— Och... Wiesz? Chyba coś w tym jest. — Zaśmiał się cicho Wilson. — Niemniej jako dobry gospodarz, powinieneś zapytać gościa, czy nie chce się czegoś napić, albo zjeść.

— Miałem w planach zrobić kawę, chcesz? — zapytał blondyn. — Śniadania jeszcze nie tknę, jest za wcześnie, ale... Co ty tu robisz? Kiedy przyjechałeś i czemu nie uprzedziłeś? Przygotowałbym się jakoś.

Pomimo tego, że Louis zasypał Christophera pytaniami, ten nie przestawał się uśmiechać. Oczywiście początkowo myślał o tym, żeby zadzwonić, ale zrezygnował. Uznał, że niespodzianka będzie o wiele bardziej efektowna i nie pomylił się. Swoją drogą nie widzieli się od kilku miesięcy. Wilson był bowiem na wyjeździe służbowym, gdy Morningstar postanowił, że jednak wróci do Stanów. Oczywiście Chris spodziewał się, że prędzej czy później to nastąpi, ale mimo wszystko chciałby wtedy być przy przyjacielu. W końcu byli dla siebie jak bracia, a kontakt telefoniczny nie był w stanie zastąpić prawdziwego pożegnania. Głownie dlatego nie zająknął się słowem o tym, że przyjedzie. Poza tym potrzebował pomocy, a o tym lepiej było porozmawiać osobiście.

— Spokojnie, spokojnie. Mam rezerwację w hotelu, niczego mi nie brak. Przyjechałem jakieś dwa dni temu, ale chciałem zrobić ci niespodziankę. Swoją drogą... Twoja mina była bezcenna. Zupełnie jakbyś zobaczył ducha — skwitował. — Wiem, że jestem najprzystojniejszym mężczyzną na świecie, ale bez przesady. I choć wolałbym herbatę, to kawa też może być.

— Po prostu spodziewałem się kogoś innego, już sobie tak nie schlebiaj — skarcił przyjaciela Louis. — Miałem wczoraj pewien incydent i byłem pewny, że to Katherine z pretensjami.

— Ach, nasza cudna Katherine... Jeśli coś odwaliłeś to i tak możesz się jej spodziewać, wiesz chyba o tym, prawda?

Wilson doskonale pamiętał starszą siostrę Louisa. Kobieta zapadła w jego pamięci z kilku powodów. Znali się praktycznie od dziecka, ponieważ ich ojcowie robili ze sobą interesy. Niejednokrotnie sobie dokuczali, ale i też jak się zdawało, mieli się ku sobie. Niestety ciemnowłosy mężczyzna, żyjący niczym Casanova, nie był w stanie zaoferować jej stałego związku. Nie byłoby to w jego stylu. Mężczyzna w całym swoim życiu złamał serce niejednej pannie, a Katherine w pewnym sensie stanowiła wyjątek.

— Ja tylko wyłączyłem telefon i lekko się upiłem. Nic poza tym. No i nie odzywałem się przez całą noc, bo byłem zajęty, ale zaraz to naprawię — zapewnił Morningstar.— Przy okazji zaparzę tę kawę.

— Lekko się upiłeś? — zapytał Christopher, kompletnie nie zwracając uwagi na całą resztę wypowiedzi przyjaciela.

— Dokładnie tak — odparł Morningstar.

— Bez powodu? — dopytywał brunet.

— Nie, nie bez powodu. Miałem sprzeczkę z Alexandrą, ale już wszystko się wyjaśniło. Na szczęście. Muszę tylko ją ochrzanić za poranne ucieczki z łóżka. No, chyba że to był sen... To by wiele tłumaczyło. — Zaśmiał się Louis.

Blondyn zaczął przygotowywać dwie kawy, a w tym czasie Wilson zdążył przejść do części kuchennej, gdzie stanął, oparty wygodnie o blat. Przyglądał się przyjacielowi, zastanawiając się, co właściwie miało miejsce wczoraj i jak o to delikatnie zapytać. Morningstar bowiem zawsze ukrywał zdenerwowanie pod uśmiechem, ale tym razem sam powiedział, że jest już w porządku. Zwyciężyła jednak ciekawość i troska. Przyjaciel bruneta bowiem nigdy nie pił bez powodu, chyba że imprezował.

— O co była ta sprzeczka? — dopytywał Chris.

— Jej były dodał ich wspólne zdjęcie na media społecznościowe i napisał, jak bardzo ją kocha. To wyglądało tak jakby wciąż byli razem. Nie mogłem zareagować w inny sposób, ale Alexandra nie odpuściła i przyszła tutaj. Porozmawialiśmy i doszło do czegoś... Została na noc — streścił Louis.

Póki śmierć nas nie rozłączy. Tom IWhere stories live. Discover now