02

1K 46 4
                                    

>skip time>

Ustawiliśmy się przed autokarem ,ostatni przystanek~LAS VEGAS, Trent zaczął wyczytywać nazwiska i pokolei wsiadaliśmy do autokaru.
Usiadłam obok Jaden'a a za nami Cynthia z Chase'm.
Gdy tylko ruszyliśmy oparłam się o brunet i odpłynęłam do krainy Morfeusza.

***        ***
- Nie wiem nie mam z tym nic wspólnego- powiedział głośno Jaden ,a ja w tym momencie się ocknęłam. Nie mogłam się ruszyć, a Jaden rozmawiał z jakimiś ciemnoskórymi mężczyznami. W pewnem momencie jeden z nich zaczą bić Jaden'a ,a on się nie bronił. Stał i przyjmował każdy cios. Krew lała mu się po twarzy ,a ja nie mogłam nic zrobić. Nie mogłam się nawet odezwać,krzyknąć... nic, kąpletnie nic. Zaczęłam płakać i patrzyłam jak Jaden leży na podłodze, a ciemnoskóry mężczyzna próbuje go uśmiercić. Wolałabym żeby to mnie robiono krzywdę, nie jemu. W pewnym momencie uświadomiłam sobie, że zaczynam się w nim zakochiwać. I w tej samej chwili usłyszałam huk, który zabrał Jadena.

***       ***
Obudziłam się i od razu złapałam śpiącego chłopaka za dłoń. Łzy spływały mi bezwładnie po policzkach strumieniami.
Ścisnęłam mocniej dłoń osiemnastolatka i pocałowałam go w czoło. W tym momencie stało się coś czego nigdy nie zapomnę.
-Kocham cię- powiedział brunet rozchylając oczy- a to że ciebie poznałem to fart, i to ogromny.
-Uśmiechnęłam się,ale tego nie zauważył. Położyłam głowę na jego ramieniu
-Też cie kocham Jaden- zamknęłam oczy i znów odpłynęłam.

-Ej, młoda- usłyszałam że ktoś próbuje mnie obudzić.
-Co?
-Jesteśmy w Dallas,wstawaj bo wysiadamy.
-Już?- zapytałam zdziwiona na co chłopak się uśmiechnął
-No, trochę sobie pospałaś- odgarnął mi włosy za ucho ,i poklepał leciutko po policzku.- Wstawaj,wychodzimy. Nie będę cię wynosił.

Wszyscy zebraliśmy się w portierni w hotelu. Dostaliśmy kluczyki i poszliśmy do pokoi w tych samych grupkach w których byliśmy na początku. Ja byłam z Jadenem, Cynthią i Chasem, ale i tak zawsze cała reszta siedziała u nas.

Weszliśmy do pokoju i zaczęliśmy się rozglądać. Jaden rzucił się na największe łóżko.
-Jest moje!-krzykną brunet,a ja popatrzyłam na niego i uniosłam w górę prawą brew.
-Twoje? Chyba śnisz ,ja je chciałam.- powiedziałam udając obrażoną.
-Byłem pierwszy.- chłopak powiedział i pociągnął mnie za rękę. Po chwili leżeliśmy obok siebie patrząc sobie w oczy- Możesz spać ze mną.
-Marzę o tym- powiedziałam ironicznie i podniosłam się do pozycji siedzącej.
-To był sarkazm?- zapytał
-Częściowo- zaśmiałam się i podeszłam do Cyni.

Usłyszeliśmy jak ktoś pociągną za klamkę. Był to Trent.
-Słuchajcie, Sam ma dziś urodziny i pomyślałem że zrobimy mu taką małą niespodziankę. Już jest wszystko ogarnięte,ale prosiłbym was żebyście się jakoś ładnie ubrali bo potem wyjdziemy gdzieś na miasto.- poinformował nas i wyszedł z pokoju.

skip time>>>
-Boże wyglądasz tak idealnie- powiedział,a w zasadzie wykrzyknął Jaden.
- Ja zawsze wyglądam idealnie- zaśmiałam się
-Tak zwany „nieład artystyczny"- dodał Chase
-Dokładnie- powiedziałam w strone Jadena, a ten podszedł do mnie i złapał w talii.
-Jesteś moim ideałem, zawsze i wszędzie- powiedział szeptem,a mnie przeszły ciarki po całym ciele.
Uśmiechnęłam się na co chłopak położył mi dłoń na policzku i cmoknął w usta.
-Vi chodź na chwile!- krzyknęła Cynthia z łazienki, a chłopak uśmiechnął się i podszedł do Chase'a.
- No. Co chciałaś?- powiedziałam wchodząc do łazienki,na co Cynthia zamknęła za mną drzwi.
-Jaden nigdy tak na nikogo nie patrzył... Jesteście razem?- zapytała dziewczyna
-Nie, nie jesteśmy razem.
-Ale coś do niego czujesz, bo on do ciebie napewno-ciągnęła Cynthia
-Nie wiem, bardzo go lubie i jest najcudowniejszym chłopakiem jakiego poznałam, ale nie wiem czy coś jest między nami.- powiedziałam lekko zakłopotana
-Przecież kręcicie ze sobą już miesiąc, przez cały wyjazd
-No właśnie,ale wyjazd się kończy... Wszyscy wrócą do siebie i zajmą się swoim życiem. Dlatego nie chce się zakochać.- powiedziałam półszeptem by nikt oprócz Cyni tego nie usłyszał
-Rozumiem,ale nie odsuwaj go od siebie, bo od dawna Jaden nie czuł się przy kimś tak dobrze -blondynka tymi słowami zakończyła naszą rozmowę i wyszła z łazienki, a ja w głowie powtarzałam sobie „nie płacz bo się rozmarzesz. nie popłacz się bo zepsujesz sobie wieczór" i tak chyba ze sto razy.

-Wychodzimy!- krzyknął Jaden ,a ja szybko poprawiłam włosy i wyszłam z łazienki.

Zamknęłam za nami drzwi na klucz i podeszłam do moich przyjaciół. Zebraliśmy się w portierni i zaczęliśmy śpiewać „sto lat" Sam'owi który ewidentnie nie wiedział co się dzieje.
Wszyscy złożyliśmy mu życzenia i wyszliśmy z hotelu. Tam czekała na nas ogromna biała limuzyna.

i found love ✰ Jaden HosslerWhere stories live. Discover now