2 (na zdjęciu: Leach i Sefu)

172 2 2
                                    

Na Lwią Skałę zdążyli już wrócić król i królowa. Przez ten czas Asha wygłaszała przed Kodą swój monolog na temat bycia królową. Lewek nie był tym specjalnie zainteresowany i udając przed siostrą, że słucha, starał się złapać motyla, który mu ciągle uciekał. KOVU🎩: Cześć dzieci! Byłyście grzeczne? KODA 🐾: Tata! -krzyknął książę podbiegając do ojca i zetknął się z nim pyskiem. ASHA🐍: Witaj ojcze! Wiesz czego się już nauczyłam? Cały dzień ćwiczyłam przemowę do poddanych. W końcu kiedyś będę musiała ją wygłosić przed królestwem. KOVU🎩: To świetnie, ale nie rozumiem skarbie o czym ty mówisz.       KODA🐾: No o tym, że w krótce zostanie królową. Moim zdaniem mógłbyś mianować ją już dziś.                  KOVU🎩: Słucham?                           ASHA🐍: Szkoda, że nie słyszałeś mojego przemówienia.              KODA🐾: To prawda. Było na prawdę świetne.                                           KOVU🎩: W takim razie jestem z ciebie bardzo dumny, ale... ASHA🐍: Ale co?                                       Nagle na Lwią Skalę weszła Kiara.              KIARA❤️: Ale to, że Koda jest następcą tronu.            W tym momencie zapadła głucha cisza. Ani Asha, ani Koda nie byli w stanie wydusić z siebie żadnego słowa. Totalnie ich zatkało.                                 ASHA🐍 i KODA🐾: Że co?!         KOVU🎩: Nie tak to im miałem       zamiar powiedzieć.                                                     

                                                     

