frost

533 57 22
                                    

Trudno jest mówić o prostocie natury, gdy ma się do czynienia z istotą rozumną, na którą składa się nie tylko powłoka fizyczna, która sama w sobie jest niezwykle złożona, ale też sfera wewnętrzna - zarówno charakter, jak i emocje, oraz wspomnienia. Tak, ludzie składają się ze wspomnień i Black doskonale o tym wiedział. Niejednokrotnie wplatał wspomnienia w swoje koszmary. Ludzie byli skarbnicą inspiracji i mrocznych aspektów życia, które niemal zawsze sami tworzyli. Wspomnienia najbardziej przerażały, najsilniej wżerały się w złoty piasek, wyrywały z gardła najsłodsze krzyki czystego przerażenia czy to sobą, czy to innym człowiekiem. Black zazwyczaj o to nie dbał. Liczyła się sama melodia, nie pojedyncze nuty.

Przy Jacku sytuacja była bardziej skomplikowana. Jack był skomplikowany na wielu płaszczyznach. Jack nie miewał snów, w których Black mógłby czytać, więc również jego wspomnienia odgradzała od mężczyzny niepokonana bariera.

Jack nie był człowiekiem. Już nie, ale pewne aspekty jego natury, mimo dziesiątków lat egzystencji poza ludzkim pojęciem, a może właśnie dzięki niemu, były silne.

Jack składał się ze wspomnień.

Black nie potrafił ich odczytać i to doprowadzało go do furii, jednocześnie sprawiając, że nie mógł pozbyć się z głowy zimowego duszka.

Jack go fascynował jak żadna inna istota wcześniej i zapewne później. Była w nim, o ironio, zimna niedostępność, umiejętnie maskowana szerokim uśmiechem i serdecznym usposobieniem. Chociaż na przestrzeni lat Black utwierdzał się jednak w przekonaniu, że chłopak nie jest ani tak otwarty, ani tak serdeczny, za jakiego chciał uchodzić. W jego błękitnych, zimnych, a przez to jakby martwych oczach było więcej mroku, niż odważyli się dostrzec ograniczeni Strażnicy, a może i on sam.

Jack był zagadką, którą Black chciał rozwikłać, a aby to zrobić, musiał uważnie wpatrywać wskazówek, które czasami, może i odrobinę nieświadomie dostarczał mu Frost.

Momenty, kiedy byli sami, stały się rzadkością. Jack miał teraz Strażników, latał od jednej niesamowitej siedziby do drugiej, zahaczając przy okazji o dom Bennettów, szerzył powszechnie radość i zabawę...

Black nie potrafił czasem określić, ile lat mijało od jednej wizyty ducha do drugiej, ale choć nie lubił niepewności, miał przecież świadomość, że Jack w końcu wróci. Zawsze wracał i zawsze, zanim cokolwiek powiedział, kładł lodowatą dłoń na miejscu, gdzie powinno znajdować się serce mężczyzny.

Black nie miał serca. Jego istota fizyczna nie składała się z tkanek podobnych ludzkim, lecz z żywego cienia. Mimo to Jack wyglądał na nieco bardziej odprężonego, ilekroć jego dłoń natrafiała na stałą powierzchnię nijakiej skóry. Bo skóra Blacka była nijaka - ani jasna, ani ciemna, ani zimna, ani ciepła.

Kolejnym, niepojętym dla Blacka zwyczajem ducha było kurczowe trzymanie jego dłoni podczas rozmowy. Jack nie lubił rozmawiać, nie dotykając go, więc ilekroć był dostatecznie blisko, szukał kontaktu. Zazwyczaj stykały się ich dłonie, lecz gdy siedzieli lub leżeli, zdarzało się, że Jack przywierał do jego boku, jakby szukając ciepła, którego przecież Black nie mógł mu dać.

Black nie był nawet pewny czy Jack jest w stanie odczuwać ciepło. Księżyc bywał niezwykle okrutny na wiele różnych sposobów.

O czym rozmawiali?

To zadziwiające, ale przez większość czasu to Jack słuchał, a lekko zachrypnięty, głęboki głos Blacka snuł opowieści. Mówił o dawnych czasach, o postrachu jaki siał, lecz również ówczesnym pięknie przyrody, które teraz stłamszone przez ludzką chciwość, dogorywało w agonii.

Jack zawsze słuchał.

Czasami Frost również mówił. Opowiadał o dziecięcych uśmiechach, nowych projektach Mikołaja, psikusach, jakie wywinął Zającowi, ale również poruszał inne tematy. Black pamiętał, jak gorzko wypluł z siebie słowa o zniszczonym nagrobku siostry - ledwo kupce omszałego gruzu w środku parku. Żałował, że nie mógł się z nią pożegnać. Obwiniał o wszystko Księżyc - istotę, która nie tylko ukradła mu życie, ale także duszę.

Frost |ʙʟᴀᴄᴋʟᴇ ᴏɴᴇ sʜᴏᴛ| ✓Où les histoires vivent. Découvrez maintenant