Część 5 : Świt

151 8 0
                                    

Poranek zabrał ze sobą zaskoczone dusze, które wydawały się orzeźwiać rosą. Ich ciała zastygły w obojętności, przeszyte bólem.
Katarina ukucnęła przed jednym z mężczyzny. Delikatnie zrzuciła jego hełm, wypuszczając na świat czarne włosy. 
Widziała nóż wbity w przedramię żołnierza.

Nie myślę, aby Talon mnie oszukał. Musieliśmy to zrobić. Inaczej to my byśmy zginęli.

Słońce leniwie przebijało się nad źdźbłami trawy. Zdawało się zapomnieć, ile żyć zostało odebranych tej nocy. 26. Czterech postanowili oszczędzić, wysyłając ich do miasta z wiadomością.

Talon wyszedł z chaty, po czym usiadł za Katariną. Okrył ją puchatą narzutą.

Spojrzała na niego zaskoczona.

- Wyglądałaś na zmarzniętą. - odparł, kładąc swoje dłonie na jej ramionach.

- Tak, dosyć chłodno w tym lesie. - spojrzała na niego, opadając w jego ramiona.

Mężczyzna nie krył swojego zaskoczona, jednak spokojnie zareagował na jej poczynania.

Zanurzył dłoń w jej czerwonych włosach. Wiedział, że czeka go duże wyzwanie - pokazać jej swój świat takim, jakim jest rzeczywiście. Wierzył w to, że będzie w stanie dokonać swojej obietnicy.
Tym czasem po prostu siedział przy niej, delektując się smakiem zwycięstwa, wciąż nie będąc przekonanym czy ma przy sobie wroga, czy sprzymierzeńca. Przyznawał przed sobą, że Katarina jest naprawdę piękną kobietą, przez co nie mógł wyzbyć się wrażenia, że będzie równie sprytna.

W końcu zmorzenie wzięło nad nimi górę. Talon usłyszał, jak dziewczyna zaczęła chrapać w jego ramionach. Zrobił ckliwy uśmiech i wziął ją w ręce. Była zaskakująco lekka. No tak, w końcu mieściła się w jego kostium.

Rozebrał ją do naga, z troską patrząc na jej spokojne ciało, mieniące się od potu i rosy w blasku trzaskających świec. Nigdy nie widział nikogo tak zjawiskowego. Sam również wyzbył się odzieży. Ułożył ich ubrania w kostkę, po czym ogarnął pościel, jakby chciał wejść do łoża.
Oczywiście zmienił wszystko, oraz wyniósł zwłoki dziewczyny, które wcześniej służyły za przynętę. Niepewnie wycofał dłoń. Spojrzał nieprzychylnie na podłogę - wiedział, że nie może sobie pozwolić na spanie u boku Katariny, przynajmniej do momentu, aż ona sama nie zaprosi go do łoża.
Najwyraźniej nic więcej mu nie pozostało. Położył się na podłodze, podstawiając rękę pod policzek. Okrył się kawałkiem wełnianej narzuty. Skulony, trzęsący się z zimna, ale mimo wszystko uśmiechnięty.

Jutro napewno bedzie lepiej. Każdy dzień przynosi coś obiecującego.

Katarina zbudziła się wczesnym popołudniem. Wrzasnęła, gdy zorientowała się, że jest naga.
Talon tylko przewrócił się z boku na bok.
Rozejrzała się - jej ciuchy były elegancko złożone, na stole.
Owinęła się kołdrą, po czym cicho wstała, kierując się w stronę ubrań.

Wzięła orzeźwiający prysznic. Modliło ją od widoku noxiańskiej krwi na jej własnej skórze.
Gdy wyszła spod prysznica ujrzała Talona, czekającego ze śniadaniem.

Gospodarz zaserwował cztery kurze jaja, oraz zaparzył zioła.

- Dziś chciałbym ci pokazać, jak tu działamy - odparł, podając jej filiżankę.

- Nie mogę się doczekać - odrzekła. 

Nadzieja [Katarina x Talon] ✓ZAKOŃCZONE Where stories live. Discover now