by media, gdyby tuż przed wyborami rozstał się z Krzyśkiem. To nie był dobry moment na rozważanie takich spraw.

Robert przyspieszył kroku jakby próbował uciec przed natrętnymi myślami, spoglądając na telefon. Oficjalnie po to by sprawdzić godzinę, nieoficjalnie może gdzieś podświadomie miał nadzieję na jakąś zaczepkę od byłego prezesa Młodzieży Wszechpolskiej. Były prezydent Słupska pokręcił tylko głową, odganiając i ten natłok myśl. Naprawdę dobrze zrobiłby mu ten papieros

W tym samym czasie Krzysztof Bosak wsiadł do swego samochodu i jak zawsze o tej porze pojechał na obrady sejmu. Lekko niewyspany i na kacu, który zamierzał ukryć pod pudrem. Bosak wszedł na korytarz sejmowy, na ten charakterystyczny szary marmur, którym stąpali także dziennikarze. Kulturalnie przywitał się z nimi, byli z różnych stacji telewizyjnych, jednak nie miał dla nich teraz czasu.

Wolał rozglądać się za tym, który miał się dzisiaj pojawić w Sejmie. Jak się okazało, dobre trafił, bo Robert właśnie udzielał wywiadu na tle rollupa Lewicy w towarzystwie Krzysztofa Śmiszka. Udzielał standardowych informacji dla dziennikarzy w związku z wyborem na prelegenta. Konfederacja była mniejszością sejmową, podobnie jak Lewica. Na pewno przyświecał im jeden wspólny cel. Obalenie tej pseudo prawicy, którą było Prawo i Sprawiedliwość. Na tej jeden temat zawsze byli zgodni i na tym kończyły się opcje. Krzysztof Bosak zwolnił kroku, nie mógł pokazać, że interesuje go to co mówi Biedroń, ale złapali się wzrokiem... Krzysiek poczuł dreszcz na plecach.

Pamiętał tą chłodną noc i zapach tytoniu, który wpadał do pokoju hotelowego, mimo otwartego na oścież okna.

Krzysztof Bosak pisze...

Spotkajmy się w męskim na trzecim piętrze, chcę porozmawiać. Usuń tę wiadomość po odczytaniu.

Stojąc przed dziennikarzami, Robert łapał się na tym, że zamiast mówić od serca, łatwiej było mu bezmyślnie recytować wyuczone formułki.

"Ja zawsze byłem przy was, przy ludziach, razem możemy wiele zmienić, moi przeciwnicy, jaki inny polityk..." - Przetarł zmęczone skronie, łapiąc za szklankę z wodą. Wiedział, że to nie pomoże mu przekonać do siebie ludzi, ale jednocześnie nie mógł się skupić. Miał wrażenie, że gasł i nie mógł tego powstrzymać.

W końcu sięgnął dłonią do kieszeni, z której wyjął telefon i przeczytał wiadomość od Bosaka.

Momentalnie wyrwany z wcześniejszej zadumy, jedynie uśmiechnął się przelotnie do swojego partnera i poinformował, że zaraz wraca. Nie zamierzał odpisywać, ale nie był pewny czy zamierzał uszanować prośbę młodszego polityka co do usuwania wiadomości z telefonu. Zaśmiał się do siebie bezgłośnie i kiedy postawił stopę na trzecim piętrze, wyjął telefon i posłusznie skasował słowa Krzysztofa. Nie musiał być aż taki uparty dla samej upartości.

Biedroń x Bosak - Nowy PorządekWhere stories live. Discover now