7. "Chyba mi się coś przywidziało"

Zacznij od początku
                                    

-Lepiej ja stąd pójdę - gwałtownie wstaje niemal wywracając ławę- niepotrzebnie ci o tym mówiłem .

-Nie - drżącą ręką chwytam jego zimną dłoń - rozgość się , a ja pójdę do sklepu , moja lodówka świeci pustkami .

-Na pewno nie będę przeszkadzał ? - widzę zmieszanie w jego oczach .

-Na pewno - wstaje z kanapy - w międzyczasie może wrócić Chris .

Szybko przebieram się w czarne jeansy i szarą , wkładaną bluzę . Spinam włosy w niechlujnego koka , a z szafy wyciągam chustkę aby zakryć szyję . Następnie szybko wychodzę z domu . Tak naprawdę moja lodówka jest wypełniona po brzegi , ale musiałam użyć jakiegoś porządnego wytłumaczenia - a jedzenie było dla nas priorytetem.

Pobliski sklep jest oddalony od mojego bloku o jakieś 4 metry . Rzucam krótkie „dzień dobry" do starszej pani siedzącej przy kasie po czym udaje się do działu ze słodyczami . Wyszukuje moją ulubioną , białą czekoladę , dorzucam do tego jakiś pierwszy lepszy napój i udaję się do kasy . Elizabeth , bo tak ma na imię sprzedawczyni obrzuca mnie zdziwionym spojrzeniem jednocześnie kasując moje niewielkie zakupy . Płacę i czym prędzej wychodzę ze sklepu . Nogi same niosą mnie do pobliskiego parku . Siadam na jednej z ławek niedaleko ogromnej fontanny . Naprzeciwko niej widzę gromadkę dzieci biegających dookoła niej z różnokolorowymi balonami że stoiska obok . Muszę wszystko dokładnie przemyśleć , a jedyną formą pomocy była spoczywająca w kieszeni mojej bluzy czekolada i chwila spokoju . Kim byli ci trzej z klubu ? I dlaczego akurat mój brat ? I kim do cholery był ten , który zapłacił za niego ? Chcę znać odpowiedź na każde z tych pytań . Na pewno łatwiej było by mi to zrozumieć . Po chwili do mojego mózgu wpada świeża wiadomość .

Skoro Will wrócił to nic już mu nie grozi ? A może grozi tylko znaleźli go tam , a on uciekł ?! Szybko podnoszę się z ławki . Niemal biegiem wracam do domu . Wparowuje niemal jak burza . Will przybiega do korytarza zaskoczony moim nagłym i tak energicznym wejściem .

-Stało się coś ?

-Uciekłeś przed nimi prawda ? Bez powodu nie przyjeżdżał byś od tak bez zapowiedzi - nerwowo wyczekuję jego odpowiedzi . Delikatnie się uśmiecha aż w końcu się odzywa .

-Spokojnie , nic mi już nie grozi - przyciąga mnie do siebie zamykając w niedźwiedzim uścisku, tak strasznie mi tego brakowało - ci trzej wyjechali na drugą półkulę .

-Jesteś pewny ? - jego zapach wprawia mnie w dziwny spokój . Jednak w żaden sposób nie był tak cudowny jak zapach Alexa . Mimowolnie wzdrygam się , na prawdę nie chcę psuć sobie tej chwili .

-Na tysiąc procent - wypuszczam wstrzymywane powietrze - dasz mi szansę żeby naprawić to co spieprzyłem ?

-Pod warunkiem , że nigdy więcej nie odwalisz czegoś podobnego , jasne ?

-Jak słońce - jeszcze mocniej przytula mnie do siebie , a ja słyszę miarowe bicie jego serca - musimy wszystko nadrobić .

Przez kolejne trzy godziny rozmawiamh o tym co działo się przez te 4 lata . Dowiaduję się , że Will ma narzeczoną , a nawet mieszkają razem . Ma na imię Caroline i jest o rok młodsza od Willa . Jej rodzice prowadzą niewielki hotel w Stanford , a ona sama pracuje w firmie mojego brata . Kolejne zaskoczenie - mój braciszek skończył studia prawnicze i otworzył własny biznes . Prowadzi dobrze prosperującą kancelarię adwokacką . Poszedł w ślady taty .

-A ty ? Gdzie chcesz iść dalej ? - leżę głową na jego biodrach , a on bawi się moimi włosami tak jak dawniej .

-Wiem , że zostało mi niewiele ponad trzy miesiące , ale nadal nie wiem czy chcę dalej gdzieś iść . W mojej obecnej sytuacji nie pozostaje mi nic innego jak pójście do pracy , muszę jakoś zarobić na czynsz i życie . Nie mogę wiecznie liczyć na pieniądze taty , jemu też ciężej się wiedzie . Nie ma tylu zleceń co kiedyś .

I will always protect you (W TRAKCIE KOREKTY) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz