Punkt widzenia zależy od punktu...

14 1 0
                                    


To był jeden z tych dni, kiedy dwunogie, bezskrzydłe, nieopierzone istoty żyjące w naszej okolicy gromadnie pojawiają się nad wodą. Nie mam pojęcia, po co, skoro nie szukają tu pożywienia. Jestem tego pewna, bo nawet jeżeli wchodzą do wody, nawet nie próbują złapać choćby najmniejszej ryby. Wiem, ponieważ z góry dobrze widać, co się dzieje w głębinie. Na brzegu też nie szukają niczego jadalnego. Pożywienie zwykle przynoszą ze sobą i spożywają je, siedząc na piasku albo na tych dziwnych przedmiotach z drewna, które służą chyba właśnie do siedzenia na nich, bo nie widziałam, żeby robili na nich coś innego. Tak jakby nie mogli jeść we własnych gniazdach. Parę razy zastanawialiśmy się całym stadem, w jakim właściwie celu przychodzą tu w takiej liczbie. Miai (my, mewy, mamy imiona – wiedzieliście o tym?) powiedziała, że pewnie łączą się w pary, a Oau przekonywał, że przyprowadzają nad wodę swoje potomstwo, żeby je uczyć zachowania w stadzie. Niewykluczone, że miał rację, bo młodych zawsze jest z nimi dość dużo. Zazwyczaj przez jakiś czas biegają, hałasują i bawią się, a potem odchodzą. Pewnie wracają do siebie. Tamtego dnia było tak samo... do czasu. Fruwałam sobie tuż nad lustrem wody, wypatrując ryb, kiedy nagle usłyszałam, że nieopierzeni wydają dźwięki inne niż zazwyczaj. To były odgłosy, które można usłyszeć, kiedy są przerażeni. Odróżniam je od innych, bo jestem już dorosła – to moja czwarta wiosna. Nauczyłam się wiele o świecie. Podleciałam do góry, żeby mieć widok na większy fragment wybrzeża. Dopiero po chwili zauważyłam, że na jednym z tych przedmiotów do siedzenia leży nieruchomo jedna z bezskrzydłych istot. Wyglądała na martwą albo bardzo ciężko chorą. Inne bezskrzydłe chyba próbowały ją ratować, ale nie wyglądało na to, żeby im się udało. W końcu przybył wielki zwierz, jeden z tych głośno ryczących, które mają cztery kończyny, na których nie chodzą, tylko się toczą, i zjadają bezskrzydłych, apotem ich wypluwają i znów zjadają. Zastanawiam się, dlaczego ich jedzą ponownie, skoro najwyraźniej im nie smakują, ale do tej pory nie znam odpowiedzi. Ten zwierz był jeszcze większy i głośniejszy niż inne tego rodzaju. Z jego wnętrza wyskoczyło trzech bezskrzydłych, zabrali tego martwego i razem z nim z powrotem wskoczyli do wnętrza ryczącego zwierza. Może te ryczące bestie żywią się takimi martwymi osobnikami, a te, które na przemian zjadają i wypluwają, służą do polowania na nie? Muszę to przedyskutować z moim stadem.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 21, 2020 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Któregoś dnia na Środkowym Zachodzie (Czas oczekiwania)Where stories live. Discover now