– Twoja żona... umiera.
Te dwa słowa brzęczały w mojej głowie od momentu gdy szare drzwi szpitalne otworzyły się z hukiem i do poczekalni wpadł jeden z moich ludzi. Do tego momentu nie wiedziałem co to znaczy strach, nie czułem go nigdy, bo od zawsze byłem wychowany na człowieka, które ledwo co czuję. Jednak wszystko to się zmieniło kiedy pojawiła się ona, Lisa. To właśnie ona zmieniła moje życie, a także mnie samego, a teraz umiera? Moje ciało przestało reagować, chciałem krzyczeć, płakać - nie potrafiłem, moje emocje tak jak powróciły z pojawieniem się Lisy, powoli zaczęły mnie opuszczać. Zaczynałem wracać do "zwyczajnego" mnie, bez emocji i uczyć. Bo dlaczego mamy coś czuć jeśli ostatecznie to i tak przyniesie ból i cierpienie?
Jeden z moich ludzi zaczął coś do mnie mówić, nie słyszałem nic, jak przez mgłę przebiły się do moich uszu dwa słowa - ostatnie chwile.
Ostatnie chwile, ale czego? Naszej miłości, mojego cierpienia, czy jej życia... Mój mózg działał w spowolnieniu. Serce waliło mi jak oszalałe, powoli zacząłem sobie uświadamiać, że to nie jest tylko zły koszmar, ale moje życie, które właśnie staje się koszmarem. Zacząłem biec, do niej, bo tak mi podpowiadało serce, które jeszcze dla niej biło. Gdy tylko przekroczyłem próg sali w której leżała, zamarłem. Czas stanął w miejscu. Na białym łóżku szpitalnym leżała Lisa. Moja jedyna przyjaciółka, powierniczka każdej tajemnicy i osobą, która jako jedyna na świecie mnie rozumiała. Była blada, jej ciało pokrywały siniaki, a ubranie nasiąkło krwią. Oddychała płytko, z trudem. Wyglądała jak cień kobiety, którą kochałem.
Rzuciłem się do jej łóżka, upadłem na kolana i zawyłem z bólu. Łzy napłynęły mi do oczu, a gardło ścisnął skurcz tak mocny, że nie byłem w stanie wydobyć z siebie ani słowa. Moi ludzie stali w drzwiach, w milczeniu. Po raz pierwszy widzieli swojego bezlitosnego szefa w takim stanie — roztrzęsionego, złamanego.
Lisa, ostatkiem sił, otworzyła oczy. Choć gasnące wciąż były tak samo piękne jak przy naszym pierwszym spotkaniu. Kolejny raz zawyłem z bólu, który z minuty na minutę rozrywał moje serce na tysiące kawałków. Chciałem coś powiedzieć, ale nie umiałem, mimo tego że to ona cierpiała zaczęła do mnie mówić spokojnym, kojącym głosem.
- Kochanie nie odchodzę na długo, zobaczymy się jeszcze, w innym wymiarze i rzeczywistości, tu na ziemi moje zadanie się skończyło, ale twoje nadal trwa. Musisz wychować nasze dziecko, ty nie kto inny, obiecaj mi to...
— Dasz radę... Wiem, że tak będzie. Ale proszę, obiecaj mi jedno... że się nią zaopiekujesz. Że to ty ją wychowasz. Nikt inny.
Zacisnąłem pięści, starając się opanować rozpacz.
— Obiecuję... Ale błagam... nie odchodź...
Lisa nie odpowiedziała. Spojrzała na mnie ostatni raz i wyszeptała:
— Kocham cię...
Nawet nie zdążyłem jej odpowiedzieć. Umarła.
Zamarłem. Patrzyłem na nią z niedowierzaniem. Chciałem krzyczeć, płakać, wyrwać sobie serce, ale czułem jedynie pustkę. Sięgnąłem po pierwszy lepszy przedmiot i z całej siły cisnąłem nim w szybę. Szkło rozprysło się z głośnym trzaskiem. Moi ludzie wbiegli do środka z bronią w rękach, ale gdy zobaczyli mnie leżącego na ziemi, z rozbitą szybą i martwą Lisą obok, cofnęli się bez słowa.
— Szefie...?
