Z Innej Strony || Miniaturka cz.1

1.5K 47 5
                                    

Miniaturka będzie składała się z trzech części :)

Miłego czytania!


⟣♦︎💠♦︎⟢


Blond włosy młodzieniec, siedział w Wielkiej Sali Hogwartu i z wyraźną irytacją wpatrywał się w grupę osób, śmiejących się po drugiej stronie sali. Nienawidził ich od niepamiętnych czasów. Patrząc na nich czuł mdłości i wstręt. Po jego ciele przeszedł dreszcz obrzydzenia.

Jednak nie był w tym sam.

Ta nienawiść ciągnęła się wieki wstecz. Rok w rok. Ślizgoni i Gryfoni pałali do siebie coraz większą nienawiścią, a ci którzy się wyłamywali i znajdywali nić porozumienia z osobą z wrogiego domu, tuszowali to najlepiej jak potrafili. Ich poczynania, gdyby ujrzały światło dzienne, przyczyniłyby się do skandalu. Niewątpliwie zostaliby wykluczeni, ze społeczności, w której czuli się jak w domu. Nikt nie był na to gotowy, ciężko było wyrzec się przyjaciół, a wręcz rodziny, nawet dla osoby, która zaczynała coś znaczyć w życiu.

Ludzka słabość do porywania się emocjom, do szufladkowania, raniła tych, którzy zobaczyli w osobie z przeciwnego domu kogoś więcej niż zadufanego w sobie, cynicznego ślizgona, bądź heroicznie pchającego się na ratunek świata, zwierząt i wszystkiego co się ruszało bądź nie, gryfona.

- Draco? Coś się stało?

Spytała z zaciekawieniem Lara McGrel. Niewysoka dziewczyna, z okularami i mnóstwem piegów, które uroczo ozdabiały jej twarz.

- Lara, gdzie ty masz oczy? Nie widzisz na kogo patrzy? - spytał jeden z najlepszych przyjaciół Draco. Harry wykrzywił usta.

- Nie znoszę ślizgonów - warknął pod nosem. Draco uśmiechnął się lekko.

- Zobaczysz utrzemy im nosa na następnym meczu quidditcha. Już widzę ich miny jak znowu, wygramy puchar domów - zaśmiał się pod nosem.

- Grapfa potha znowu gha - chłopcy spojrzeli z niezrozumieniem i lekkim obrzydzeniem, na plującego w koło jedzeniem Ronalda Weasley'a. Jadł tyle, iż Draco zastanawiał się jakim cudem on jeszcze nie przypomina wielkiej tłustej kuli.

- Mógłbyś najpierw przełknąć jedzenie, które masz w ustach, a później mówić. Nic nie zrozumieliśmy z twojego bełkotu - Draco uśmiechnął się krzywo. Nie ważne, ile razy powtarzali by zasady jakiejkolwiek etykiety, do Rona nic nie docierało.

- Podobno Granger znowu gra - wybełkotał zaczerwieniony po czubki uszu Ron.

- Że co?

- Ta ślizgońska dziw...

- Raczę nie kończyć panie Potter - Harry wzdrygnął się i spojrzał z nieukrywaną nienawiścią na stojącego za nim nauczyciela.

Severus Snape, opiekun znienawidzonego przez nich domu stał i przypatrywał im się z mściwą satysfakcją.

- Nie sądziłem, iż złote dziecko posiada takie słownictwo - zacmokał z jawną drwiną, a Harry zacisnął dłonie w pięści i krańcem swojej silnej woli starał się nie palnąć jakiegoś głupstwa.

- Minus dziesięć punktów dla Gryffindoru za obrazę koleżanki panie Potter - wysyczał i odwracając się zamaszyście ruszył w stronę wyjścia.

Harry aż kipiał ze złości.

- Jak on śmie...

Niestety nie dokończył, gdyż jego uwagę zwrócił Draco, który lekko kiwnął w stronę stołu ślizgonów. Musiał nie zauważyć przylotu sów, gdyż część z nich odpakowywała właśnie listy i paczki. Gdy już chciał się spytać o co Malfoy'owi chodzi, zauważył jak Hermiona Granger, najbardziej znienawidzona przez nich ślizgonka, wstaje gwałtownie od swojego stołu i wypada z wielkiej sali z impetem.

Miniaturki Dramione by Ruby RosierWhere stories live. Discover now