Rozdział 7

1 0 0
                                    

- Martin! Martin!!
- Już idę, już idę!
Na balkon z trudem wszedł Martin, brat Izy.
- Czemu się tak wleczesz? Popatrz! - Iza wskazała na niebo. - Widzisz?
Martin oparł się na balustradzie i zerknął w górę.
- Znowu ci się coś wydaje - westchnął ze znużeniem. - Daruj sobie, to był tylko sen.
- Nie prawda...
- Iza, proszę cię, to, że coś się nam przyśniło prawie siedem lat temu nie znaczy, że to wszystko prawda. Cały czas żyjesz jaką idiotyczną legendą!
- Dobra wiesz co, lepiej już sobie pójdź! - zbierało jej się na płacz.
- Oj no błagam, Iza...
- Daj mi spokój!
Martin westchnął ciężko i wyszedł.
Iza popatrzyła znów na gwiazdy, zdawało jej się, że widziała tam twarz, tą samą co w śnie, który mięli wspólnie w wieku dziewięciu lat. Iza spuściła wzrok na swoje bose stopy. Przysięgła sobie, że w końcu skończy z tym durnym snem, ale zawsze i tak dopatruje się znaków wszędzie.
Wyszła z balkonu. Martin wyjrzał przez drzwi w swoim pokoju.
- Przepraszam, już z tym skończyłam - powiedziała do niego. - Mama już jest?
- Jeszcze nie.
- Mogłaby nawet nie wracać do rana - warknęła i weszła do swojego pokoju.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 08, 2020 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Zbliża się czas przemianyWhere stories live. Discover now