Nie odpowiedziałem. Chwyciłem kolejny przedmiot i rzuciłem nim w ich stronę. Opuścili pomieszczenie natychmiast.
Zostałem sam.
Przez trzy godziny leżałem na zimnej podłodze, przy jej łóżku. Nie poruszałem się, nie mówiłem nic. Czas przestał istnieć.
W końcu ktoś zapukał do drzwi.
Nie zareagowałem.
Drzwi otworzyły się powoli. Słyszałem kroki, ale nie podniosłem głowy. Dopiero kiedy rozległ się płacz dziecka, poderwałem się. Ten dźwięk był nie do pomylenia. Moja córeczka.
Spojrzałem w jej stronę i wtedy zrozumiałem coś strasznego.
Nie będę w stanie dotrzymać obietnicy, którą złożyłem mojej żonie.Mass twoja żona umiera!
-Nieee!! To jest nie możliwe, przecież mamy dziecko, nie może mnie zostawić.Ja sobie bez niej nie poradzę
-Zostały jej ostatnie chwile życia lepiej się z nią pożegnaj nim będzie za późno.
-Dlaczego właśnie ona?!Ona nie powinna tam być, ta sytuacja nie powinna mieć miejsca.
-Niestety nikt nie wie jak ona się tam znalazła, dostała dwie kulki w brzuch, nie daliśmy rady jej uratować, przepraszam.
- Błagam, kurwa zrób coś.
-Szefie, robiłem wszystko co w mojej mocy.
...
Pobiegłem szybko do sali w której leżała moja żona, gdy ją załważyłem, załkałem. Cała była w śniakach a jej ubranie w krwi, była blada i ledwo oddychała. Rzuciłem się w kierunku jej łóżka i zacząłem krzyczeć i płakać, moi ludzie natychmiastowo wyszli z sali, pierwszy raz widzieli swojego groźnego szefa, który płaczę,ale ja miałem to teraz w dupie i nie obchodziło mnie co sobie pomyślą,liczyła się tylko Lisa.
-Błagam nie odchodź na pewno Cię jakoś uratujemy.
Cicho wyszeptałem.
-Kochanie musisz mi dać odejść, moje ciało jest zmartletowane.
-Nie możesz mnie zostawić, nie poradzę sobie, nie teraz gdy mamy malutkie dziecko, ja nie dam rady jej samej wychować.
-Wiem, że dasz radę i proszę obiecaj mi że się nią zaopiekujesz,że to Ty ją wychowasz nie kto inny.
-Nie proszę nie zostawiaj mnie, błagam..
-Obiecajj..
-Obiecuję, ale nie odchodź!
Lisa już nic nie odpowiedziała tylko spojrzała na mnie ostatni razy i wyszeptała, kocham Cię, nawet nie zdążyłem jej odpowiedzieć, bo zmarła.
Wziąłem najbliżej stojącą rzecz i cisnąłem nią w szybę, która natychmiastowo pękła, moi ludzie za alarmowani tym odgłosem szybko wkroczyli do sali trzymając pistolety w ręce, lecz gdy zobaczyli mnie leżącego na ziemi, a obok mni kawałki szkła i zmarła żonę, cofnęli się.
-Szefie?!
Nic nie odpowiedziałem tylko kolejny raz wziąłem jakiś przedmiot, ale tym razem cisnąłem nim w ich kierunku, natychmiastowo opuścili pomieszczenie.
Po 3 godzinach leżenia na ziemi obok łóżka gdzie spoczywała moja zmarła żona, ktoś zapukał do drzwi. Nic nie odpowiedziałem, ten ktoś wszedł do sali, ale ja nawet nie zwróciłem na to uwagi dopóki nie usłyszałem płaczu dziecka, odrazu zrozumiałem że to moja mała córeczka, ale wiedziałem jedno, nie będę mógł dotrzymać obietnicy danej mojej żonie....
***
Hejka, to moje pierwsze opowiadanie.
Mam nadzięję, że wybaczycie mi wszystkie błędy.
YOU ARE READING
EVERYTHING WAS A LIE
ActionJedna sekunda i całe życie Carmen się zmienia. Wszystko co uważała za normalne okazuję się kłamstwem. Czy dowie się czegoś więcej o swojej przeszłości? I uda jej się to zaakceptować?
