Niepamięć: Rozdział Jedenasty

Start from the beginning
                                    

Przypomnisz sobie moje słowa, gdy już będzie za późno – rzekła poprzedniego dnia, odwracając się do przyjaciela ogonem, nawet nie odwróciwszy się, by sprawdzić, czy się tym przejął. A słowa te trafiły do Jaskółczej Łapy, owszem. Może jedynie nie w taki sposób w jaki kotka sobie życzyła, bo zamiast odwrócić się nagle od brata, medyk zaczął się zastanawiać czy Paprociowa Łapa jest zazdrosna i czy nie zaczął jej poświęcać za mało czasu o kiedy postanowił, że pomoże Cienistej Łapie.

Przez chwilę zastanawiał się czy powinien poszukać brata, czy raczej spróbować porozmawiać z Paprociową Łapą, ale ostatecznie zdecydował się na odszukanie Roziskrzonej Skóry, w nadziei, że kocur pozwoli mu trochę ze sobą pobyć i nie jest specjalnie zajęty. Przypomniało mu się jak Ziołowy Nos mówił, że powinni być dla siebie oparciem, gdy jeden z nich zostanie przywódcą, a drugi medykiem (mimo wszystko w oba warianty Jaskółcza Łapa wątpił), więc wypadałoby trochę zadbać o tę relację. Ruszył pewnym krokiem w kierunku żłobka, będąc pewnym, że jeśli nie znajdzie zastępcy, to przynajmniej Ostry Kieł mu powie, gdzie powinien go szukać. Już ruszył w stronę plątaniny krzaków tworzącą ścianę legowiska matek i kociąt, gdy jego uwaga zwróciła się w stronę leżącego nieopodal wyjścia z obozu białego, kulistego kwiatu, który mimo stosunkowo ciepłych promieni słonecznych był pokryty szronem. Nagle jego ciało przeszedł specyficzny dreszcz, który zmusił go do napięcia mięśni i przez który jego oczy zaszły mgłą. Pokręcił gwałtownie głową, zmuszając się do spojrzenia na kwiatek jeszcze raz i zignorowania dziwnego uczucia, ale im dłużej wpatrywał się w migotliwe płatki, tym bardziej stawał się otumaniony, więc w końcu odpuścił. Po chwili zrozumiał, że tajemnicze zjawisko było znakiem, który dał mu Klan Gwiazdy, więc spojrzał w niebo, dziękując zań w myślach i obiecując, że się nad nim zastanowi. Na razie jednak czuł, że potrzebuje pomocy mentora, więc pobiegł po niego, o mało nie wpadając pod nogi Leśnej Nadziei i Mchowemu Futru, nie zauważywszy ich.

– Ziołowy Nosie! – wykrzyknął z napięciem. – Chodź szybko!

Medyk uniósł nań zaniepokojone spojrzenie, ale Jaskółcza Łapa już zdążył czmychnąć z powrotem na zewnątrz, stając przy kwiatku i wlepić wyczekujące spojrzenie w wejście do medycznego legowiska. Rudzielec pospieszył się i już po chwili patrzył z niezrozumieniem na swojego ucznia.

– Patrz, znalazłem... – zamilkł. Uświadomił sobie, że kwiatek już zniknął, nie pozostawiając po sobie nawet śladu. Zgarbił się z westchnieniem i spojrzał na Ziołowego Medyka, nie kryjąc skrępowania. – Znalazłem znak od Klanu Gwiazdy. Był tu dosłownie chwilę temu, przysięgam ci. I wydaje mi się, że był ważny, więc chciałem ci go pokazać, bo może zauważyłbyś coś, co mi umknęło.

Biało-rudy mruknął z zastanowieniem, marszcząc brwi w specyficzny sposób, po czym spojrzał na ucznia, chcąc podać mu rozwiązanie tego specyficznego problemu.

– Wydaje mi się, że Gwiezdni pokazali znak jedynie tobie i nie chcieli, aby widział go ktokolwiek inny albo uważają, że dasz sobie radę sam z rozszyfrowaniem jego znaczenia. W zasadzie to jedno łączy się z drugim... – Westchnął, będąc zmęczonym własną niewiedzą. – Nie wiem, mały.

– Na razie spróbuję się nad tym zastanowić sam, masz rację – miauknął, nagle nabierając pewności siebie i uśmiechając się lekko. – Poproszę cię o pomoc, gdy nie będę dawał sobie rady. A gdy już się dowiem, co Gwiezdni chcieli powiedzieć, przekażę to tobie i Roziskrzonej Skórze.

Ziołowy Nos po chwili łagodnie odwzajemnił uśmiech, będąc zadowolonym z decyzji ucznia (i z tego, że była to jego zdaniem dobra decyzja!) i po chwili zakomunikował, że idzie poszukać maku, bo ostatnio miał problemy ze snem. Ta informacja nieco zaniepokoiła Jaskółczą Łapę. Jego mentor nie należał do młodzieńców, ale nie był znów tak bardzo stary, by chorować, a tymczasem miał w zwyczaju gorzej się czuć nieco zbyt często niźli to wypadało. Czy mogło to zależeć od tego, że kocur był odpowiedzialny za zbyt wiele rzeczy, a stres, który regularnie powodował Krępa Gwiazda jeszcze wszystko pogarszał? Momentalnie pożałował tego, że angażował mentora w każdy swój problem, to na pewno mu nie pomagało, a jeszcze pogarszało sprawę. Poza tym miał już dwanaście księżyców, powinien zachowywać się doroślej. Obiecał sobie, że następnym razem będzie sam rozwiązywał swoje problemy zamiast męczyć nimi mentora. Na razie jednak postanowił wrócić do legowiska, by w spokoju przemyśleć to, co chciał mu przekazać Klan Gwiazdy.

NiezapominajkaWhere stories live. Discover now