5

133 8 19
                                    

Mimo późnej godziny nie potrafił zmrużyć oka. Było mu ciężko choćby myśleć a co dopiero spać. Myśli latały mu po głowie, a on nie potrafił skupić się na żadnej konkretnej, było ich zbyt wiele. Czuł się pełny a jednocześnie pusty. Do tego dochodziły wyrzuty sumienia i poczucie winy. W prawdzie nic przecież nie zrobił, ale to jak potraktował Cedrica nie dawało mu spokoju. Był bliski wybuchowi, a więc cieszył się, że wszyscy wokół śpią. Zaraz by było mnóstwo pytań, udawaną troska... Fałszerstwo.
Czuł jak jego głowa pulsuje, a mięśnie spinają się i rozluźniają. Cedric był dla niego miły a on nie licząc się z jego szczerymi zamiarami po prostu zachował się jak ostatni drań. Aktualnie bliżej było mu do Dracona niżeli samego siebie... Wybrańca. Kolejna kwestia, która nie dawała mu spokoju. Był wybrańcem, tym który magicznie miał pozbyć się Voldemorta. Osoby której imię sieje postrach u wielu dorosłych, doświadczonych czarodziejów. A on? On był tylko 14-letnim chłopakiem, w którym wszyscy pokładają nadzieję. A prawda jest taka, że sam nie da rady. Zawsze gdy z nim walczył.. miał szczęście i wsparcie, a teraz? Teraz czuł, że traci wszystko. I wiedział też, że gdyby Voldemort przed nim teraz stanął, nie uchronił by się.
A cały czas tylko słyszy, jaki to on wspaniały nie jest, jak to on nie ratuje wszystkich wokół. Tak jak wtedy na meczu Quidditcha... To nie on był bohaterem, on jedynie okazał serce.
Podczas gdy resztę historii inni sobie dopowiedzieli.

***

- Wstawaj Harry. - Chłopak podniósł się do siadu, a jednak... nawet nie wiedział kiedy  zasnął. Rozejrzał się.
Jego przyjaciel stał w rogu pokoju.

- Która godzina?

- Nie martw się zdążymy na śniadanie.  - Harry się uśmiechnął i zszedł z łóżka. Poranna toaleta zajęła mu dosłownie chwilę, a zaraz po niej był gotowy do wyjścia.

- Nie wiem dlaczego tak nalegałeś na pójście na śniadanie. - Harry przyjrzał się przyjacielowi.

- Tyle, że ja nie nalegałem. To ty zacząłeś ten temat. - Coś tu nie grało.

- A faktycznie. - Podejrzenia zmianily się w fakty. To nie był Ron. Wolał jednak zachować to dla siebie. Przyglądał mu się jeszcze przez chwilę, po czym odwrócił wzrok.
Gdy weszli do wielkiej sali, dostrzegł, że jest sam. Razem z Ronem, który w rzeczywistości nie był Ronem. Minęła chwila nim zdał sobie sprawę, że na korytarzach też nikogo nie spotkał. Hogwart był pusty.

- Gdzie są wszyscy?

- Zabiłeś ich Harry. - Głos Rona nagle uległ deformacji. - To przez ciebie nie żyją - Voldemort.

- Harry wstawaj! - Nie nie nie, jeżeli to kolejny koszmar... Ujrzał nad sobą Rona. - Znów masz koszmary, co tym razem? Znów go widziałeś? - Zbyt pochłonięty myślami nie odpowiedział. Przetarł tylko spocona twarz rękawem i usiadł na łóżku. To wszystko prawda... Ludzie będą ginąć, w jego obronie, niewinni ludzie będą ginąć za niego, a on nie będzie umiał odpłacić się tym samym. Zginą za niego a on zostanie sam, że świadomością, że zawiódł...

- Chodź, jeśli się pośpieszysz zdążymy na śniadanie.

- Odpuszczę sobie dzisiaj Ron, idź sam. Ja pójdę do biblioteki. - Odparł Harry zwlekając się z łóżka.

- Jak chcesz, ale jakby coś się działo to mów. - Po tych słowach usunął się, a Harry został sam. Po szybkim przygotowaniu się do lekcji ruszył do biblioteki. Czuł, że chce pobyć sam. Przynajmniej narazie. Uznał, że najlepszym pomysłem na zabicie czasu i oderwanej się od dręczących go myśli będzie czytanie.

Historia magii, historia magii, zaklęcie niewybaczalne, Cedric, zaklę... Cedric?!

- Część Harry, wszystko okej? Wydajesz się jakiś nie mrawy. - To twoja szansa, no już przeproś go, no już, Harry!

- Ja, znaczy no wczoraj, byłem nie miły. Ale po prostu...

- Nie tłumacz się, każdy ma czasem gorszy dzień. - Ja tak mam cały czas, pomysłał. Jednak wolał to przemilczeć. - Powiesz co cię tak wczoraj ugryzło?

- Nie, ja wolę chyba to przemilczeć, wiesz może kiedyś uda nam się o tym porozmawiać, ale teraz myślę, że narobił bym sobie tylko więcej problemów.

- Jak wolisz, ale pamiętaj, zawsze możesz na mnie liczyć, zawsze i wszędzie. Więc jak coś się działo to, po prostu do mnie przyjdź. - Na jego twarzy pojawiła się iskra nadziei, która znikła razem odpowiedzią Harrego.

- Okej, będę pamiętać. - Zapadła niezręczna cisza, a Cedric czując wzrastającą niepewność, wycofał się i zostawił Harrego samego.
I o ile jeszcze wczoraj docenił by to, tak teraz poczuł pustkę. Chciał by Cedric został. Chciał by mu powiedział, że wszystko będzie dobrze. Czuł, że jego słowa i intencje były szczere.
Nie, nie, nie! Czy on właśnie przyznał, się Cedricowi, że jednak coś jest na rzeczy. Okazał słabość... A przecież miał być silny.

______________________________________
Taki na szybciora rozdziałik, mam nadzieję, że się choć trochę podoba i sorki, że nic nie wrzucam 💜

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Mar 10, 2022 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

ZaczarowaniWhere stories live. Discover now