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

W tym czasie Leahna dalej była we wnętrzu baobabu. Leciała w dół i myślała, że to już koniec, lecz usłyszała czyiś głos. SEFU🦴: A co to za miodowy promyczek? Leah otworzyła oczy i ujrzała nad swoją głową kremowy pysk. Był to lew ze dwa razy od niej większy i silniejszy. Był bardzo przystojny tyle, że dobiegał od niego nieprzyjemny zapach. LEAHNA⭐️: Czy ja już umarłam? Gdzie my jesteśmy? SEFU🦴: Eeeem...w baobabie? -odpowiedział z kpiącym uśmieszkiem lew -A ty, nie wiem dlaczego, leżysz na ziemi.                                                               LEAHNA⭐️: Co? To ja żyję? Jak to możliwe?                                                     SEFU🦴: Drzewo na czubku było spróchniałe, więc podejrzewam, że wpadłaś do jego wnętrza, ale zaraz po tym była dziupla, która cię uratowała i w której się obecnie znajdujemy. To dzięki niej nie spadłaś na sam dół. W sumie to prawie w ogóle nie spadłaś.    A tak przy okazji, to jestem Sefu.       LEACHNA⭐️: Leach. Ty lubisz mieć rację co? W takim razie pewnie masz pomysł jak możemy się stąd wydostać?   SEFU🦴: Nooo... Ja wszedłem po tych gałęziach baobabu- wskazał na gałęzie drzewa na zewnątrz, rozchodzące się i układające się podobnie do schodów.   SEFU🦴: Możemy spróbować po nich zejść. Chodź! LEAHNA⭐️: Ale... SEFU🦴: Co się stało? LEAHNA⭐️: Wtedy będziemy musieli wejść na Złą Ziemię -powiedziała niepewnie.             SEFU🦴: No a myślisz, że niby jak ja się tu dostałem? Nie przesadzaj. Nigdzie nie widziałem hien, szakali czy wyrzutków. Dawno wyginęły. LEAHNA⭐️: No dobra... Ał! -jęknęła z bólu starając się wstać. SEFU🦴: Wszystko dobrze?
LEAHNA⭐️: Nie jestem pewna, chyba skręciłam kostkę w łapie. SEFU🦴: Oł... No to mamy problem. Tymczasem na Lwią Skałę zdążyła już przybiec Mala. Przed nią przyszedł jej przyrodni brat, Adolfo, żeby pogratulować Kodzie korony. Biegnąc, Malania niechcący wpadła na Ashę, która nie wyglądała na zadowoloną.        ASHA🐍: Lepiej uważaj gdzie łazisz! -prychnęła na nią i odeszła.                      MALANIA🍇: O co jej chodzi? ADOLFO🥇: O nic. Po prostu nie może się pogodzić z tym, że nie będzie władczynią.                                                  MALANIA🍇: Jak to? W takim razie kto jest zastępcą tronu? ADOLFO🥇: A co Ci najbardziej  przypomina lwie łajno z koloru?- zakpił z księcia lewek. Przez specyficzne poczucie humoru nie był zbyt lubiany na Lwiej Ziemi. Akceptował go tylko Koda i Mala.                                                   MALANIA🍇: Ad nie przesadzaj. To nie było miłe.                                  KODA🐾: Spoko, wiem że to tylko żart.                                                                MALANIA🍇: Czy to znaczy, że to ty jesteś prawowitym królem? Gratulacje! KODA🐾: Dzięki Mala, ale tak na prawdę nie wiem czy chcę nim być... Nie potrafiłbym przemówić do poddanych, a co dopiero nimi rządzić. To nie dla mnie, a teraz przez to wszystko moja siostra nie chce się do mnie odzywać.                                          ADOLFO🥇: A co się przejmujesz panną mądralińską? Na pewno nie będziesz aż tak koszmarny jak ona.          ASHA🐍: Słyszałam to! -z daleka dobiegł głos Ashy.                                    MALANIĄ🍇: Jestem pewna, że będziesz świetny, ale teraz chcę  koniecznie znaleźć królową. Muszę jej coś powiedzieć. Leah i Sefu cały czas siedzieli we wnętrzu drzewa. LEAHNA⭐️: A wiesz co? W wydostaniu się stąd nie może mi przeszkodzić jakiś głupi ból łapy. Ruszajmy.                            SEFU🦴: Jesteś tego pewna? Wyglądasz na słabą, a ścieżka na dół jest stroma.                                                      LEACHNA⭐️: Poradzę sobie. Chodź.   SEFU🦴: No dobra. Skoro tak uważasz...-odparł lew i zaczął powoli schodzić po gałęziach baobabu. Za nim kulała Leach. Nagle obydwoje usłyszeli dziwny coś dziwnego.                                  LEACHNA⭐️: Co to za dźwięk? O nie! -krzyknęła. Gałąź się urwała i Leachna runęła w dół.                        LEACHNA⭐️: Sefuuuuuuuuuu!            Nagle Leachna poczuła, że spadła na  coś miękkiego. Otworzyła oczy i ujrzała swojego wujka, Kiona, przywódcę Lwiej Straży.                                           KION🔥: Leach? Wszystko w porządku?                                                      LEACHNA⭐️- Wszystko gra, ale skąd ty...                                                          KION🔥- To dzięki Malanii. Szybko przybiegła do mnie i opowiedziała co zaszło.                                 Po tych słowach podbiegła do nich Mala.                                                               MALANIA🍇: Nie ma za co. A ja ci mówiłam, żebyś nie wchodziła na ten baobab, ale ty jak zwykle swoje.              LEACH⭐️: To było świetne! Adrenalina i w ogóle.                                  MALANIA🍇: Czyli mam rozumieć, że nie żałujesz swojego wybryku.               LEACHNA⭐️:Ani trochę. Poza tym zawarłam nowe znajomości -wskazała nosem na schodzącego z drzewa Sefu. LEACHNA⭐️: Mala, to jest Sefu, którego spotkałam w dziupli do której wpadłam. Sefu, to moja przyjaciółka Malania. MALANIA🍇: Rodzice cię nie nauczyli, że nie rozmawia się z nieznajomymi, a w szczególności tymi ze Złej Ziemi?LEACHNA⭐️: Nie przejmuj się nią -powiedziała do Sefu-Ona czasami może wydawać się trochę strachliwa. MALANIA🍇: Słucham?                      Sefu ujrzał Kiona wychodzącego z krzaków. SEFU🦴: Tata? Co ty tu robisz? KION🔥: Nie młodzieńcze, raczej co ty tu robisz? Wiesz, że lwy w twoim wieku nie powinny przekraczać granicy Lwiej Ziemi?                                                            SEFU🦴: Jestem już prawie dorosły!     KION🔥: Widzę, że już poznałeś księżniczkę Leachnę-zmienił temat. SEFU🦴: Księżniczkę? To znaczy, że jesteśmy... KION🔥: Tak, jesteście kuzynami. SEFU🦴 i  LEACHNA⭐️: Kuzynami? -spojrzeli na siebie i uśmiechnęli się.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 23, 2020 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Król lew 4: Czas KiaryWhere stories live. Discover now