2. Nikaido Yamato

206 30 34
                                    

Zdenerwowany mężczyzna cicho syknął przez zęby, widząc kolejną grupę ludzi, która utworzyła się przed nim, przez co zatarasowala mu drogę. To musiał być chyba jakiś żart, a przynajmniej tak pomyślał, ściskając puszkę po trunku, którą cisnął w najbliższy śmietnik. Mała ilość alkoholu spowodowała, że zielonowłosy zmienił nieco swoje zachowanie, co niezbyt podobało się ludziom otaczającym go. Gdyby tylko wiedzieli, że wypił trunek w pośpiechu, żeby bardziej przetrawić sytuację z Riku, od razu zmieniliby nastawienie, a przynajmniej tak próbował wytłumaczyć się ze swojego dość alkoholowego stanu.

Po dłużących się sekundach, zapaliło się niebieskie* światło, a starszy wyszedł na prowadzenie, wymijając skutecznie młodzież stojącą przed nim. Aktualnie miał w poważaniu, czy ktoś go rozpoznał i uzna, że jest niemiły czy też chamski, młodszy członek zespołu był aktualnie ważniejszy.

Naprawde nie chciał, żeby coś mu się stało. W końcu był liderem, prawda?

Ku jego oczom rozciągnął się pas pustych, żółtych samochodów. Podbiegł do jednego z nich, wyjmując portfel. Podał adres szpitala, po czym spojrzał na mężczyznę siedzącego na miejscu kierowcy dość wymownie, a ten od razu wiedział o co chodzi, musiał się jak najszybciej dostać w tamto miejsce.

Samochód ruszył, a on oparł się o drzwi, patrząc przez okno.  Tupał nerwowo nogą, przymykając oczy.

"Riku,   gdybyś był troszkę ostrożniejszy..."

Rozmyślał, chociaż i tak wiedział że to nie zmieniłoby niczego. Prędzej czy później dostałby ataku. Takie klimaty jego choroby, jednak czuł że ten atak zmieni wszystko co do tej pory stworzyli. Miał nadzieję, że tego nie zniszczy.

Czując, że samochód staje, nieco się opanował i postanowił zachować zdrowy rozum, stwierdził, że jak narazie mu się to przyda. Zerknął na drogę przed nimi. Jak na złość - byli tak niedaleko, jednak akurat w tym miejscu postanowił utworzyć się korek.

- Szlag - Warknął zdenerwowany, ściskając ręce w pięści.

- Chciałby Pan wyjść tutaj? Nie wygląda na to, żeby korek miał się szybko rozejść,  a to już niedaleka droga. - do jego uszu doszedł spokojny i dość wysoki, męski głos. Spojrzał na taksówkarza, skinając głową lekko. Szybko podał mu ilość pieniędzy podaną na liczniku, po czym szybkim ruchem otworzył drzwi pojazdu, wcześniej się żegnając i wychodząc akurat przed przejściem dla pieszych, przez które oczywiście przeszedł. Emocje buzowały w nim niesamowicie. Chciał dosłownie zabić Ioriego za niedopilnowanie czerwonowłosego, jednak z drugiej strony nie wiedział, kto był winny całej sytuacji. Mimo wszystko wiedział jedno - dostanie się tej osobie za to, że musiał wydać pieniądze na taksówkę, a nie na puszkę swojego ulubionego trunku.

Rozpędził się do biegu, widząc niedaleko budynek, którego sam nie lubił. Miał z nim niezbyt przyjemne wspomnienia - zresztą, co się dziwić, w końcu był to szpital, który nie należał do jednych z bardziej przyjaznych miejsc. 

Po niedługiej chwili znalazł się przy drzwiach, które lekko popchnął, patrząc na niszczejącą od starości recepcję, Widząc starszą panią, podszedł do niej, by zapytać gdzie znajduję się jego młodszy przyjaciel. Starsza kobieta zapamiętała tę sytuację sprzed chwili doskonale. Ten widok, tak przerażający, że tego nie dało się nie spamiętać. Poza tym - Riku był dość częstym bywalcem. Odetchnął cicho, gdy starsza kobieta skończyła opisywać przyjazd młodszego ze zmartwieniem, po czym podziękował jej za informację, odchodząc, by znaleźć jedynkę*.  Domyślał się, że już tu jest, skoro mówił mu przez telefon, że jechał w ambulansie.

Podchodząc pod wyznaczony oddział, usłyszał donośny szloch, który od razu rozpoznał, mimo, iż nie słyszał go często. Już wiedział, że znalazł jedynkę. I nie mylił się - widząc drzwi do sali spojrzał w bok, przez co zetknął się ze spojrzeniem czarnowłosego, który od razu zerwał się w jego stronę. Jego oczy były przepełnione łzami, a jego twarz mogła równać się z ognistym kolorem włosów centrum ich grupy. Ten widok był niesamowity, Iori zawsze był opanowany, a teraz emocje tak nim targały, że nikt by go nie poznał.

-Uspokój się, powiedz, co się stało - złapał chłopaka za ramiona, powoli głaszcząc go po nich by dodać mu otuchy. Widząc twarz młodszego trudno było zachować powagę, jednak nie chciał by ten jeszcze bardziej spanikował.

- Zrobiliśmy sobie z Riku trening przed występem Fly Away!* i okazało się że nie wziął leku, wszedłem do pokoju to kaszlał krwią, nic mogłem zrobić, to moja wina, przepraszam-  - przerwał wypowiedź Ioriego, którą wypowiadał przez szloch lekkim wtuleniem go w siebie. Wiedział już wszystko. Gdyby tylko reszta domowników była w domu, nic by się nie stało... 

- Shh, spokojnie, to nie twoja wina... - szepnął cicho, mrużąc powieki ze zmartwieniem - obiecuję, że następnym razem będę bardziej na was uważał. To było głupie, zostawiając caly ciężar opiekowania się Riku na tobie... - mruknął cicho, jednak gdy zauważył rudą czuprynę, od razu lekko się od niego odkleił.

~~~~
Niebieskie światło - w Japonii w sygnalizacji świetlnej zamiast naszego światła zielonego, jest światło niebieskie.

Jedynka - numer Ioriego w grupie.

Fly away! - podzespół Riku i Ioriego.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 24, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Żyjemy pod jednym niebem - ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz