Niepamięć: Rozdział Drugi

Beginne am Anfang
                                    

– Dzień dobry, Roziskrzona Skóro – miauknął Jaskółcza Łapa, sepleniąc nieco przez zajęty pyszczek. – Witaj, Ostry Kle. Cześć, Plamko i Jasnotku.

– Jaskółcza Łapa! – zawołały kotki, podchodząc do przyszłego medyka, by się z nim przywitać. Szary kocur swym zwyczajem zetknął się z maluchami nosami, powstrzymując śmiech, gdy Plamka kichnął, gdy poczuł zapach jałowca.

– Po co przyszedłeś? – zapytał jego brat, przyglądając się ziołom z nieskrywaną ciekawością. – Możemy pójść z tobą zbierać zioła?

– Przyszedłem spytać się coś waszego taty – wyjaśnił, skupiając następnie całą swoją uwagę na zastępcy. – Roziskrzona Skóro, czy mógłbyś mi powiedzieć co właściwie trzymam w pyszczku?

Wojownik mruknął potakująco i zbliżył się do ucznia, wdychając zapach ziół i się im przyglądając. Mlasnął językiem z zamyśleniem i rzekł:

– Jagody jałowca i jasne oko. Po co ci to?

Jaskółcza Łapa westchnął z niezadowoleniem. Nie chciał brać jasnego oka, to miały być wrzosy. Jakim cudem mógł się pomylić?

– Dodasz te jagody do jedzenia Krępej Gwiazdy – rzekł, gdy już przetrafił kolejną porażkę w potyczce z własną pamięcią. – Powinny zadziałać uspokajająco, będziesz miał mniej pracy z doprowadzeniem go do odpowiadającego wszystkim stanu. Może będziemy mieć szczęście i ich nie wyczuje.

Roziskrzona Skóra z pozytywnym zaskoczeniem odebrał jagody od ucznia, dziękując w duchu Klanowi Gwiazdy za to, że obdarzył Klan Mchu tak wspaniałomyślnym kocurkiem.

– Jeśli kiedykolwiek nie będziesz usatysfakcjonowany umiejętnościami walki, które przekazał ci Ziołowy Nos, możesz do mnie przyjść – miauknął po chwili namysłu. – Chcę ci się odwdzięczyć w jakiś sposób.

– Przestań. – Strzepnął w zakłopotaniu ogonem, po czym, całkowicie nieświadomie, przywołał słowa, które jakiś czas temu Roziskrzona Skóra sam mu powiedział: – Taki już mój los, Roziskrzona Skóro.

Nie czekając na odpowiedź kocura, wyszedł z żłobka, a za nim tuptała lekko Paprociowa Łapa. Kotka po chwili zrównała się z przyjacielem, badawczo obserwując go kątem oka. Ten jednak zdawał się tego nie zauważać, a przynajmniej nie zwracać uwagi. Miał zamiar odnieść do legowiska zioła, które wziął za wrzosy, a następnie zająć się obchodem obozu w poszukiwaniu duszyczek, którym mógłby pomóc. Przyspieszył nieco kroku, by szybciej znaleźć się w składziku i starannie ułożyć zioła na swoim miejscu. Nie kłopotał się jednak tym, by sprawdzić czy nie należy uzupełnić zapasu – miał zamiar zająć się tym później, o ile oczywiście nadal będzie pamiętał. Na razie jednak wyszedł ze swojego legowiska, by udać się do miejsca zajmowanego przez starszych.

W środku było dosyć jasno, dzięki prześwitom w splatających się nad głowami kotów gałęziach. Niestety większy przewiew nie zapewniał, że w środku nie będzie śmierdziało mysią żółcią i starością. Mieszkańcom legowiska jednak zdawało się to nie przeszkadzać. Oczywiście Jaskółcza Łapa nie był tego pewien, bo Pochmurny Pysk zawsze sprawiała wrażenie niezadowolonej z życia, chyba że stało się coś niesamowicie dobrego, a Sprężysty Skok już dawno stracił węch i nawet nie mógł poczuć tego fetoru, który przeszkadzał każdemu wchodzącemu tam kotu.

– Dzień dobry, Chmurkowa Mordko! – przywitał się głośno i radośnie uczeń medyka, podchodząc do dwójki szarych kotów. – Witaj, Zwinny Skoczku!

– Dzień dobry – mruknęła Paprociowa Łapa wchodząc do legowiska za przyjacielem. Po chwili ledwo się powstrzymywała przed zasłonięciem nosa łapą.

NiezapominajkaWo Geschichten leben. Entdecke jetzt