shot 1: "Pokaż mi swoją twarz."

886 61 94
                                    

Tomura pov.

Siedząc przy barze całe dnie to było jedyne zajęcie, które było w miarę dla mnie korzystne. Kurogiri i ja często mamy interesujące konwersacje, wcale nie na temat nowicjuszy. Wcale. Ale tak bez żartów, to właśnie o nich zdarzało się nam rozmawiać najczęściej.

"A więc, Kurogiri... Powiedz szczerze, czy ty naprawdę widzisz w nich potencjał?" Przekrzywiłem głowę na znak zapytania, patrząc na niego zza 'ojca', on tylko westchnął, wycierając kieliszek z kropelek ściekającej wody.

"Sądzę, że im więcej mamy przyległych, tym szybciej nam pójdzie z twoim marzeniem..." Kontynuował swoje poglądy, gdy ja słuchałem uważnie każdego jego słowa. Mam do niego respekt, oraz nie można zaprzeczyć, że jest i zawsze będzie moim najdroższym przyjacielem. Słuchając sam zastanawiałem się nad nowymi krokami i jak je stawiać aby nie postąpić idiotycznie.

Wtedy przyszedł mister fiolecik. O nim gadaliśmy najczęściej, wydawał mi się najciekawszy ze współpracowników szczerze. Chociaż jego głupia gadka o Stainie i o tym, jak chce dopełnić jego ideę...

Chciało mi się tym już rzygać.

"Kurogiri, mógłbyś nas zostawić?"
Dabi poprosił spokojnie, co mnie zdziwiło ale nie okazałem żadnej reakcji. Gdy tylko drzwi się zamknęły, osunąłem się na bar całym ciężarem, zamykając oczy i powoli wydychając powietrze nosem.

"Cześć mopie..." Odsuwając wysokie barowe krzesło, usiadł obok mnie. Posłałem mu mordercze spojrzenie, nie podobało mi się to przezwisko. Przypominało mi przykry okres mojego życia.

"Nie nazywaj mnie tak..." Syknąłem przez zęby sięgając ręką szyi, drapiąc się, nie mając kontroli. Było cicho przez dłuższy czas... Ale dłuższy czas się skończył. Uśmiechnął się ukradkiem kiwając głową. Przejechał językiem po górnych zębach, patrząc na mnie kątem oka.

"Wiesz, mam okropnie dużo pytań a zaledwie jedno potrafię ułożyć w miarę przyzwoite zdanie..." Zaczął gadkę, na pewno nie miał ochoty jej skończyć tak szybko. "Mianowicie chodzi o ciebie... A bardziej specyficznie to o... To." Zdołał ubrać to zdanie w miarę szacunku, kładąc rękę, gładząc nią swoją twarz. Ja tylko westchnąłem, patrząc mu w oczy. Zrobiłem ten sam ruch wokół mojej twarzy.

On kiwnął na tak głową, uśmiechając się ironicznie. O ty kurwo.

"A czy to ważne?" Przerwałem ten nonsens. "Moja twarz, moja ręka, moja sprawa-" Już chciałem się odwrócić z powrotem do baru, żeby się napić czegoś na tyle mocnego, że pójdę spać tu i teraz na podłodze. Ale w działaniu przerwał mi jego głos.

"To na pewno nie jest twoja ręka..."
Wskazał znów na twarz intensywnie zaznaczając słowo 'twoja'. "To było praktycznie kłamstwo. Czy mnie okłamujesz, Tomura?"

Zapytał przybliżając swoją twarz do mojej. Przełknąłem niepewność w moim gardle poczym postanowiłem się wytłumaczyć. "Może i czyjąś kiedyś była. Ale teraz należy do mnie."

Dabi westchnął i znów sprawiał wrażenie, jakby głęboko się zastanawiał. "Ale dlaczego chowasz za nią twarz? Jeżeli nie jesteś taką pizdą, to pokaż mi co tam chowasz."

Oj, zadzierasz nie z tą rangą sukinsynie. Uśmiechnąłem się z nutką ironii patrząc w dół, samoistnie śmiech wymknął mi się z ust. Pokręciłem głową spokojnym tempem.

"Pizdą? Oh wow..." Szybkim ruchem złapałem ręki Dabiego z wskazującym u góry, żeby przypomnieć mu, gdzie jego miejsce. "Masz cięty język, jak na śmiecia twojego pokroju." Uśmiechnąłem się pod przykrywką szeroko. On tylko delikatnie zadrżał na szybką agresję ruchową.

Shigadabi   ~one shots~On viuen les histories. Descobreix ara