Kolejny rok

11.5K 650 1K
                                    

Jak zwykle głodny Peter i uschnięty z tęsknoty, za swoją Lily, James zostawili nas samych w przedziale. Wpatrywałem się w wysokie pasmo górskie rozciągające się za oknem. Od pieprzonych czterech lat chłopak siedzący obok mnie zawraca mi w głowie. Powinienem już dawno mu to powiedziec ale boję się jak zareaguje. Nie chcę go stracić.

-Dlaczego nie powiedziałeś nam wcześniej? Pomoglibyśmy ci.- przekonywałem zawstydzonego chłopaka.

-Ja-ja. Wy nie mieliście się dowiedzieć. To niebezpieczne.

-Możliwe, ale niebezpieczeństwo to moje drugie imię- uderzył mnie lekko w klatkę piersiową na co się uśmiechnąłem. Nigdy bym nie przypuszczał, że ten mały, uroczy chłopiec każdej pełni zamienia się w krwiorzerczą bestię, ale to nie ma znaczenia, jest tym samym Remusem, którego poznałem tamtego dnia.- Dotwarzy ci z tą blizną.- odwrócił wzrok.

-Dziękuję, że się odemnie nie odwróciliście.

-Bylibyśmy głupi.- i po chwili ciszy dodałem- Peter jest ale..

-Hej- krzyknął pulchny, niski chłopiec. Roześmialiśmy się.- Juz pora obiadu chodźmy- pobiegł w stronę drzwi. Jak on w ogóle moze biegać? Pochyliłem się szybko nad Remusem i wyszeptałem:

-Nie pozwolę cię skrzywdzić.- i ruszylismy na posiłek.

-Syriuszu, czemu ostatnio zachowujesz się tak dziwnie? Prawie nic nie mówisz.-  ponieważ zdałem sobie sprawę jak trudno jest mi wytrzymać w twojej obecności. Minęło tyle czasu a ty widzisz we mnie tylko przyjaciela.- gdybym cie nie znał pomyślałbym ze się zakochałeś.- zakochalem się, zakochałem się w twoich oczach, w twojej bliznie przecinającej policzek, w twoich miękkich, gęstych włosach, w twoich różowych ustach oczami wyobraźni widziałem jak idealnie pasują do moich.

-Wszystko w porządku po prostu jestem zmęczony- odpowiedziałem, ale nawet na niego nie spojrzałem bojąc się, że mogę utonąć w jego, mieniących się niczym szmaragt, oczach. Położył mi dłoń na ramieniu na co momentalnie się spiąłem.

-Wiesz że możesz mi wszystko powiedzieć. Jesteśmy przyjaciółmi, pamiętaj.- ja pamiętam ale ty mógłbyś zapomnieć. Skinąłem mu głową. W tym momencie do przedziału wróciła dwójka moich przyjaciół. Peter miał ręce pełne najróżniejszych słodyczy, za to James miał na policzku czerwony ślad. Chyba nie za dobrze poszła mu rozmowa z dziewczyną.

-James co się stało?- spytał przejęty Lunatyk.

-Nic takiego. Po prostu Lily nie miała ochoty na żarty.- nie słuchając ich rozmowy wstałem i wychodząc rzuciłem ciche idę zapalić.

~~~

Siedzieliśmy w Wielkiej Sali, nowi uczniowie zostali już przydzieleni do domów. Zajadałem się właśnie kurczakiem, gdy zauważyłem, że Dorcas wpatruje się w Remusa. W mojego Remusa. Momentalnie zrobiło mi się gorąco, agresywnie wbiłem widelec w posiłek:

-Wszszystko w porzątku łapo? Jesteś cały czerwony.- nic nie odpowiedziałem tylko wpatrywałem się z wsciekłością w dziewczynę. Nie odbierze mi go. Nie pozwolę. Prędzej zginę niż go oddam.

Po uczcie wszyscy, z wyjątkiem mnie, udali się prosto do dormitoriów. Ja chciałem trochę pochodzić i pomyśleć. Błądziłem po ciemnych korytarzach wsłuchując się w moje kroki. Nie wiem ile tak chodziłem, ale w końcu postanowiłem wrócić. Byłem już pod portretem grubej damy gdy ktoś dotknął mojego ramienia. Odwróciłem się i zobaczyłem znienawidzoną przezemnie dziewczynę. Już chciałem coś powiedzieć gdy zapytała:

-Czy Remus jest wolny?

-Nie szybki.- odwróciłem się z powrotem do portretu chcąc wejść do dormitorium.

-Ale czy ma dziewczynę?- przyszedł mi do głowy plan jak raz na zawsze pozbyć się jej z życia Lunatyka.

-Tak w wakacje sobie kogoś znalazł- nie czekając na jej odpowiedź powiedziałem hasło i pobiegłem do pokoju. Uśmiechnięty od ucha do ucha otworzyłem drzwi do pomieszczenia.

-Widzę, że komuś wrócił dobry humor- stwierdził także uśmiechnięty James. Pokiwałem mu głową i skoczyłem na swoje łóżko.- Łapo idź się wykąp, okropnie śmierdzisz- rzuciłem mu w twarz poduszką i
poszedłem spać. Dobranoc Luniaczku.

Ten Jedyny || WolfstarWhere stories live. Discover now