Odpalił silnik a następnie ruszył. Tego się nie spodziewałam. Sportowe auto a jedzie on bardzo spokojnie. 

 - Charakter mam po matce.. - Odpowiedziałam gdy przestałam zabijać go wzrokiem po jego komentarzu. - Też się szybko denerwowała... - Na jej wspomnienie posmutniałam i złapałam za naszyjnik. 

 - Co się z nią stało? - Zapytał niepewnie. - Nagle zrobiłaś się smutna... - Zauważył. 

 - Zmarła kiedy miałam 12 lat... Miała raka płuc...- Powiedziałam smętnie patrząc przez okno. - Zbyt późno go zdiagnozowano... Zmarła w czasie operacji... - Poczułam jak łzy cisnęły mi się do oczu. Odchrząknęłam po czym poprawiłam się w fotelu. - Możemy zmienić temat? -Zapytałam. 

 - Jasne... Rozmowa na takie tematy raczej nie jest łatwa... - Odpowiedział po chwili na co kiwnęłam głową. Spojrzałam na tył. Tiana znowu śpi. 

 - Z tego co mi mówiłeś jesteś wilkołakiem i jestem twoją mate... - Zaczęłam. 

 - Dokładnie - Potwierdził. 

 - Dobra... Powiem prosto z mostu... Nie rozumiem całej tej sytuacji... - Powiedziałam patrząc na niego. 

 - Czego dokładnie? - Zapytał spoglądając na mnie kątem oka. 

 - Tego, że uważasz mnie za tą swoją bratnią duszę a ja cię praktycznie nie znam... Skąd wiesz, że to ja? Nie rozumiem tego...- Powiedziałam z lekkim wyrzutem. 

 - U wilkołaków więź mate jest naturalna... Jesteśmy w stanie wyczuć swoją bratnią duszę... Nigdy w życiu przy nikim innym nie czułem się tak jak przy tobie... - Powiedział patrząc na drogę. - To jest coś jak miłość od pierwszego wejrzenia... Przy tym się nie da pomylić.. - Powiedział spoglądając na mnie i uśmiechając się promiennie po czym wrócił wzrokiem na jezdnię. 

 - Czy to znaczy, że ty... - Zaczęłam ale nie wiem czemu przy nim nie umiem dobrać dobrze słów. 

 - Jestem w tobie zakochany po uszy?... Tak... Dokładnie to to znaczy... - Dokończył za mnie. Poczułam jak serce mi chciało wyskoczyć z piersi. - Czego chcesz się jeszcze dowiedzieć? - Zapytał. 

 - Opowiedz mi coś o sobie... Chcę cię lepiej poznać... Poza tym muszę coś o tobie wiedzieć skoro razem jedziemy do mojego ojca.. - Powiedziałam odwracając głowę w kierunku jezdni. 

 - Mam 25 lat... Jestem alfą mojej watahy... Umiem walczyć.. - Powiedział po chwili zastanowienia. 

 - Dobra... Będę ci zadawać pytania jeśli to coś pomoże w opowiadaniu o sobie... - Powiedziałam po chwili załamania. 

 - Tak chyba będzie łatwiej - Zwrócił uwagę. 

 - Czym się interesujesz? Czy chodziłeś na jakieś studia? Jeśli tak to na jakie? - Zapytałam na jednym wdechu. 

 - Na pierwsze pytanie średnio umiem odpowiedzieć... Jestem alfą... Zajmuję się wszystkimi sprawami watahy... Nie mam za bardzo czasu żeby rozwijać jakieś hobby... - Odpowiedział. Spojrzałam na niego zaskoczona. - Jedyną rzeczą... A raczej osobą którą się interesuję jesteś ty... - Dopowiedział patrząc na drogę. Czułam jak się rumienię na jego słowa. - Chodziłem na studia... Studiowałem księgowość... - Tym mnie zaskoczył. - Dobra... Teraz ja... Ile masz lat i czym się interesujesz?- Zapytał. 

