26. WSPANIAŁOŚCI

Start from the beginning
                                    

— To już lepiej wytnij mi, co ci potrzeba. Ani waż się jej tknąć! — odwarknął ponuro, wkładając w to jak najwięcej jadu i groźby.

Ciszę przeszył obrzydliwy rechot, zakończony napadem kaszlu.

— Nie potrzebuję twoich narządów, Jeon. Po prostu dobrze ci radzę, byś raz na zawsze odczepił się od mojej córki, chłopcze. — W jego tonie prawie nie było znać pogróżki. Wypowiedział to zwodniczo spokojnym tonem.

Nazwanie go chłopcem i jawna przestroga, by zostawił Chu, miała go sprowokować i przestraszyć. Wreszcie miał do czynienia z człowiekiem, który porwał własną córkę, by zmusić ją do niechcianego małżeństwa.

— Przykro mi, ale to mało prawdopodobne. Gdyby nie te okoliczności, starałbym się lepiej wypaść w oczach swojego teścia — zironizował.

— Stul pysk! — usłyszał za uchem i jednocześnie przedmiot na jego skroni mocniej trącił obolałe miejsce. Tym razem wyczuł dokładnie kształt lufy pistoletu na swojej skórze. Zero paniki.

— Nie takich cwaniaków, którzy byli mocni w gębie, udało mi się skuć, więc uważaj — pogroził mu głos Yamady. — Nie rozumiesz chyba, z kim udało ci się zadrzeć.

W samochodzie rozbłysło światło, od którego Jeona zapiekły oczy. Potarł ręką powieki, by wyostrzyć wzrok.

Na kanapie, po obu jego stronach oraz na siedzeniu kierowcy siedzieli ci, którzy zaciągnęli go do vana. Z fotela pasażera spoglądał na niego odziany w drogi garnitur pomarszczony staruszek, będący ojcem jego narzeczonej. Patrzył Jungkookowi prosto w oczy z wyraźnym zmęczeniem.

Tatuażyście przypomniało się, jak kiedyś podzieliła się z Jeonem skrawkiem swojej przeszłości. Powiedziała mu jedynie, że była wpadką rodziców w późnych latach. To by się zgadzało. Facet musiał podpadać pod siedemdziesiątkę.

— Mei wkrótce i tak wróci do mnie z podkulonym ogonem, kiedy braknie jej środków do życia. Ona nie nadaje się do pracy. I żebyś nie myślał, że nie chciałem przetrącić ci karku, gdy uciekła mi sprzed nosa i ołtarza Misunga. Odpuść ją sobie — powiedział Yamada. 

— Muszę pana zdziwić — odparł Jeon przez zaciśnięte zęby. — Świetnie radzi sobie jako projektantka ubrań. Współpracuje z szanowanymi w tej branży osobami. Robi to, co kocha i świetnie jej to wychodzi.

Mężczyzna tylko prychnął.

— Mówimy o tej samej osobie? — sarknął, patrząc na Jungkooka jak osobę wyjątkowo ubogą intelektualnie. — Chu to słodka landryneczka i zamiast szyć jakieś badziewie, powinna zająć się czymś, za co przynajmniej może dostać rozsądne pieniądze.

Kimkolwiek nie był, Jeon nie mógł zdzierżyć, jeśli mówił on źle o jego narzeczonej.

— Czyli obnażając się zdjęciach do magazynu dla dorosłych? — Tym razem to tatuażysta wyszczerzył zęby. — Nie rozumiem, jak można tak nisko oceniać własne dziecko. Chu to nie tylko ładne opakowanie.

— Chłopcze, wiem, co mówię. W końcu to ja musiałem się nią zajmować po śmierci jej matki. — Mówiąc to, starszy pan skrzywił się, jakby na samo wspomnienie wychowywania Chu odczuwał ból. — Nie chcesz spędzić z nią reszty życia, zaufaj mi. Ona ma dwie lewe ręce do pracy. Pozwól jej robić to, do czego została stworzona. Mei uwielbia towarzystwo facetów. Nie martwi cię, że zdradza cię na prawo i lewo? — podpuszczał tatuatora dalej.

— Chyba faktycznie mówimy o dwóch innych osobach — odparował młodszy z nich. — I owszem. Pragnę się przy niej zestarzeć, bo to najwspanialsza, najinteligentniejsza i najbardziej pracowita osoba, jaką dane mi było poznać.

UNEASY ~ P.JM ✔️[3]Where stories live. Discover now