Perydot, czyli główna bohaterka w odbiciu lustra,

22 0 0
                                    

Alexis nie wiedziała jaką sukienkę powinna założyć na nadchodzące święto. Dokładnie znała przebieg całej uroczystości, pamiętała treść swojego przemówienia, wiedziała gdzie będą stały kobiety ze swoimi dziećmi. Alexis była nawet świadoma co będzie jedzone w domach tych kobiet. Inaczej było z jej sukienką. Kiedy rozmawiała z bohaterkami tej uroczystości czuła, że w ten sposób jest bardziej świadoma macierzyństwa, a przecież taki był cel święta Lacrimam. Tym razem ona przewodniczyła obrządki,  zatem wszyscy będą na nią patrzeć. Zawsze zajmowała drugorzędna miejsce, ponieważ jedynie pomagała swojej przełożonej Lydzie, która zdjęta chorobą w trakcie ostatniej zimy odeszła na zasłużoną emeryturę. Alexis była pełna podziwu wobec swojej byłej szefowej. To ona nauczyła ją, że praca to coś więcej niż systematyczna dbanie o  włosy maluchów. Lyda  pokazała młodej dziewczynie jak wspierać dzieci w rozwoju, jak towarzyszyć im w pierwszych chwilach życia. Dzięki swojej przełożonej Alexis zyskała świadomość wagi swojej pracy.To co robiło na naszej młodej bohaterce największe wrażenie, to   powołanie swojej szefowej do swojej pracy. Była pracowita, konkretna, a także pełna wigoru. Alexis nauczyła się od niej wszystkiego. Lyda miała zawsze wyszukane stroje. Na codzień ubierała się skromnie, bardziej uniwersalnie.  Gdy wszyscy nosili szare mundurki bez wyrazu, ona szyła sobie oryginalne kolorowe kitle. Co istotne-kostiumy te nie były jaskrawe, tylko konkretne, nienijakie. Kiedy odbywało się Lacrimam, kiedy Lyda była w centrum uwagi- błyszczała jaśniej niż niejedna z gwiazd na niebie. Ona znała sposób na skupienie wzroku wszystkich ludzi w miasteczku. Jej nietuzinkowe kreacje, o których mówiono nawet kilka miesięcy po święcie były sensacjami. Alexis nie zapamiętała żadnej wtopy modowej z jej udziałem. Dziś po raz pierwszy to ona miała zająć jej miejsce i chociaż starała się dorównać swojej poprzedniczce, to nadal nie miała żadnych pomysłów na to jak mogłaby wyglądać tego wieczoru. Spojrzała po raz kolejny do szafy, w której poza kombinezonami, fartuchami do pracy znajdowały się sukienki. Kilka z nich były świadkami święta Lacrimam, gdy pomagała Lydzie w obrządku. Wtedy jej pomoc polegała na noszeniu wody, uspokajaniu dzieci... działania w tle. Była tylko asystentką, a teraz miała zagrać pierwsze skrzypce. Przyjrzała się sukience, w której była na swoim debiucie. Miała kolor apatytu, który powodował, że jej włosy lśniały jeszcze mocniej. Suknia była w kształcie tulipana i sięgała kostek. Została zrobiona ze sztywnego materiału, dlatego nie woda nie spowodowała, że sukienka oklapła. Góra miała wyszyte lilie na dekolcie, które stanowiły prześliczną ozdobę. Alexis po raz pierwszy towarzyszyła Lydzie pod wodospadem, więc zrobiła sobie fryzurę taką jak mentorka-włosy upięte na kształt wianka.Wyglądały jak matka z córką. To wspomnienie wyrwało Alexis z zamyślenia i zdała sobie sprawę, że siedzi w kucki.

-Eh... to bez sensu..-szepnęła, odwróciła się i spojrzała w lustro. Siedziała skulona jak mały ptaszek. Włosy miała związane w warkocze i spięte w kok. Nie lubiła tej fryzury, bo bardzo obciążała jej szyję. Zresztą w tym momencie nic jej się nie podobało. Wszystko było okropne i patrzyło na nią nieprzyjaźnie. Chciałaby,chociaż wiedzieć w co nie powinna się ubierać. Lyda znała temat i zasady od podszewki, ale jej tu nie było... Spojrzała ponownie i równie  niechętnie wgłąb szafy.

