czerwona stróżka

5 0 0
                                    


Zacząłem czuć się niebezpiecznie niestabilnie, jakbym był niezdolny do zaakceptowania prostych sytuacji, wymagających odrobiny cierpliwości. Przeliczyłem się może? Albo po prostu nie mam w zanadrzu aż takiej ilości siły i zapasu całej tej cierpliwości? 

Wpadam w wir obsesyjnych myśli, które szczekają w mojej głowie jak wściekłe psy.

Krzyczą krzykiem ludzkim, albo ujadają. 

Czasem słyszę też siebie, jak wypluwam cały ból w krzyku. Mimo, że nigdy nie krzyczę, tylko siedzę w ciszy. Gdzie indziej jest głośno, chodź nikt nie może mieć o tym pojęcia, prawda?

Do tego momentu miałem wystarczająco wysokie wrażenie, że moje starania są dobre, aby przyciągnąć go do siebie, zatrzymać, sprawić że mnie naprawdę pokocha, nie tylko na jakiś tam "swój sposób". To nie brzmi do końca idealnie. Sam nie wiem do czego dążę, ale chce go mieć dla siebie, kochającego małego diabła. Zwolniłbym mu nawet trochę miejsca na swoim szatańskim tronie w centrum piekła.

Czekanie na coś, co kocham zawsze sprawia że drżę od czasu do czasu. Odcinam się i snuję scenariusze, możliwości aby stać się czymś lepszym, żeby to przyciągnąć siłą prostego przyciągania. Albo i pociągania. 

Co, jeśli mi się nie uda?

Zatrzymałem się na tym pytaniu, zadając je w kółko, po milion razy w myślach.

Nie poczułem nic, gryząc wargę.

Poczułem tylko małą stróżkę na brodzie. 



Czerwona, jak się okazało.

Mad mindWhere stories live. Discover now