Aurora.
Przestał już przywoływać ją w pamięci, a i tak pojawiała się wtedy, gdy tylko chciała. W snach, kłamstwach, déjà vu. Chociażby wtedy, gdy zobaczył stojącą na rogu ulicy dziewczynę. Przez dławiącą chwilę mógłby przysiąc, że to ona. A potem dostrzegł, że włosy tej dziewczyny są bardziej kasztanowe niż hebanowe, skóra nie ma odcieniu porcelany, a tęczówki przy źrenicach nie przechodzą z bezdennej czerni w szafir. I że trzyma papierosa.
Aurora nie znosiła papierosów.
J E G O Aurora...
Stała za nim, póki nie odwrócił głowy.
Leżała obok, póki nie zasnął.
Trzymała dłoń tak długo, aż umysł się uspokoił.
Całowała jego zimne usta, tak czule, że w ułamku sekundy miał stan podgorączkowy.
Po prostu trzymała paletę kolorów w dłoni i stopniowo dodawała barw do czarno-białego świata, zwanego rzeczywistością, którego tak bardzo nienawidził.
Aurora, która wszystko popsuła — odeszła.
Przecież przestał przywoływać ją w pamięci...
![](https://img.wattpad.com/cover/202000359-288-k375667.jpg)
CZYTASZ
lonely | 김종현 ; kim jonghyun
Short StoryTo był jego świat. Tworzył nowych ludzi, wymyślał życiorysy i zdarzenia. Czasem mu to wszystko się mieszało, fantazja z rzeczywistością. Sam nie łapał się w tym, co wcześniej mówił, sam nie łapał się w tym, kim naprawdę jest... I właśnie dlatego nie...