02 - "You drag me down"

16 8 0
                                    

Próbował, jednak nie udawało mu się ukryć stresu. Kiedy chłopcy przekroczyli próg wejścia do swojego obskurnego mieszkania, Liam obrzucił Louisa zaciekawionym spojrzeniem. Musiał zauważyć dziwne zachowanie Tomlinsona, widocznie mu współczuł niewygodnej rozmowy w towarzystwie Eleanor.

- Louis, wszystko dobrze? - zapytał, kładąc rękę na ramieniu szatyna.

Tommo nie wiedział co mu odpowiedzieć, bo właściwie to sam nie rozumiał. Sam nie potrafił stwierdzić co się dzieje i jak się czuje. Chciał już pójść na tą imprezę, odpocząć, odstresować się.

- Oczywiście - posłał mu sztuczny uśmiech. Louis nie lubił oszukiwać przyjaciół, ale z drugiej strony co innego miał mu powiedzieć? Po prostu innego wyjścia nie było, każde inne wytłumaczenie nie miało sensu.

Szybko skierował się do szafy, żeby wybrać ubrania, w których będzie wyglądał jak najlepiej. Chciał prezentować się dobrze, nie mógł zawieść Eleanor. Nie mógł zrobić jej wstydu przy znajomych. Jednak czy naprawdę mu na tym zależało?

- Kurwa - szepnął, kiedy przeglądając swoje ubrania nie potrafił znaleźć nic ciekawego. Wszystko proste, tanie, zwyczajne. Miał wrażenie, że szedł tam tylko po to, aby się ośmieszyć.

- Szybciej Louuyahen - Liam wszedł do jego pokoju, żeby go pośpieszyć. Trochę czasu już minęło, a na dworze powoli zachodziło słońce. W końcu nadchodziła noc, ulubiona pora dnia Louisa. Wtedy nie musiał się przejmować innymi ludźmi, nie musiał się siebie wstydzić. Wtedy panowała ciemność i spokój, jakby wszystkie problemy nagle znikały i zostawały tylko te, które było najłatwiej załatwić. Na przykład przez bójkę, typowe.

Sam nigdy nie miał z tym problemu. Był w końcu kapitanem drużyny piłkarskiej w swoim liceum, a to duże wyróżnienie, prawda? Właśnie, że nie. Louis miał wrażenie, że ta cała szkoła była pokazem. Chciała udowodnić jaka to wspaniała jest, jakich utalentowanych ma uczniów, a to co się tam działo nie było normalne, ani też uczciwe.

Nie zdziwiłby się, gdyby nagle wyrzucili go z tej drużyny, przecież jego sylwetka pozostawiała wiele do życzenia. Przynajmniej tak zawsze uważał, zapewne przez Eleanor, która zawsze mu powtarzała, jaki gruby jest i że powinien w końcu schudnąć. Pomimo tego, częste treningi sprawiały, że jego forma była na dobrym poziomie, dlatego jeśli już dochodziło do sprzeczki, to Louis zwykle wygrywał.

Po jakimś czasie udało mu się wybrać zwykłe, luźne, czarne jeansy, które jak na razie wydawały się być najlepszym rozwiązaniem. Do tego ubrał najzwyczajniejszą białą bluzkę i ciemną, jeansową kurtkę. Po co miał się bardziej starać, wyróżniać? Lepiej było się wtopić w tłum, jak zawsze.

Wszedł jeszcze do łazienki, aby ułożyć swoje włosy. Właściwie, to tylko przeczesał je ręką, ponieważ przestawało go to obchodzić. Bo czy strojenie się miało sens? No właśnie.

- Jestem gotowy, idziemy? - powiedział, wchodząc do salonu, gdzie byli jego przyjaciele. Zayn i Liam siedzieli dość blisko siebie, wpatrzeni w telefon.

- Możemy iść - Malik wstał z kanapy, kierując się do wyjścia. Wyglądał dobrze, Louis zastanawiał się jak to jest być tak ładnym. Jak on to robił, że cokolwiek by nie włożył wyglądał naprawdę świetnie. Zauważył, że Liam zaczął się wpatrywać w zakładającego kurtkę Zayna.
Czyli widocznie jego zdanie było takie same jak Tomlinsona. Jedym słowem Malik to pieprzone piękno.

Payne ubrał się dosyć luźno, prawie tak jak codziennie, a jednak, to i tak wystarczyło, żeby wyglądał jakby miał dziewczynę, a raczej chłopaka. Jedyny kontakt Liama z dziewczyną był w podstawówce. Zgodził się na związek z jedną, jednak szybko zdał sobie sprawę, że to nie dla niego.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Dec 06, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

With Your Hands In Mine ~Larry&ZiamWhere stories live. Discover now