 - Mam 23 lata... Napewno interesuję się dziennikarstwem... A poza tym... Lubię czytać książki... Chociaż zazwyczaj nie mam na to czasu... Zwykle jestem zawalona pracą... - Powiedziałam zgodnie z prawdą. - Co lubisz a czego nie? 

 - Nie lubię kiedy ktoś mi się stawia... No ale teraz pojawił się jeden wyjątek... - Spojrzałam na niego nie rozumiejąc. - Tym wyjątkiem jesteś ty... Jesteś jedyną osobą która ma prawo mi się sprzeciwić... - Aaa. Dobra rozumiem. - A co lubię?... Tu już cięższa zagwozdka... Jak byłem młodszy lubiłem dobrze się bawić... Tylko bez skojarzeń... A teraz... Lubię spokój... Najlepiej się czuje w lesie... - Oparł się łokciem obok okna. - A ty? 

 - Lubię spacery z Tianą ale czasami wolałabym zostać sama ze sobą... Lubię chodzić po parku i robić zdjęcia... Przynajmniej kiedyś miałam na to czas... - Odpowiedziałam lekko się uśmiechając. - A nie lubię deszczu i zimna... 

 - To czemu mieszkasz w Seattle? Przecież to jest najbardziej dołujące miasto jakie może istnieć - Powiedział z lekkim żartem na co szerzej się uśmiechnęłam. 

 - Moi rodzice się tam poznali... To wyglądało jak jakaś scena z filmu romantycznego... Zaczął padać deszcz a oni schowali się pod jednym daszkiem... - Spojrzał na mnie zaskoczony. 

 - Rozumiem... No.. Nasze pierwsze spotkanie nie wyglądało tak romantycznie... - I tu ma rację. Właśnie! 

 - Co powiemy mojemu ojcu kiedy zapyta nas czy jesteśmy razem? - Zwróciłam uwagę kiedy zobaczyłam, że wjeżdżamy do miasta. 

 - Powiemy, że jesteśmy... W sumie to powiemy prawdę.. - Zaraz, zaraz. Że jak? 

 - Na nic się jeszcze nie zgodziłam... Zdajesz sobie z tego sprawę, prawda? - Wiem, że to nie było za miłe ale musiałam mu to uświadomić. Wyraźnie posmutniał. - Nie wydajesz się zły więc dam ci szanse... Ale najpierw musimy się lepiej poznać... - Powiedziałam z uśmiechem patrząc jak jego twarz się rozpromienia. - A co powiemy gdy zapyta jak się poznaliśmy? Bo wątpie, że wersja z wilkiem wyskakującym przed maskę samochodu przejdzie... - Zaśmiał się na moją uwagę. 

 - Fakt... To nie zabrzmi zbyt dobrze... Hmmm... To może... Wpadliśmy na siebie kilka razy w mieście i w sklepach aż pewnego dnia dosłownie na siebie wpadliśmy... Pomogłem ci zbierać dokumenty i wtedy nasze spojrzenia się spotkały... - Powiedział głosem jakby recytował wiersz na co się zaśmiałam. 

 - Ja osobiście bardziej bym uwierzyła w tą historyjkę z dokumentami... Straszna jest ze mnie gapa i potrafię się potknąć o własne nogi... - Odpowiedziałam na jego propozycje wycierając łzę która poleciała mi od śmiechu. - Skręć tutaj w prawo... - Powiedziałam po chwili. - To tutaj... Ten jasno zielony dom... - Wskazałem palcem na dom a Aiden zaparkował na podjeździe. 

Już miałam wysiadać kiedy Aiden mnie zatrzymał. Jego wyraz twarzy się zmienił. Zmarszczył brwi jakby był czymś wyraźnie zdenerwowany a jego oczy zaczęły świecić. 

 - Nie wychodź z auta... - Powiedział a w jego głosie było wyraźnie słychać gniew. 

 - Dlaczego? - Zapytałam nie rozumiejąc o co chodzi. 

 - Czuję w tym domu innego wilkokrwistego.. - Odpowiedział po chwili ciszy a ja zrobiłam wielkie oczy. Co? 

KrągWhere stories live. Discover now