Rozdział 1

52 3 10
                                    

Słoneczny dzień w Vernazza. Zbiegam boso po kamiennych schodach do ogrodu. Wiosna we Włoszech zaczyna się w tym roku wyjątkowo pięknie i ciepło. Moja biała, lniana sukienka faluje wskutek lekkich podmuchów wiatru. Stopy pokrywają mi się rosą, tęskniłam za tym uczuciem. Jak dobrze, że już wiosna. Ruszam w stronę najbliższego drzewa pomarańczy, by zebrać jego dojrzałe owoce. Mamma jak zwykle przyrządzi z nich świeży sok na śniadanie.

            Dzisiaj wyjątkowo mi się spieszy. Jakiś czas temu wygrałam konkurs operowy, w którym nagrodą było spotkanie i koncert jakiejś tajemniczej, brytyjskiej gwiazdy. Nie mam pojęcia, kim jest ten człowiek, ale jestem bardzo podekscytowana perspektywą wieczoru w Rzymie. Pomimo mojego wieku rodzice nieczęsto pozwalają mi wyjeżdżać z naszego małego miasteczka. Moja amica* przeprowadziła się do Rzymu kilka lat temu, ale jeszcze nie miałam okazji jej odwiedzić. Ten fakt i wygrana w konkursie ostatecznie przekonały  moich rodziców.

            Jem śniadanie w pośpiechu, z czego mamma nie jest zadowolona. Wie, że mam mało czasu, ale mimo to każe mi pozmywać gliniane naczynia. Biegnę do swojego pokoju, aby poszukać odpowiedniej stylizacji na jutrzejszy wieczór. Otwieram drewnianą szafę i z niezadowoleniem zaczynam przeglądać wiszące na wieszakach ubrania. Moje obawy w pełni się sprawdzają i nie znajduję niczego odpowiedniego. Zazwyczaj ubieram się skromnie, by ludzie w naszej mieścinie nie plotkowali, ale Rzym to duże miasto, stolica. Postanawiam poprosić moją starszą siostrę o pomoc. Wchodzę do jej pokoju. Moja siostra siedzi na łóżku i czyta jakiś modowy magazyn.

            Chiara zdecydowanie różni się od reszty rodzeństwa. W przeciwieństwie do nas jest wysoką blondynką marzącą, by osiągnąć coś więcej, niż pozostali mieszkańcy Vernazzy i zaistnieć w świecie mody. Czasami zazdroszczę jej tej pewności siebie i odwagi w dążeniu do celu.

Siostra ma oczywiście tego, czego mi potrzeba. Od razu wybiera dla mnie długą, obcisłą, oliwkową sukienkę w stylu z vintage z marszczeniami. Patrzę na siebie w lustrze i nie mogę uwierzyć w to, co widzę. Sukienka idealnie podkreśla moją figurę, której nawet nie byłam świadoma. Pasuje do moich ciemnobrązowych, długich, kręconych włosów i nie najbledszej karnacji. Jestem zachwycona. Z powrotem zakładam moje ubrania, żeby rodzice nie zobaczyli mnie w takim stanie. Podekscytowana wracam do mojego pokoju, by spakować rzeczy potrzebne mi na 3-dniowy wyjazd. Z uśmiechem na twarzy pakuję moją sukienkę na dno torby.

Kolejna godzina trochę mi się dłuży, ale w końcu nastaje czas pożegnania z rodziną. Obcałowanie wszystkich zajmuje mi sporo czasu, ponieważ mam piątkę rodzeństwa, a rodzina jest dla mnie bardzo ważna. Pomimo ekscytacji niełatwo mi się z nimi rozstać.

Papà odwozi mnie na dworzec kolejowy w miasteczku obok. Kupuję bilet i 15 minut później macham mu na pożegnanie przez uchylone okno pociągu. Mam przeczucie, że to będzie niezapomniany weekend.


*Przyjaciółka

Catch me when I'm falling //H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz