1

728 57 85
                                    

- Wstawaj Harry, Ron ty też! no już wstawać! - Zaraz po wyjściu Hermiony, Harry wywlókł się spod kołdry. Ronowi oczywiście zajęło to o wiele więcej czasu, nobo przecież to Ron.

Gdy zeszli na śniadanie Artur Wesley wyglądał na mocno podekscytowanego do tego piśpieszał wszystkich aż do wyjścia z domu.

- Co się dzieje? - Zapytał Harry idąc obok Rona.

- Tato możesz mi powiedzieć gdzie idziemy? - Krzyknął chłopak ale odbiorca się nie zbyt tym przejął.
Ron przewrócił oczami i spojrzał na Harrego, który tylko wzruszył ramionami.

Nagle przed nimi pojawiła się postać.

- To jest Amus Diggory. - Odparł ojciec Rona a gdy podeszli bliżej, z gałęzi zeskoczył chłopak. - A ten skoczny chłopak to Cedric. - Był wyższy od Harrego oczywiście od własnego ojca też. Miał brązowe włosy i lekko różowe usta.

Oczywiście Ginny i Hermiona, wymieniły ze sobą spojżenia mówiące "On jest mój"
Za to do Harrego podszedł Amus.

- Harry Potter. - Odparł i podał rękę starszemu czarodziejowi, który odwzajemnił ten gest.

Doszli do świstoklika, Harry oczywiście nie wiedział, czym jest świstoklik więc prawe został.

Miejsce w, które się przenieśli to była małą górka, Harry Ron, Hermiona, Ginny, Fred i George spotkali się z ziemią. Co rozbawiło pozostałą resztę.

Harry podczas wstawania ujżał przed sobą czyjąś dłoń, jak się później okazało dłoń Cedrica.

- Dzięki. - Odparł wstając.

- Nie ma sprawy, jak długo jesteś w Hogwarcie? - Spytał Cedric.

- To będzie mój 4 rok.

- A to nie taki młody jesteś. - Stwierdził i popatrzył na niego. Harry nie zrozumiał lekko przesłania.

- Na co młody? - Zapytał.

- Na nic, skończy ten temat. - Odparł gorączkowo i odszedł.

Po chwili wszyscy ujżeli wielkie pole namiotów.

- To mistrzostwa świata w Quidditchu! - Krzyknął Ron.

- Tak. Dzieciaki za mną. - Wszyscy poszli za Panem Wesleyem a Cedric i Amus odeszli w drugą stronę.

Po chwili zaczęli wchodzić do małego namiotu, który oczywiście okazał się być dużym namiotem. Była tam kuchnia salon i tak dalej.

Wieczorem poszli na wielką arenę i usiedli prawie na samej górze, by wszystko dobrze widzieć.

***

Harry razem z Fredem, Georgem i Ginny zaczęli naśmiewać się z Rona, którego głównym tematem rozmów był Wiktor Krum.

- Musimy uciekać. - Zaczął ojciec Rona wparowując do salonu.

- Czemu, coś się dzieje? - Zapytała Ginny.

- Tak, chodźcie szybko. - Wszyscy się zebrali najszybciej jak umieli i wyszli z namiotu. - Nie rozdzielajcie się! - Krzyknął i wszyscy zaczęli uciekać. Harry przypadkowo wpadł na Cedrica, który skończył na ziemi.

- Uciekaj Harry!

- Przecież Cie nie zostawię.

- Uciekaj! - Krzyknął po raz kolejny widząc postać zbliżającą się do nich nie wyglądała na przyjaźnie nastawioną.

- Experiallmus! - Krzyknął i pomógł Cedricowi wstać.

- Drętwota! - Gdy śmierciorzerca padł na ziemię zaczęli razem uciekać.

- Dzięki, gdyby nie ty...

- Nie ma sprawy. - Odpowiedział Harry nie dając mu dokończyć.

- Harry, Cedric! Gdzie wy byliście? - Zapytał Pan Wesley wyraźnie zdenerwowany.

- Cedric się przewrócił...

- Harry mnie uratował - Wytłumaczył.

- Dosyć wyjaśnień, do Świstoklika, szybko! - Harry i Cedric od razu pobiegli na górkę, gdzie już czekał Pan Diggory, wszyscy Wesleyowie i Hermiona.

- Synu, nic Ci nie jest. - Zaczął ucieszony Amus widząc Cedrica.

- Dzięki Harremu. - Odpowiedział.

- Na trzy łapiemy. - Krzknął pan Wesley. - Raz dwa trzy! - Wszyscy chwycili świstoklika i się przenieśli.

ZaczarowaniWhere stories live. Discover now