W kolejnym roku założyła na Lacrimam sukienkę niewygodną, bardzo przylegającą. W dodatku była wykonana z weluru. Jedyne co ratowało kreację to brawa, ponieważ miała ona kolor  korundu. Alexis wzdrygnęła się na samą wspomnienie tego, jak prawie wywróciła się idąc  w stronę Lydy. Jej szefowa uśmiechnęła sie prawie niezauważalnie,tak,że nikt nie zwrócił na ten grymas uwagi.  Alexis jednak wiedziała swoje, bowiem zauważyła kpinę w jej oczach. Teraz nawet, gdy stała sama w swojej sypialni poczuła, że policzki czerwienią się jej z wstydu. Minęło tyle lat od tego potknięcia, a ona płoszyła się jak mały dzieciak! Pomimo tego, że sukienka z weluru była najmniej wygodna, to nie zasłużyła na miano najbrzydszej kiecki. Bezkonkurencyjna okazała się w tej dyscyplinie kreacja z roku kolejnego. Taftowa sukienka w bezę a kolorze amazonitu była obrzydliwa, źle skrojona i powodowała, że Alexis czuła się w niej nieproporcjonalna.  Góra została z dziwnego powodu zabudowana, więc Alexis miała na sobie coś co przypominało wyciągnięty golf zszyty w odpowiednich miejscach, aby pretendować na sukienkę na uroczystość. Fuj! Zastanawiacie się pewnie teraz skąd Alexis brała swoje kreacje. Stroje te były darami od wioski. Nie należało więc oficjalnie na nie narzekać. Sukienka z poprzedniego roku była jej ulubioną, nad którą Alexis nigdy nie ubolewała, a wręcz uwielbiała. Rok temu jej sukienka była w kolorze kwarcu. Delikatna jak obłoczek, bo uszyta z  tiulu. Kiecka była w kształcie małego coulumbusa, sięgała kolan. Alexis była w niej zakochana, bo kreacja ta przedstawiała idealnie jej wrażliwość. Dziewczyna zrobiła sobie na głowie śliczną koronę i wplotła w nią stokrotki. Alexis czuła sie wtedy najpiękniej na świecie. Dziś nie miała w sobie połowy tej pewności siebie. 

Smutna prawda kłuła w oczy: nie miała sukienki, ani nawet pomysłu. Będzie prowadzić święto Lacrimam, a czuje się jak w trakcie pierwszego dnia studiów-kompletnie nie przygotowana. Wtedy poznała swojego przyjaciela- Darah i jakoś się wszystko ułożyło, ale czy i tym razem los ześle jej pomoc? Może sama znajdzie rozwiązanie? 

Usiadła na łóżku i wzięła do ręki kartki papieru z planem całego święta, jej przemówieniem, wszystkimi niezbędnymi szczegółami poza jednym- jej sukienką. Na początku będzie na szczycie  przemawiać, a na dole będą czekać na nią dzieci urodzone w ostatnim roku razem z matkami. Zejdzie po kamiennych schodach do nich i zacznie. się pierwsza kąpiel dzieci i ich matek.  Święto Lacrimam- czas celebracji macierzyństwa. Bardzo istotna uroczystość dla każdego mieszkańca naszej wioski. 

Alexis spojrzała w stronę swojej szafy. Drzwiczki skrzypnęły pod wpływem wiatru, który wiał od strony gaiku. Wstała i podeszła do okna. Las szumiał dosyć głośno, jakby donośnie rozmawiali o jej niepewności. Szum drzew przypomniał jej szemrzący strumyk i głos Berrie. Ona miała dla niej konkretną propozycję. Alexis bała się z niej skorzystać. Pod wpływem zrezygnowania ugięły się pod nią kolana. Głośno westchnęła. Podniosła się, spojrzała się w lustro i powiedziała do siebie:

-Przegrałaś. Czas się do tego przyznać- podeszła do telefonu w drugim pokoju. Wybrała numer i czekała. Pierwszy sygnał. ,,Po co ja to robię?Ona będzie wściekła, gdy się dowie!"Drugi sygnał. ,,A może się rozłączę? Może powinnam ubrać się w to, w czym byłam w zeszłym roku?"Trzeci sygnał. ,,Zaraz się rozłączę!" I wtedy Berrie odebrała.

-Tak, tak. Tak. Nie, Berrie!Ah no dobra. Ale...Ahh- i tak mówiła i mówiła nieskładnie do telefonu, aż do jednego istotnego słowa, które padło na koniec tej dziwnej rozmowy.- Perydot? Dobrze, niech i będzie perydot.


PerukarzWhere stories live. Discover now