Gorąco spowijało ciała, ulatując ku sufitowi. Gęste powietrze wdzierało się w płuca z każdym kolejnym mocnym oddechem. W górę wylatywały dziko i agresywnie dłonie, a nogi wybijały rytm dudniących uderzeń muzyki. Ruchliwe snopy światła wirowały pomiędzy sylwetkami, spowijając je jeszcze mroczniejszym cieniami. Muzyka grała, zagłuszając rozmowy, a tłum wyrzucanych z siłą kończyn tętnił synchronicznie z falami dźwięków. Zdyszana Michalina wpadła do palarni, rzucając się na czarną kanapę, a za nią wszedł Cezary odpalający już szluga. Emil siedział obok podekscytowanej Amelii z wyciągniętą dłonią, w której trzymał zapalniczkę. Odpalił jej papierosa, później sięgnął do kieszeni po własną paczkę i również chwilę później zaspokajał swój głód nikotynowy.
– Znowu zgubiłaś zapalniczkę? – Ruda dziewczyna uśmiechnęła się krzywo, przyglądając się Amelii.
Tamta tylko skinęła głową i zaciągnęła się głęboko. Rozluźniła się i oparła o ramię czarnowłosego kolegi. Emil w odpowiedzi objął ją ręką i z pokerową twarzą palił dalej.
– Słodko razem wyglądacie – rzucił rozanielony Cezary i przysiadł na oparciu sofy zajętej przez jego dziewczynę.
– Para fara – mruknęła Amelia, poprawiając rozmierzwione włosy. – Nawet nie próbuj nas znowu swatać.
– Bylibyście ładną parą. – Michalina skrzyżowała nogi w kostkach. – Czemu nie jesteście razem? – Wskazała na nich jarzącym się końcem papierosa.
– Jesteśmy tylko przyjaciółmi – odpowiedziała pewnie Amelia i uśmiechnęła się, kiedy Emil zaczął palcami gładzić jej ramię.
– Jesteś już pijana – rzucił od niechcenia Cezary, przewracając oczami.
– Nie prawda! – Amelia oburzyła się i gwałtownie wyprostowała, zrzucając obejmującą ją rękę czarnowłosego.
– Jeeesteś. – Rudowłosa przeciągnęła się i zrzuciła popiół z papierosa do popielniczki.
Oburzona dziewczyna prychnęła.
– Chcielibyście. Emil! – odwróciła gwałtownie głowę w stronę kolegi. – Powiedz im, że nie jestem pijana.
– No nie wiem – westchnął chłopak i poprawił się na siedzeniu, speszony wszystkimi spojrzeniami utkwionymi w niego. – Trzeźwa na pewno nie jesteś. – Odwrócił wzrok w bok, zaciągając się dymem tytoniowym.– W takim razie, jeśli zrobię coś głupiego, to mam usprawiedliwienie. – Podniosła się z siedzenia.
– To raczej tak nie działa. – Michalina wbiła w nią swoje spojrzenie.
– Wybaczcie, ale ja mam ochotę potańczyć – Oświadczyła pewnie Amelia i odłożyła papierosa na brzegu popielniczki. – Możecie wypalić mojego. – I ruszyła w stronę ciemnej sali, z której rozbrzmiewała żywa muzyka.
– Powinniśmy iść za nią? – Cezary spojrzał w kierunku wyjścia.
– Dopalmy, nic jej się chyba nie stanie – westchnęła rudowłosa, kręcąc głową. – Emil, powiedz, tylko szczerze – popatrzyła osiemnastolatkowi w oczy – czy ta dzikuska ci się podoba?
Przez moment słychać było jedynie muzykę.
– Nie wiem – wydusił wreszcie czarnowłosy, pogrążając się we własnych myślach.
Chwilę później cała trójka wyszła z palarni, wodząc wzrokiem po masie ciał na parkiecie w poszukiwaniu przyjaciółki. Ich serca zabiły szybciej, kiedy nie dostrzegli szopy kasztanowych włosów pośród tłumu. Spojrzeli w stronę pustej loży i nerwowym krokiem wyszli na korytarz. Dopiero za rogiem zobaczyli przypartą do ściany Amelię, gorąco całowaną przez jakiegoś napakowanego dryblasa. Trzymał swoje wielkie łapy ostentacyjnie na jej pośladkach i stopniowo unosił jej sukienkę.
– No rzesz kurwa – mruknął wściekły Cezary i ruszył w stronę napalonej pary z groźnym wyrazem twarzy.
YOU ARE READING
𝐙𝐈𝐌𝐍𝐄 𝐖𝐈𝐄𝐂𝐙𝐎𝐑𝐘
Teen FictionKonstanty próbuje jakoś dożyć do śmierci... Ale nie sam, a z czwórką przyjaciół, którzy za wszelką cenę chcą sprawić, żeby wylądował w psychiatryku.