5

180 5 0
                                    


Kolejnego dnia na lunchu siedzę z całą ekipą na dworze, jest wyjątkowo ciepło. Dziewczyny plotkują o jakimś filmie, chłopacy zajęci są rozmową o zespole, a moje myśli krążą wokół jednej osoby. Andrew. Rano wchodząc do szkoły spotkałam go połykającego jakąś dziewczynę na środku korytarza. Nie ma w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że jestem zazdrosna, a nie powinnam. Jestem zdezorientowana sytuacją, która jest między nami. Z jednej strony się nie znosimy, z drugiej jest dla mnie kochany, gdy jesteśmy sami zmienia się w kochanego chłopaka, w którym można by się zakochać, jednak w grupie staje się głupim dupkiem. Czy to już można nazwać rozdwojeniem jaźni?

Gdy wracam do domu zastaję mojego brata gotującego obiad w kuchni, dołączam do niego i niedługo potem siedzimy już w salonie oglądając serial i pałaszując zrobione wspólnie spaghetti. Po posiłku wchodzę do swojego pokoju i postanawiam się trochę pouczyć, gdyż ostatnio zrobiłam sobie trochę zaległości, wiąże włosy w koka i zakładam okulary, siadam do biurka i zaczynam opracowywać tematy z biologii.

Kiedy kończę za oknem jest już ciemno, zamykam wszystkie książki i przeciągam się na krześle. Podskakuje, gdy dobiega mnie odgłos stukania w szybę, podchodzę do okna i je otwieram, a do mojego pokoju wchodzi Andrew i posyła w moją stronę promienny uśmiech.

-Co powiesz na piknik pod gwiazdami w moim ogródku, jak za dawnych czasów?- pyta.

-Jest późno, a jutro szkoła- mówię, jednak w głowie mam wspomnienia, gdy mając 12 lat wymykaliśmy się do jego ogrodu w środku nocy i bawiliśmy się dopóki nie zasypialiśmy na trawie.

-Oj no nie bądź taka sztywna, to tylko piknik- mówi, tak jakby rzucał mi wyzwanie.

-Ugh, no niech ci będzie. Daj mi się tylko przebrać- mówię w końcu się poddając.

-Czekam w swoim ogrodzie- odpowiada i wychodzi, a ja podchodzę do szafy i wyciągam zwykłe czarne dżinsy i granatową bluzę. Ubieram się i wychodzę z pokoju przez okno na drzewo, przechodzę do ogrodu chłopaka i dostrzegam rozłożony koc, mnóstwo jedzenia i drobne świeczki. Wszystko wygląda ślicznie. Uśmiecham się do Andrew i siadam obok niego. Zaczynamy jeść przygotowane przez niego jedzenie i rozmawiamy na przyjemne tematy. Po jakimś czasie chłopak sięga po leżąco obok gitarę i zaczyna grać, brzmi naprawdę dobrze. Po chwili zaczyna śpiewać, a mi odbiera głos, brzmi perfekcyjnie. Jestem oczarowana. Nie wiedziała, że mój były przyjaciel ma taki talent. Chłopak kończy, a ja nadal się w niego wpatruję, nadal próbuje go rozszyfrować. Dlaczego zniknął tamten cudowny chłopak, który trzy lata temu ukradł moje serce, chociaż o tym nie wiedział.

-A więc co to za dziewczyna, z którą rano widziałam cię na korytarzu?- pytam, żeby przerwać niezręczną ciszę.

-Jakaś pierwszoklasistka, nie pamiętam jej imienia- odpowiada chłopak, a na jego usta wkrada się zadziorny uśmiech- Czyżby ktoś tu był zazdrosny?- pyta i po chwili rzuca się na mnie i zaczyna łaskotać.

-Nie, no co ty- mówię między napadami śmiechu- Chciałam tylko wiedzieć kogo połykałeś-mówię, gdy chłopak przestaję się nade mną znęcać.

Andrew patrzy się na mnie chwilę, a w jego oczach pojawiają się charakterystyczne dla niego ogniki, które oznaczają tylko tyle, że chce mi rzucić jakieś wyzwanie. Gdy po chwili wyciąga z kieszeni bluzy paczkę papierosów już wiem o co chodzi. Nie palę i nigdy nie paliłam, jednak kiedyś musi być ten pierwszy raz, czyż nie? W końcu w życiu chce spróbować wszystkiego.

-Zapalimy?- pyta i uśmiecha się wrednie.

-Jasne, czemu nie- rzucam obojętnie, mimo iż w duchu się trochę boję. Jednak osiągam oczekiwany efekt, gdyż twarz chłopaka wyraża zdziwienie. Chłopak podaje mi szluga i jednego bierze sobie, następnie odpala obydwa i zaczyna się zaciągać. Nie bardzo wiedząc co robić obserwuje go i powtarzam jego ruch. Zaciągam się i całą sobą staram się nie zacząć kasłać. Nie jest to jakieś super dobre, ale może być. W ciszy kończymy palić, po czym wstaję całuję go w policzek i idę w stronę drzewa. Wchodzę do swojego pokoju, zamykam okno, zasłaniam je i padam na łóżko, ten wieczór był zdecydowanie zbyt intensywny, moja głowa jest pełna różnych myśli. Leżąc nagle dostaję esemesa, którego nadawcą jest Tony.

„Dasz się zaprosić na randkę?"

To powoduje jeszcze większy mętlik. Jestem tak zmęczona, że zasypiam z telefon w ręku podczas myślenia nad odpowiedzią.


Hej hej hej. Jak tam wasz powrót do szkółki? Rozdział specjalnie napisany dla moich cudownych dziewczynek z mojej nowej klasy. Buziaki.

Just FriendsTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang