8. Mdlejąca kobieta w ramionach

3K 223 38
                                    

— Jak miło cię widzieć Rosalindo i widzę, że Jaskier też postanowił przyjść — pani Zabini zmierzyła go nieprzychylnym wzrokiem.

— Melenia! W ogóle się nie zmieniłaś — wyszczerzył się. Kobieta prychnęła odsuwając się tym samym pozwalając im przejść w drzwiach.

— Drogi bracie, proszę nie mów mi, że z nią też miałeś romans — wyszeptała Rosalinda kiedy znaleźli się wystarczająco daleko od pani Zabini. Mężczyzna uśmiechnął się i pokiwał głową tym samym jeszcze bardziej ją załamując.

—  Zapewne będzie tutaj jeszcze kilka moich...

— Ex? — Podsunęła mu zdegustowana.

— Powiedzmy — pstryknął palcami, a ich peleryny zniknęły. — Wyglądasz olśniewająco.

— Wiem — uniosła dumnie podbródek. — Ale nie umiem oddychać — powiedziała ciszej.

— Nie narzekaj, licz się to, że dobrze wyglądasz — odpowiedział jej równie cicho.

— Rosalindo, cóż za piękna suknia — rodzeństwo podskoczyło na dźwięk głosu Lucjusza. — Nie wiedziałem, że masz taką talię osy — dodał żartobliwie, a jego żona szturchnęła go w bok.

— Witajcie — Narcyza uścisnęła lekko szatynkę. Właściwie, to tylko tyle wystarczyło by kobiecie zrobiło się duszno, a wszystko przez zawiązany gorset i mocne perfumy pani Malfoy. — Roso, moja kochana wyglądasz strasznie blado. Wszystko dobrze?

— Właściwie to...

— Tak, Rosalinda czuję się wspaniale — przerwał Jaskier. — Potem wam wytłumaczę, a teraz powiedzcie — pochylił się w ich stronę. — Jest tutaj?

— Cudem udało mi się go zaciągnąć — platyn wskazał na Severusa Snape'a, który rozmawiał z gospodarzami przy wejściu.

Serce Rosalindy zatrzepotało radośnie, a jej samej zrobiło się niezwykle gorąco. W końcu mało kiedy widzi się go w garniturze. Ostatni raz widziała go tak ubranego na ślubie Narcyzy i Lucjusza. Niestety, nie był skory do tańca. Miała nadzieję, że tym razem będzie inaczej.

— Może wejdziemy, a nie stoimy jak te kołki — zaproponowała pani Malfoy obserwując z małym uśmiechem zachowanie Rosalindy.

— Racja — przyznała jej i oderwała wzrok od Severusa. 

Obie nie czekając na mężczyzn weszły do ogromnej sali balowej. Motywem przewodnim była jesień. Zaproszeni również mieli się do tego przystosować. Narcyza na przykład, miała suknię w kolorze miedzi. Jej mąż miał w tym samym kolorze wstążkę, którą miał związane włosy. Oboje prezentowali się dosyć dostojnie, jednak wszyscy zebrani tutaj goście również nie odstawali przy nich.

— Melania i jej mąż postarali się w tym roku — zachwyciła się Narcyza oglądając salę. Szatynka musiała jej przyznać rację. Państwo Zabini robili jedne z lepszych bali. Ona sama nigdy nie organizowała takich spotkań. Z jednego prostego powodu. Nie umiała. Jej brat może był w tym lepszy, ale jej nie wychodziły takie rzeczy.

Usiadły przy okrągłym stoliku z pięcioma miejscami. Do ich stołu podszedł schludnie ubrany skrzat i pstryknął palcami, a w ich kieliszkach pojawiło się czerwone wino. Kobieta od razu chwyciła szkło i upiła trochę. Szybko jednak dopiła alkohol do końca. Tego wieczoru najprawdopodobniej musiała wyznać swoje uczucia Severusowi, a na pewno nie uda jej się to na trzeźwo.

— Tutaj jesteście — uśmiechnięty Lucjusz pocałował w policzek Narcyzę. — Jaskier dostał już dwa razy z liścia — spojrzał w stronę szatynki.

Husband Right Now • S. Snape ✔Kde žijí příběhy. Začni objevovat