3. Czerwona taśma

1.9K 166 186
                                    

*Karol*

-Zobaczysz powie ci, że jesteś dzbanem - śmieje się Wojtyca patrząc jak wyciągam z bagażnika gigantyczny karton.

Obok nas stoi Radosław nagrywając nasze poczynania. Ze względu na daily musiałem jakoś wpleść przygotowania do wesela w nagrywki. Piotrullo powiedział, że nie ma żadnego problemu z luźnym nagrywaniem vlogów. Jedynym warunkiem było to, że będziemy na weselu by się pobawić. Nie pracować.

-Wera powiedziała, że to słodkie - patrzę na wyklejone za pomocą taśmy ekipy duże "Rosie". Chciałem zrobić to solidniej, ale jednak wyczucia artystycznego to nie mam za grosz. Chociaż ostatnia litera jej imienia przypomina "e" z loga ekipy.

-Co dla Werki nie jest słodkie?

-No ty na przykład - dogryzam mu. Polskie lotniska nie są na szczęście tak duże i zagmatwane jak te za granicą. I na pewno nie ma tu aż takiego tłoku. Stajemy sobie po prostu na uboczu i patrzymy na wyjście z hali przylotów.

Rosie powinna wylądować już jakieś dziesięć minut temu. Wiadomo, że opóźnienia się zdarzają. Pozostawało nam jedynie zaczekać, aż blondynka się pojawi.

-Ej denerwuje się - mówię do Łukiego. -Ale to dlatego, że strasznie się cieszę. No wiesz, że przyleciała.

-O ile w ogóle doleciała, bo od dwóch godzin nie ma z nią kontaktu.

W końcu wychodzą pierwsi pasażerowie z lotu Rosie. Po ponad dziesięciu minutach trzymania w górze kartonu, mam ochotę opuścić go już na dół. Muszę wyglądać przezabawnie, bo ludzie pokazują mnie sobie palcem i uśmiechają się mijając. Jednak cały ten czas pajacowania sprawia, że nie robi to na mnie wrażenia.

-Jest i urwis - Łuki pokazuje podbródkiem na dziewczynę. Ona najpierw nas nie dostrzega. Idzie przed siebie wpatrzona w wyświetlacz telefonu. Ciekawe co ją tak tam interesuje.

Kiedy podnosi głowę prawdopodobnie po to by nas znaleźć od razu szeroko się uśmiecha. Chwile później dostrzega wyciągnięty do góry znak z jej imieniem. Jej twarz wyraża coś pomiędzy rozbawieniem a zażenowaniem.

-Cześć wam - wyciąga z uszu słuchawki kiedy do nas podchodzi. Łuki od razu zamyka ją w niedźwiedzim uścisku. -A ciebie chyba pojebało? - przytula się do mnie nie spuszczając wzroku z kartonu nad naszymi głowami.

-Musiałem się upewnić, że nas nie przeoczysz - śmieję się. 

-I żałuję, że nie przeoczyłam - uśmiecha się. -Cześć Dżodżo - mówi do chłopaka trzymającego kamerę. Wolną ręką przybijają sobie żółwika. -Cześć wszystkim!

-Jak twój lot? - pyta Wujaszek przejmując od niej walizkę.

-Siedziałam obok chrapiącego faceta i za rodziną z dziećmi.

-Czyli tragedia? - obejmuję ją ramieniem. Mój humor od razu się poprawił.

-Nawet gorzej - wzdycha. Wychodzimy z lotniska i kierujemy się do samochodu. Jeszcze nie tak dawno na to samo lotnisko odwoziliśmy ją całą ekipą. -Ale teraz cieszę się, że was widzę. Nawet najgorszy lot nie zepsułby mi tej radości.

-Poczekaj aż zobaczysz syf w domu to będziesz chciała wracać - Łukasz otwiera jej drzwi od samochodu. -Niedługo zaczniemy się przyklejać do podłogi.

-A ty jak zawsze narzekasz - Rosie przewraca oczami.

-No już tak nie przesadzaj, bo wcale nie ma takiego syfu - pakuje wszystkie rzeczy do bagażnika. Wszyscy w tym czasie zajmują miejsca. -Gotowa? - pytam wsiadając za kierownicę.

I love you |Ekipa Friza|Where stories live. Discover now